ANGULO WRACA 27 SIERPNIA

Piotr Momot, Informacja własna

2009-07-01

Do niedawna niemal wszyscy kibice boksu coraz głośniej domagali się pojedynku dwóch znakomicie zapowiadających się pięściarzy wagi junior średniej – Alfredo Angulo (15-1, 12 KO) i James’a Kriklanda. Dzisiaj ten drugi siedzi w areszcie, a Angulo po pierwszej porażce w karierze 27 sierpnia powróci na ring, by odbudować swoją pozycję. Jeszcze nie wiadomo kto będzie jego rywalem, ale zdaniem autora tej wiadomości idealnym oponentem dla Meksykanina byłby Grzegorz Proksa (18-0, 11 KO).

Polak od jakiegoś czasu stara się o walkę z Jamie Moorem, ale Brytyjczyk wyraźnie nie ma ochoty krzyżować rękawic z „Super G”. Moore ma już zaplanowane dwie kolejne obrony pasa mistrza Europy, a w listopadzie zostanie prawdopodobnie ustanowiony obowiązkowym pretendentem do pasa WBC. W tej sytuacji obóz Polaka nie powinien jednak załamywać rąk, a rozejrzeć się za inną, co najmniej tak samo interesującą możliwością.

Dlaczego może się udać ?

1. Bilans Proksy. Angulo ma już w Stanach Zjednoczonych „nazwisko”. Jego walki od roku regularnie pokazuje stacja HBO, a wcześniej Showtime. Jego ostatni pojedynek był eliminatorem do pasa WBC kategorii junior średniej. W tej sytuacji Angulo nie może zejść poniżej pewnego poziomu i rzucić rękawicy bezpiecznemu rywalowi ze słabym bilansem. Jeśli chce wrócić szybko na szczyt, to potrzebuje kogoś z bilansem jakim dysponuje Grzegorz Proksa. A sama walka 27 sierpnia będzie transmitowana przez ESPN, które nie zaakceptuje żadnego mismaczu.

2. Styl walki Proksy i Angulo.
Ostatnio ESPN odmówiło pokazania pojedynku z udziałem Ishe Smitha twierdząc, że jego styl nie nadaje się do telewizji i wybrała zamiast niego Meksykanina Carlosa Molinę. W przypadku Grzegorza Proksy i Alfredo Angulo ten warunek już jest spełniony. Obaj pięściarze walczą ofensywnie, a emocje oraz wysoki poziom pojedynku jest wręcz gwarantowany.

3. Charakter Angulo. Meksykanin na pewno nie jest pięściarzem kompletnym, ale jedno jest pewne – nie cofnie się przed żadnym wyzwaniem. Walką z Proksą byłaby prawdopodobnie przyjęta przez niego bardzo chętnie, gorzej już z jego promotorem Garym Shawem.

4. Głód Proksy. Wiemy jak wyglądały negocjacje z Jamie Moorem. Anglik nie chciał walczyć z Proksą nawet jeśli za walkę dostałby podwójne wynagrodzenie – swoje i rywala. W USA panuje recesja, wszyscy skrupulatnie liczą każdego wydanego dolara. Z takim podejściem do walki z Angulo, nawet Gary Shaw przyjąłby ofertę starcia z Polakiem „z pocałowaniem w rękę”.

5. Termin pasuje. Grzegorz Proksa swoją ostatnią walkę stoczył 3 tygodnie temu i termin jaki pozostał do pojedynku, to wystarczająca ilość czasu na rozpoczęcie i zadowalające przeprowadzanie przygotowań. „Super G” zwykle toczy walki w odstępie około trzech miesięcy więc nie byłoby dla niego niczym nowym. A Angulo ma termin narzucony przez telewizję więc po prostu musi się dostosować.

Dlaczego warto zaryzykować ?

1. Pozycja Angulo. Meksykanin jest notowany na 9. miejscu przez WBC, na 8. pozycji przez IBF i WBO oraz na 3. miejscu przez WBA. Wygrana z takim rywalem automatycznie przesuwa Proksę do piętnastki najważniejszych światowych federacji i co więcej wyrabia mu nazwisko za oceanem.

2. Styl walki Angulo. Menedżer Ricardo Mayorgi powiedział kiedyś o Angulo, że gdyby jego pięściarz nie wycofał się z walki z Meksykaninem, to Angulo byłby wywieziony z hali na noszach. Meksykanin cały czas idzie do przodu, jest łatwy do trafienia, jego boks jest przewidywalny i powtarzalny. Dla Grzegorza Proksy, który celuje w prezentującego podobny styl Jamie Moore’a, to wymarzony przeciwnik.

3. Ewentualność porażki. Można przegrać z każdym, ale porażka z rywalem o statusie Alfredo Angulo po pierwsze nie przynosi wstydu, a po drugie nie przekreśla osiągnięcia sukcesów w przyszłości. Nawet przegrana, ale widowiskowa walka potrafi czasami dać lepsze profity niż brzydkie zwycięstwo. Na ten temat godzinami mógłby wykładać chociażby Arutro Gatti.

Czy to się uda ? Pewnie nie, ale pomarzyć dobra rzecz.