JACKIEWICZ: 'HLATSHWAYO? NAWET W SOBOTĘ!'

Michal Koper, Informacja własna

2009-04-18

Wiadomość o pojedynku o mistrzostwo świata federacji IBF wagi półśredniej z Isaakiem Hlatshwayo (28-1-1, 10 KO) spadła na Rafała Jackiewicza (34-8-1, 18 KO) jak przysłowiowy grom z jasnego nieba. W rozmowie z BOKSER.ORG przeprowadzonej zaledwie kilka minut po otrzymaniu sensacyjnej informacji od promotora Andrzeja Wasilewskiego "Wojownik" nie krył jednak radości  w związku ze zbliżającą się mistrzowską próbą.

-  To co teraz się dzieje, ta walka o pas to po prostu jakaś bajka...- opisywał na gorąco swoje odczucia "Polski Rocky"- Co ja mówię… Bajką było zdobycie tytułu mistrza Europy, a to co się teraz dzieje to jakiś kosmos. To jest coś niewyobrażalnego, tym bardziej, że uważam, iż wygrana z Hlatshwayo i pas IBF są w moim zasięgu. I tu nie chodzi o klasę przeciwnika, ale o moje podejście do boksu, przygotowanie i aktualne umiejętności. Czuję, że wygram tę walkę. Od miesiąca jestem w treningu, ćwiczę raz dziennie, 3 razy w tygodniu technika plus siła i trzy razy w tygodniu technika plus bieg. Trzymam dobrą wagę- około 71 kilo.

Jackiewicz przyznaje, że po ostatnich ringowych sukcesach nie tylko zmieniło się jego podejście do boksu, ale również znacznie wzrosła wiara we własne umiejętności.
- Kolosalne znaczenie miała tu walka z Janem Zaveckiem. Była niesamowicie trudna, ale dała mi sporo pewności siebie, bo zrozumiałem, że, mając nawet bardzo  zły dzień, można walczyć o zwycięstwo z najtrudniejszym rywalem.- mówi półśredni Bullita.

Polskich kibiców boksu powinien ucieszyć fakt, że istnieje spora szansa na to, iż do mistrzowskiego starcia z udziałem Jackiewicza dojdzie nad Wisłą. Taka opcja najbardziej odpowiada również "Wojownikowi", choć jest on przygotowany także na wariant amerykański czy afrykański (Hlatshwayo reprezentuje barwy RPA).
- Dla mnie nieważne jest, gdzie ta walka się odbędzie, istotne jest to, jak się do niej przygotuję. Wolałbym boksować przed polską publicznością, ale jeśli mi przyjdzie walczyć w Stanach czy gdziekolwiek indziej, nie ma problemu- zrobię swoje, bez żadnych kalkulacji, wychodzę do ringu i jadę na maksa. Leję go, dopóki nie spuchnę, a jak spuchnę… napieprzam dalej.- deklaruje bez ogródek oficjalny pretendent do tytułu IBF, którego nazwiska jeszcze niedawno próżno było szukać w światowych rankingach.- Nie mogę się doczekać tej walki. Mógłbym bić się nawet w sobotę.

RAFAŁ JACKIEWICZ: SERWIS SPECJALNY >>