SOSNOWSKI: 'POKAŻĘ WAWRZYKOWI, KTO JEST NUMEREM JEDEN'

Piotr Momot, Informacja własna

2009-04-06

Albert Sosnowski (44-2-1, 27 KO) drugi raz w ciągu ostatnich miesięcy zaskoczył bokserski świat. Najpierw znokautował Danny'ego Williamsa na terenie Wielkiej Brytanii, a teraz pomimo zatrucia pokarmowego zremisował z Francesco Pianetą (18-0, 11 KO).

Pozycja "Dragona" wśród bokserów wagi ciężkiej umocniła się, a Albert wcale nie ma zamiaru zwalniać tempa. Prawdopodobnie niedługo ponownie zawita do Niemiec, ale Sosnowski nie wyklucza, że zrobi przystanek "nad Wisłą", by pokazać Andrzejowi Wawrzykowi (14-0, 9 KO) kto jest najlepszym polskim pięściarzem wagi ciężkiej.

Piotr Momot: Zacznijmy od Twojego zatrucia pokarmowego. Powiedz dokładnie kiedy i jak do tego doszło ?

Albert Sosnowski: Parę dni przed walką byłem bardzo zabiegany. EBU wymagała od nas zrobienia dodatkowych badań, nagrywałem reklamówki dla Polsatu, udzielałem wywiadów. W środę, po jednej z wizyt w Polsacie wstąpiłem szybko zjeść coś do restauracji, gdzie zamówiłem rybę. Prawdopodobnie to mi zaszkodziło. Po południu miałem jechać na trening, ale słabo się czułem. Zmierzyłem temperaturę i wyszło prawie 38. Skontaktowałem się szybko z moim agentem i zaczęliśmy działać. Noc była straszna - rozwolnienie, wymioty, brak snu. Zbijałem temperaturę specjalnymi lekami przeciwgorączkowymi. Lekarz poradził mi przyjmować antybiotyk, a wiadomo jak to osłabia organizm. Dostałem kroplówkę, żeby uzupełnić płyny. Potem po przylocie do Niemiec przyjąłem kolejną porcję leków i kroplówek. Podjąłem decyzję, że nie po to tu przyleciałem, żeby nie spróbować wyjść na ring i wygrać.

PM: Jesteś zadowolony z przebiegu walki ? Rozpocząłeś bardzo mocno, potem trochę zwolniłeś. Wystrzelałeś się czy osłabiony organizm dał znać o sobie ?

AS: Jestem zadowolony, choć na pewno nie wszystko poszło tak jak chciałem. Faktycznie rozpocząłem mocno. Pierwsze 4-5 rund wyszło mi bardzo dobrze, panowałem nad tym co się dzieje w ringu. Lubię zaczynać pojedynki w szybkim tempie i osiągać przewagę. Potem faktycznie trochę mnie dopadło zmęczenie. Myślę, że to bardziej uszczerbek na zdrowiu spowodował spadek tempa walki niż to, że się wystrzelałem. Wiedziałem, że przy mocnym starcie potem będę miał dołek, ale nie spodziewałem się, że aż taki. Osłabiony organizm inaczej reaguje na zmęczenie. Myślę, że druga połowa walki w lepszym tempie z mojej strony, to jest to czego zabrakło do pełni sukcesu.

PM: Jak inaczej mogłaby wyglądać ta walka gdyby nie Twoje zatrucie ?

AS: Ciężko przewidzieć co by się mogło inaczej potoczyć. Na pewno byłem osłabiony. Dałem z siebie wszystko i w pełni zdrowia też bym dał, tyle że tych sił byłoby więcej. Na pewno końcówka byłaby lepsza. Jednak zaznaczam, że nie chcę szukać usprawiedliwień. Być może zabrakło mi trochę rund sparingowych, które dałyby mi więcej pewności siebie. Pojechałem tam na własną odpowiedzialność i zrobiłem wszystko, żeby zaprezentować się z jak najlepszej strony. Myślę, że udało się.

PM: Zgadzasz się z werdyktem sędziów ? Brytyjscy komentatorzy twierdzili, że gdyby walka odbyła się w Londynie lub Warszawie, to na pewno zostałbyś ogłoszony zwycięzcą.

AS: Potwierdzam te słowa. Wszyscy widzieli, że zasłużyłem na zwycięstwo bardziej niż Pianeta. Nie był to jakiś jednostronny pojedynek, ale to zwycięstwo jedną lub dwoma rundami należało mi się. Wiedziałem gdzie walczę i jakie werdykty potrafili tutaj wydawać sędziowie, więc spodziewałem się najgorszego. Remis mnie zaskoczył bo sądziłem, że naciągną mu zwycięstwo. Cieszę sie z tego remisu, choć na pewno szkoda, że nie udało mi się zdobyć tego pasa.

PM: Czułeś, że sędzia w trakcie walki miał trochę za dużo uwag z Twoją stronę i szukał na Ciebie haka ? Mocno wybijało Cie to z uderzenia ?

AS: Wiedziałem, że tak będzie. Rozmawiałem o tym przed walką z moim agentem i byliśmy na to przygotowani. Starałem się nie zwracać na to uwagi i zachowywać koncentrację. Faktycznie trochę mnie to rozpraszało, ale byłem cały czas mocno skupiony. Zdawałem sobie sprawę, że jeśli sędzia będzie miał jakąś okazję, to bez wahania odejmie mi punkt. Starałem się nie złapać jakiegoś frajerskiego ostrzeżenia i pilnowałem się jak mogłem.

PM: Jakie masz dalsze plany ? Chciałbyś rewanżu z Pianetą ? Mówi się, że Niemcy zapropnowali Ci skrzyżowanie rękawic z Lamonem Brewsterem.

AS: Czekam na ciekawe propozycje. Rozważę każdą z nich i wybiorę najlepszą pod względem finansowym oraz sportowym. Osobiście nic nie wiem o propozycji walki z Brewsterem, ale obojętne mi czy to będzie on czy rewanż z Pianetą. Jestem gotowy na wyzwania. Niemcom moja walka się podobała i jestem pewien, że niedługo wyjdą z jakąś propozycją dla jednego z ich pięściarzy. Każdy wie, że remis w Niemczech jest jak zwycięstwo i myślę, że udało mi się wyrobić nazwisko także na tamtym rynku.

PM: Dosłownie przed chwilą wyzwanie rzucił Ci Andrzej Wawrzyk. Powiedział, że jest numerem jeden w Polsce jeśli chodzi o wagę ciężką, pokonał już dwóch innych rodaków, a teraz czas na trzeciego. Co sądzisz o takiej propozycji ?

AS: Andrzej Wawrzyk może mówić, że jest najlepszym ciężkim, ale tak naprawdę wszyscy wiedzą, że to ja jestem teraz numerem jeden. Jesteśmy na innych etapach kariery. Niech on najpierw pokona zawodników tej klasy co ja, a potem dopiero mówi kto jest najlepszy. Je nie muszę nic nikomu udowadniać. Niemniej jednak, jeśli Andrzej Wasilewski wyszedłby z dobrą ofertą finansową, to z chęcią przyjmę taką walkę. Nie mam nic przeciwko walce z drugim Polakiem, ale pieniądze muszą być odpowiednie. Pokażę wtedy Wawrzykowi kto jest prawdziwym numerem jeden.

Wawrzyk rzuca wyzwanie Sosnowskiemu >>