O CHICAGO GOLDEN GLOVES I NIE TYLKO

Przemek Garczarczyk, ASInfo

2009-04-03

W doskonale znanej polonijnym kibicom sali St. Andrews Auditorium (walczył tam między inni Marek Piotrowski) odbywa się obecnie jeden z najstarszych, mający już legendarny status, turniejów w USA – Chicago Golden Gloves. W zwykle wypełnionej do ostatniego miejsca hali można zobaczyć tych, którzy wychodzą na ring po raz pierwszy, jak pięściarzy, dla których ma to być początek zawodowej sławy. Nad wszystkim  - ponad 150 uczestników! - czuwa trener Andrzeja Gołoty Sam Colonna, który nie tylko jest dyrektorem sportowym, ale przygotował wielu z występujących w turnieju Złotych Rękawic bokserów.  Przy okazji turnieju, 15 lat po moim debiucie sparingowym z Andrzejem Gołotą, postanowiłem sprawdzić się przeciwko trenującej u Sama i starającej sie awans do kadry USA, 20-letniej Kristin Gerhart.  Wynik był taki sam. Bolało bardziej...

Chicago Golden Gloves jest rozgrywany od 1923, a listę tych, którzy tam wygrywali czyta się jak galerię sław swiatowego pięściarstwa:  Ali, jeszcze jako Cassius Clay, wygrał turniej w latach 1959-60, Joe Luis w 1934, Sonny Liston w 1953, a że droga z St. Andrews Auditorium prowadzi prosto na igrzyska, przekonali sie tacy reprezentanci USA, a później doskonali zawodowcy jak Montel Griffin (walczył z Dariuszem Michalczewskim), Nate Jones, David Diaz czy Donnell Nicholson (rywal Andrzeja Gołoty). Nie ma nic lepszego także dla kariery w NFL, o czym przekonał się  były tryumfator Golden Gloves, a dziś gracz Baltimore Ravens, Tommy Zibikowski.
Podobnie jak wtedy, turniej podzielony jest na dwie kategorie – amatorów-nowicjuszy, czyli tych, którzy mają na koncie mniej niż 10 amatorskich walk, i kategorię otwartą, pieściarzy marzących o zostaniu zawodowcem. "Boks jest dla wszystkich." – mówi Colonna. "Mam w turnieju takich chłopaków, którzy przyszli do mojej sali dla zabawy, a teraz chca sie sprawdzić  w  prawdziwym turnieju. Niektórzy trenowali kilka miesięcy i walczą pierwszy raz w życiu To dla nich wielka sprawa, a dla mnie satysfakcja. Może nie taka sama jak wprowadzanie do ringu bokserów walczych o tytuł mistrza świata, ale w Chicago Boxing Club wszystkich traktujemy tak samo poważnie – zawodowiec czy amator, miesięczne członkostwo  kosztuje tylko $50, a trzymiesięczny kurs bokserski tylko $150. Są dwa  ringi, wszystko czego potrzebuje ktoś, kto nie tylko chce  oglądać boks w telewizji, ale przekonać się, jaki ten sport jest naprawdę." O tym, że boks dziewczyny traktują równie poważnie przekonałem się bardzo szybko...

Piętnaście lat temu, w niestniejącym już Windy City Gym, ale w obecności tego samego Sama Colonny rozbawiłem do łez Andrzeja Gołotę proponując mu dwurundowy sparing. Zdawałem sobie  oczywiście sprawę, że w ten "sparing" ja będę wkładał  100 procent wysiłku, a Andrzej może 1 procent, ale chodziło to by poznać różnicę między pisaniem o boksie, a staniem w ringu. Bardzo sie przydało, a tym razem, jako zajadły wróg boksu w wykonaniu pań, chciałem przekonać się co potrafi 20-letnia dziewczyna, która walczy w kategori do 138 funtów, z mierzącym 191 cm wzrostu i ważącym 200 funtów  facetem. "Pierwsza runda ma być na serio. To znaczy ja ciebie będę oszczędzał, a ty walcz jak umiesz."-  powiedziałem do Kristin Gearhart, dziewczyny z chorwackimi rodzicami, ale urodzonej i wychowanej w Chicago. Kristin ma amatorski dorobek 10-1, chce w tym roku startować w turnieju eliminacyjnym do kadry USA i ma jak najbardziej prawidłowe podejście do boksu. "Gdyby mi chłopak powiedział, że albo on albo boks, to sekundę później bym go już nie znała." – mówi Kristin, która zaczynała sporty walki od taekwondo (była w młodzieżowej kadrze USA), by jako 16-latka zakochać się w boksie. "Zrobiłam sobie przerwę w studiach, mam dwie prace i trenuję siedem razy w tygodniu. A ty?"

To było ostrzeżenie, którego niestety – dla mnie – nie posłuchałem. Co mi się mogło stać, skoro miałem ręce obwiązane przez samego   Sama Colonnę, kask ochronny na głowie, opisywałem na żywo z 50 walk o mistrzostwo świata, w tym walkę Laili Ali w Chinach i przynajmniej w teorii  wiem o boksie sporo? Gołota, to była inna sprawa, ale dziewczyna?  Szybka informacja dla tych, którzy mają dziewczyny-pięściarki:  panowie - kwiaty przynajmniej raz w tygodniu, pełna kultura 365 dni w roku, bo może być źle. Na ringu w Chicago Boxing Club wyglądało to mniej więcej tak – tak szybko jak Kristin nie przekonała się, że po zadaniu ciosu lewym prostym mam  głowę w tym samym miejscu, jestem dumny i blady, że trafiłem (zajęło jej to 60 sekund) walka się skończyła. W teorii wiedziałem, ze mam zejśc z linii ciosu, zadawać kombinacje uderzeń, kontrolować walkę na dystans. Łatwiej pomyśleć, znacznie trudniej zrobić.  Bo Kristin potraktowało moją buńczuczną zapowiedź (pierwsza runda na poważnie), no właśnie – poważnie.  Do końca rundy koncentrowałem się więc  na tym, żeby przeżyć, co się udało, ale w drugiej reguły były zasadniczo zmienione: Kristin ma mnie za mocno nie bić, bo przecież za chwilę ma 10-rundowy sparing z rywalka o zawodowym rekordzie 16-0 i nie może się za mocno zmęczyć.

Nie zmęczyła się, a kiedy usiedliśmy po zejściu z ringu do rozmowy z Samem, dowiedziałem się czegoś, co powiniem wiedzieć już wcześniej."Dziewczyny są bardziej zacięte w ringu, bardziej bezlitosne." –mówi Kristin. "Widzę to nawet jak trenuję z chłopakami, którzy może nie piszą o boksie, ale są w gymie każdego dnia.  Nawet jak ich walnę, to mają problemy żeby oddać. Jak trenuję z dziewczynami, to by mnie zatłukły w ringu."  Colonna się zgadza. "Dziewczyny trenują ciężej niż faceci. Najpierw przychodzą do mnie tylko po to żeby zrzucić wagę, ale szybko zaczyna im sie podobać nie tylko obijanie worka treningowego, ale żywej rywalki. I zostają, chcą walczyć. Dziewczyny są śliczne, mają pieniądze, widać, że niczego im nie brakuje. Z wyjątkiem walnięcia kogoś w zęby." – dodaje pół żartem, pół serio Colonna.

Wszystkich, którzy chcą zobaczyć podczas Golden Gloves nie tylko Kristin, ale finalistów tegorocznego turnieju zapraszam w dniach 16-18 kwietnia to St. Andrews Auditorium przy 1658 West Addioson (przy skrzyżowaniu z Damen Ave).  Ci, którzy nie mieszkają w Chicago, mogą śledzić co się dzieje w ringu za pośrednictwem strony Twitter (twitter.com/312GoldenGloves). Kto wie, może wśród nich będą następcy dzisiejszych sław?

Przemek Garczarczyk

 

Sam Colonna bandażuje dłonie Przemkowi Garczarczykowi

 

Piękna rywalka Przemka Garczarczyka- Kristin Gerhart