SOSNOWSKI: JADĘ WYGRAĆ DLA POLSKICH KIBICÓW

Piotr Momot, Informacja własna

2009-03-17

Za niecałe trzy tygodnie Alberta Sosnowskiego (44-2, 27 KO) czeka bardzo ważny sprawdzian. 4 kwietnia w Dusseldorfie, "Dragon" stoczy bój z Francesco Pianetą (18-0, 11 KO) o pas mistrz Unii Europejskiej wagi ciężkiej. Po wygranej z Dannym Williamsem kariera Polaka nabrała rozpędu i kolejna wygrana umocni jeszcze jego pozycję w królewskiej kategorii wagowej.

Zapraszamy do lektury wywiadu z Albertem Sosnowskim na temat jego najbliższej walki.

Piotr Momot: W jakiej formie mentalnej i fizycznej znajdujesz się obecnie? Twój promotor zapewniał, że od jakiegoś czasu trenujesz i jesteś gotowy do podjęcia kolejnego wyzwania. Jak ocenisz swoje obecne przygotowanie na niecałe 3 tygodnie przed walką?
Albert Sosnowski:
Czuję się bardzo dobrze, właśnie wchodzę w najważniejszy etap przygotowań. Przede mną dwa tygodnie sparingów m.in. z Wojtkiem Bartnikiem, na których mam nadzieję potwierdzę swoją dobrą dyspozycję

PM: Kto będzie przygotowywał Cię do walki z Pianetą i stał w Twoim narożniku?
AS:
Do ostatniej walki przygotowywałem się pod okiem Jacka Dąbrowskiego i współpraca układała nam się bardzo dobrze. Do tego pojedynku również skorzystam z jego usług, ale będę też chciał zaczerpnąć porady Andrzeja Gmirtuka. On ma ogromną wiedzę i potrafi udzielić wielu cennych wskazówek. Jest bardzo zapracowany z związku z karierę Tomasza Adamka, ale liczymy, że znajdzie dla nas czas.

PM: Twój obóz nie śpieszył się z doborem kolejnego rywala po Dannym Williamsie. Czujesz, że Francesco Pianeta to odpowiedni rywal po ostatniej wielkiej wygranej? Pod względem jego pozycji w rankingach i możliwości jakie Ci się otworzą po jego pokonaniu?
AS:
Prawda jest taka, że mieliśmy już dogadaną ustnie walkę ze Skeltonem o EBU, ale jego porażka z Roganem pokrzyżowała nam plany. Był to dla nas szok, EBU pozbawiła Skeltona tytułu i musieliśmy szukać innych wariantów. W międzyczasie była oferta walki z Perezem, młodym pięściarzem promowanym na Wyspach Brytyjskich, ale ten pojedynek nic nam nie dawał. On nie jest w rankingach, a ryzyko przegranej na krótkim dystansie rundowym przy jednym sędzim punktowym na ringu było zbyt duże. Czuliśmy, że ta walka nie była nam potrzebna. Potem wystrzeliła oferta z Pianetą i ją przyjęliśmy. To niezłe nazwisko na niemieckim rynku. Jest młody, niepokonany i parę jego walk było już w telewizji. Wygranie pasa EBU EU na pewno otworzy przede mną nowe możliwości. Pianeta jest w moim zasięgu i wierzę, że go pokonam.

PM: Pianeta to pięściarz leworęczny. Ostatni mańkut z jakim miałeś okazję się zmierzyć, to Steve Herelius i była to jedna z najlepszych walk w Twojej karierze. Wcześniej też pokonałeś spokojnie na punkty Wojciecha Bartnika. Lubisz walczyć z bokserami stojącymi w odwrotnej pozycji?
AS:
To prawda, mam dodatni bilans z pięściarzami leworęcznymi  i dobrze mi się z nimi walczy. Potrafię znaleźć na nich skuteczną receptę i mam nadzieję, że i tym razem mi się uda. Przed walką z Hereliusem trochę się obawialiśmy, ponieważ on prezentuje nietypowy styl, ale potrafiłem sobie z nim poradzić. Pianeta jest pięściarzem dużo bardziej ułożonym, ale on także ma swoje mankamenty, które zamierzam wykorzystać. Jestem przekonany, że i na tego mańkuta uda mi się znaleźć sposób.

PM: Pianeta to zawodnik wielonarodowy. Walczy głównie w Niemczech, urodził się we Włoszech, ale będziecie boksować na gali organizowanej przez jego promotora. Masz świadomość, że w Twojej kolejnej walce podobnie jak w starciu z Williamsem będziesz musiał naprawdę zdominować rywala lub go znokautować, bo ściany lubią pomagać gospodarzom?
AS:
Na pewno każdy kto interesuje się boksem zdaje sobie sprawę do jakich przekrętów potrafi czasem dojść w Niemczech. Przykładów na to jest mnóstwo. Moim pierwszym założeniem jest skończyć walkę przed czasem, ale nie będę się bardzo napinał na nokaut. Jestem dobrze przygotowany i gotowy do przeboksowania pełnego dystansu. Jeśli nie uda się wygrać wcześniej, postaram się zbudować taką przewagę punktową, żeby sędziowie nie mogli mi odebrać tego zwycięstwa

PM: Przed walką z Williamsem mało kto w Ciebie wierzył. Teraz na naszej stronie w komentarzach wszyscy zagrzewają Cie do boju i wierzą w Twój sukces. Miło jest otrzymać taki kredyt zaufania od naszych kibiców? Do hali w Dusseldorfie może przyjść też spora grupa Polaków mieszkających w Niemczech.
AS:
Zapraszam wszystkich moich kibiców, ale także kibiców boksu do przyjazdu do Dusseldrofu na tę walkę. Jadę tam po tytuł dla siebie, ale także dla naszych kibiców. Chciałbym, żeby prestiż polskiego boksu cały czas się podnosił, a zdobycie przeze mnie tego pasa na pewno by w tym pomogło. Mamy teraz sporo pięściarzy z mocnymi pozycjami w rankingach jak Rafał Jackiewicz, Dawid Kostecki czy Aleksy Kuziemski. Co prawda waga ciężka ostatnio nie wzbudza takiego zainteresowania jak kiedyś, ale cały czas ludzie mimo wszystko chcą ją oglądać. Mam nadzieję, że spotkam w Niemczech polskich fanów.

PM: Poprzedni rok mimo wpadki z Lawrencem był dla Ciebie na pewno udany. Jakie cele stawiasz sobie w 2009 roku?
AS:
Moim priorytetem jest przede wszystkim nie przegrać każdej kolejnej walki. Jeśli wygram z Pianetą, a wierzę że tego dokonam, to kolejnym celem będzie tytuł mistrza Europy. Całe piękno boksu polega na zdobywaniu tytułów i  po to każdy pięściarz codziennie trenuje oraz wychodzi do ringu. Teraz jadę po pas EBU EU, a potem będę chciał zdobywać kolejne tytuły.