ANDRZEJ GOŁOTA ZNOWU NA RINGU!

Przemek Garczarczyk, ASInfo

2009-04-17

Po raz pierwszy od nieszczęsnej listopadowej  podróży do Chin, która kosztowała Andrzeja Gołotę przegraną z Ray’em Austinem i kontuzję, która postawiła pod olbrzymim znakiem zapytania dalszą częśc jego kariery, Andrzej Gołota był znowu w ringu. Na razie nie jako bokser, ale specjalny gość finałów Chicago Golden Gloves, ale była okazja do pierwszego spotkania od ostatniej walki z trenujacym Polaka Samem Colonną. Andrzeja ciągle ciągnie do boksu i ciągle ma poczucie humoru. Pierwsze pytanie Gołoty do Sama brzmiało: "Kiedy mogę przyjść na trening?", a drugie stwierdzenie dosłownie zwaliło  jego trenera z nóg:  "Sam, dasz mi tutaj zawalczyć? Może coś wreszcie wygram..."

- Gotowy do powrotu na salę treningową?
Andrzej Gołota: Spokojnie, bez wariactw, wszystko po kolei. Ręka po operacji jest trzy razy lepsza niż była. Moge ją spokojnie wyprostować, od dwóch tygodni chodze  do siłowni sprawadzać przeciążenie. Podnoszę już na niej ponad 100 kilogramów, ale najważniejsze jest to, że nic mnie później nie boli. Potrenuje tak jeszcze z tydzień, dwa, na początku maja zacznę bić w worek na sali treningowej i zobaczymy co z tego będzie. Na razie najcięższym sportem, który uprawiam jest chodzenie na mecze Chicago Bulls. Do boksu mnie ciągnie jak jestem na takiej imprezie jak teraz.

- Ale decyzja powrotu na ring zapadła?
AG:
W głowie zapadła. Jak wytrzyma to organizm, dopiero zobaczymy.  Na jedną, może dwie walki wystarczy. Daj mi zrobić normalny trening, poboksować z cieniem, powalczyć na worku ze dwa-trzy dni.  O kondycje się nie boję, jak ręka wytrzyma uderzenia tego nie wiem, ale  bym sie zdziwił jakby było źle.

- Tomek Adamek ciągle celem numer jeden?
AG:
Nie moim, bo to przecież nie mój pomysł. Powtarzam się, ale co zrobić – Adamek będzie chciał tej walki, to ona będzie.  Chce się sprawdzić w ciężkiej, będę  do dyspozycji, jak ręka wytrzyma trening.  Ja się z niej na pewno nie wycofam.  Dorzucę trochę wagi, nasz mistrz świata mi krzywdy nie zrobi, ja tego nie obiecuje....  

- To twoja pierwsze wizyta w na chicagoskich Złotych Rękawicach i jak widać z liczby autografów i wspólnych zdjęć kibice o tobie nie zapomnieli...
AG:
Dobre, nie? Turniej ma ponad 70 lat, Sam Colonna robi to chyba z piętnaście, a ja pierwszy raz tu jestem. Dobrze, że amatorzy walczą trzy rundy, bo tutaj niektórzy wygladaja po dwóch jakby mieli już nie wstać ze zmęczenia. I dobrze, że my mamy 12 rund. Oglądałem niedawno film dokumentalny z walki Alego w  Manilli z Frazierem. 45 stopni Celsjusza, wilgotność pewnie ze 100 procent,  a oni  walczą 15 rund... Te trzy dodatkowe rundy to różnica między tym, ilu ludzi teraz umiera na ringu, a ilu wtedy umierało. Tylko, że nikt o tym nie mówił. 

Tekst i zdjecia: Przemek Garczarczyk, ASInfo