ŻÓŁTE BILETY?

Łukasz Furman, Informacja własna

2009-05-31

Tylko godziny dzieliły już nas od rewanżowej walki Ruslana Chagaeva z Nikolay'em Valuevem, kiedy organizatorzy odwołali ją ze względu na wykrycie u Uzbeka żółtaczki typu B.

O tej przypadłości mistrza świata wiadomo było od dawna, dlaczego więc teraz zrobiono wokół niej tyle szumu?

Janusz Pindera powołując się na "człowieka Universum", Krzysztofa Buscha twierdzi, że przyczyną były kłopoty finansowe organizatorów, a dokładniej małe zainteresowanie galą. Do Helsinek nie dojechali kibice olbrzyma, którzy nie dostali wiz. Wszystko to przypomina sytuację sprzed jedenastu lat, kiedy w ostatniej chwili odwołano wieczór Holyfield vs Akinwande. Wówczas fatalnie sprzedawały się przyłącza PPV, a Don King stanął w obliczu klapy finansowej. Co najśmieszniejsze, powodem odwołania tamtego wieczoru było wykrycie u Nigeryjczyka z angielskim paszportem... żółtaczki typu B.

W Niemczech czy innych krajach nie byłoby problemów, natomiast przepisy w Finlandii mówią jasno, że zawodnik w zaistniałej sytuacji nie może stanąć w ringu. Na pewno wiedzieli o tym dobrze organizatorzy - grupa Sauerland Event - kiedy podpisywano kontrakty. Podopiecznym Wilfrieda Sauerlanda jest właśnie Valuev, który może tylko zyskać wobec "choroby" rywala. Najprawdopodobniej bowiem zmieni się jego status z championa tymczasowego na pełnoprawnego mistrza świata wagi ciężkiej federacji WBA.

Rosjanin jest współpromowany przez Kinga, a w starciu z Chagaevem nie był on raczej faworytem. Wszyscy mieli w pamięci ich pierwszy pojedynek, kiedy "Biały Tyson" bezlitośnie obnażył wszystkie wady i słabości Nikolay'a. W kuluarach mówiono przez chwilę, że w zastępstwie za Ruslana na przeciw "Nikosia" mógłby stanąć ktoś z dwójki Kali Meehan / Lamon Brewster. Tylko czy to wielkiemu Donowi naprawdę było potrzebne ?

Oficjalnym challengerem organizacji WBA jest John Ruiz, powiązany z Kingiem. Następnym wyznaczonym przez WBA pretendentem będzie najprawdopodobniej Meehan, który już blisko rok okupuje pierwsze miejsce w rankingu. A Meehan związany jest kontraktem z... oczywiście z "Dziadkiem", jak zwykł nazywać Kinga Andrzej Gołota. Tak więc do potyczki Valueva z Meehanem prędzej czy później dojdzie, a jako iż King nie ma papierów na Brewstera, ta opcja też nie była mu na ręke. 

To oczywiście tylko moje subiektywne przypuszczenia, ale nie zdziwię się, gdy za kilka dni Valuev zostanie ogłoszony pełnoprawnym championem WBA, a po obowiązkowej obronie z Ruizem, federacja ta nada Meehanowi status oficjalnego pretendenta. Jeśli moje przypuszczenia się sprawdzą, oczywiste chyba będzie, że przyczyną odwołania wczorajszej gali nie była żółtaczka, a żółte bilety...