WALKA ROKU W HOUSTON

Łukasz Furman, Informacja własna

2009-03-01

Jeszcze dobrze nie zabrzmiał pierwszy gong, a Juan Diaz (34-2, 17 KO) już zasypywał Juana Manuela Marqueza (50-4-1, 37 KO) gradem ciosów. W rundzie drugiej podwójny lewy sierp zachwiał Marquezem i ten tylko trzymaniem uratował się od liczenia. Meksykanin jeszcze w czwartym starciu przeżywał kryzys, ale stopniowo zaczął przejmować kontrolę nad pojedynkiem.

Uważany przez specjalistów za najlepiej kontrującego boksera ostatniej dekady Marquez zaczął robić to, co potrafi najlepiej. Diaz ani przez moment nie zwalniał tempa, jednak coraz  częściej nadziewał się na mocne ciosy bite z defensywy przez Manuela. I właśnie taka kontra z prawej ręki posłała Juana na deski w rundzie dziewiątej. Ten wstał, ale kilka sekund później padł niczym prądem rażony po prawym podbródkowym. Sędzia bez zbędnego liczenia przerwał walkę i ogłosił zwycięstwo Meksykanina przez TKO w rundzie dziewiątej. To póki co chyba główny faworyt do miana walki roku.

Stawką ich rywalizacji były pasy WBO, WBA oraz IBO wagi lekkiej.