WILK PRZEGRAŁ Z SHOWTIME

Przemek Garczarczyk, fot. Grzegorz Lemiechowicz

2009-07-12

Ta walka miała szansę stać się szlagierem wieczoru, ale jej przebieg został już rozstrzygnięty po 120 sekundach, kiedy po potężnym ciosie Curtisa Stevensa (23-2, 19 KO), wyraźnie nieprzygotowany do tempa i zaskoczonym tym co się dzieje na ringu Piotr Wilczewski (22-1, 7 KO),  tylko cudem doszedł do siebie. Sędzia ringowy mógł już wtedy zatrzymać pojedynek bo wyraźnie było widać, że choć ambitny Polak pokazywał, że może walczyć, to przeżył  to końca starcia tylko dzięki doświadczeniu i fakcie, że Stevens nie potrafił uwolnić się od trzymania.

Tym większym zaskoczeniem był przebieg drugiej rundy, kiedy "Wilk" zaczął robić to, czego wymagał od niego trener Gmitruk- "chodzić" lepiej na nogach, walczyć szybciej i wyprzedzać sygnalizowane ciosy zaskoczonego sytuacją Stevensa. "W drugiej rundzie jakbym walczył z zupełnie innym bokserem. Myślałem, że on się położy, a ten  Polak zaczął walczyć tak, jakby w pierwszej rundzie nie był prawie uśpiony po moim strzale. Miałem jednak pełen spokój, bo nawet jak mnie trafiał,  nic nie bolało."- mówił po walce Stevens. Kiedy w trzecim starciu Polak wrócił do swojej maniery stania przed Stevensem,a  nie ciągłego zmieniania pozycji i bicia lewym, "Showtime" znowu poczuł się mocny. Mocny lewu sierpowy, ponownie "Wilk" jest liczony, a kiedy sędzia  pozwala dalej walczyć Polak zostaje już przy linach. Wystarczająco długo, by Stevens wyprowadził kilkanaście ciosów, z których choć doszło tylko kilka, całkowicie zastopowały Piotrka. Sędzia dawał mu przez kilkadziesiąt sekund na wyjście z lin odpowiedzenia ciosem, a kiedy Polak tego nie zrobił, słusznie przerwał walkę.

"Co ja zrobiłem, co ja zrobiłem?"- mówił jeszcze w ringu załamany Wilczewski- "Przestałem zmieniać pozycję, zacząłem się z nim niepotrzebnie bić i przegrałem."

"Piotr  przegrał już w pierwszej rundzie, kiedy sam zwątpił po nokdaunie i na dodatek dodał Stevensowi animuszu, którego i tak Amerykaninowi nie brakowałowo."- komentuje Andrzej Gmitruk- "Chyba  po kontuzji, którą miał Piotrek walką z pięściarzem o takim stylu walki była błędem. Tak naprawdę potrzebne było mu   bardziej najpierw coś na przetarcie, ale taka była jego decyzja. W drugiej rundzie walczył jak profesor, ale nie potrafił utrzymać tego stylu boksowania, a i Stevens mu na to nie pozwolił.”