EKSPRESOWA KARIERA WOJOWNIKA

Michal Koper, Informacja własna

2009-04-16

Sportowa kariera Rafała Jackiewicza (34-8-1, 18 KO) jest znakomitym przykładem na to, że w życiu nigdy nie należy mówić "nigdy". Już w nadchodzące wakacje "Wojownik" reprezentujący barwy Bullit KnockOut Promotions stanie przed szansą wywalczenia tytuł mistrza świata federacji IBF w niezwykle mocno obsadzonej kategorii półśredniej. Nie będzie łatwo, bo rywal Polaka Isaac Hlatshwayo (28-1-1, 10 KO) z RPA ma już "na rozkładzie" kilku bardzo mocnych zawodników, w tym królującego jeszcze niedawno w kategorii lekkiej Nate’a Campbella, ale Jackiewicz nie "pęka" i zapewnia, że mógłby z Hlatshwayo bić się już w sobotę.

A jeszcze we wrześniu zeszłego roku 32-letni dziś Jackiewicz był nie tylko w świecie ale i w Polsce postacią niemal anonimową. Tego, jaki w nim tkwi potencjał świadom był chyba tylko jego trener Fiodor Łapin i kilka osób z najbliższego otoczenia "Wojownika".
- Rafał jest teraz jak dojrzały owoc i każde półrocze dla niego bez wielkiej walki to stracony czas.- przekonywał podczas sierpniowego zgrupowania w Zakopanem szkoleniowiec.

Wówczas to, zapewne ufając trafnym jak zawsze obserwacjom Łapina, do akcji wkroczył promotor Jackiewicza Andrzej Wasilewski, który zaryzykował i zainwestował w sprowadzenie do Polski cieszącego się znakomitą opinią mistrza Europy Jacksona Osei Bonsu. Do starcia Jackiewicz – Bonsu doszło we wrześniu w Kielcach. Ku zaskoczeniu zdecydowanej większości ekspertów i kibiców Polak w znakomitym stylu rozbił w 12 rundach faworyzowanego Belga, odbierając mu pas EBU.
- To jest jak sen. Trudno mi uwierzyć w to, że jestem mistrzem Europy.- mówił po wrześniowym triumfie Jackiewicz.
Jednak sen „Wojownika” trwał dalej…

Po wygranej z Bonsu nazwisko Jackiewicza zaczęło pojawiać się w rankingach najbardziej prestiżowych federacji bokserskich, ale wtedy o walce o mistrzostwo świata raczej nikt jeszcze głośno nie mówił, tym bardziej, że czołówkę kategorii półśredniej ostatnich miesięcy tworzyły takie postaci jak Floyd Mayweather Jr, Miguel Cotto, Antonio Margarito, Paul Williams, Andre Berto, Kermit Cintron, Zab Judah czy Carlos Baldomir. Dodatkowo zaledwie dwa miesiące po wywalczeniu tytułu mistrzowskiego władze Europejskiej Unii Bokserskiej nakazały Jackiewiczowi obronę pasa z niepokonanym Janem Zaveckiem
- Walka z Zaveckiem była niesamowicie trudna, ale dała mi też sporo pewności siebie, bo zrozumiałem, że, mając nawet zły dzień, można walczyć o zwycięstwo z najtrudniejszym rywalem.- wspomina z perspektywy czasu bardzo ciężką, choć zwycięską, 12-rundową przeprawę z nieustępliwym Słoweńcem Jackiewicz.

Gdy w lutym tego roku "Wojownik" po raz drugi obronił pas EBU, gładko pokonując Włocha Luciano Abisa i tym samym dodatkowo umacniając swoją pozycję na listach rankingowych najważniejszych federacji bokserskich, zaczęto już coraz śmielej myśleć o szansach Jackiewicza na tytuł światowy. Zadanie jednak nie było łatwe, bo pasy mistrzowskie należały do takich asów jak: Cotto, Clottey, Mosley i Berto a Jackiewicz jeszcze pół roku wcześniej praktycznie nie istniał na bokserskiej mapie świata. Jak w takiej sytuacji dostać mistrzowską walkę? Przepis na sukces jest "prosty": zawodnik, który swoją postawą w ringu zapracuje na uznanie przez światowe federacje, skuteczny i przewidujący promotor, który zadba o obecność swojego podopiecznego we właściwym rankingu i trochę szczęścia…

Jak sprawy wyglądały w praktyce? W marcu Jackiewicz znalazł się na 4. miejscu rankingu International Boxing Federation. Dla osób orientujących się w realiach boks-biznesu było już nieco wcześniej niemal pewne, że Joshua Clottey, chcąc zmierzyć się z mistrzem WBO Miguelem Cotto, będzie musiał zwakować pas IBF. Tak się ostatecznie stało, a ponieważ liderujący w zestawieniu IBF Delvin Rodriguez nie zdążył na czas dostarczyć zaświadczenia o kontuzji, jakiej się nabawił, federacja w obliczu ogłoszonego wakatu Clottey’a nie mogła postąpić inaczej jak wyznaczyć dwóch najwyżej sklasyfikowanych "dostępnych" zawodników, czyli Hlatshwayo i Jackiewicza do walki o mistrzowskie trofeum.
- Moje ostatnie osiągnięcia sportowe w porównaniu z tym, gdzie byłem jeszcze niedawno to już jest mistrzostwo świata. Ale to, że teraz dostałem walkę o pas IBF to mistrzostwo wszechświata Andrzeja Wasilewskiego.- ocenia ochrzczony "Polskim Rockym" Jackiewicz.

Jest zatem szansa, że już latem Polska będzie mogła się pochwalić trzema bokserskimi mistrzami świata. Przypomnijmy, że aktualnie posiadaczem pasa IBF w wadze junior ciężkiej jest Tomasz Adamek, a 16 maja o tytuł federacji WBC w tym samym limicie wagowym z Włochem Giacobbe Fragomenim walczył będzie Krzysztof "Diablo" Włodarczyk. Pozostaje już tylko trzymać kciuki za naszych…

RAFAŁ JACKIEWICZ: SERWIS SPECJALNY >>