ROZMOWA Z ADAMKIEM I TRENEREM BANKSA

Przemek Garczarczyk, ASInfo

2009-02-24

Ostatni  otwarty trening Tomasza Adamka (36-1, 24 KO) i Johnathona Banksa (20-, 14 KO) był  znakomitą okazją do porozmawiania zarówno z polskim mistrzem świata, jak drugim, na co dzień prowadzącym Amerykanina,  Jamesem Ali Bashirem. Tomek i Johnathon minęli się w sali o jakieś piętnaście minut, bo organizatzorzy  tak ułożyli program treningów, by obu pieścirzom nie przyszło do głowy  stoczyć walki tylko przed obecnymi na treningu kamerami Polsatu. Jestem pewien, że w roli komentującego dał by sobie radę Mateusz Borek, ale co powiedzieliby kibice 27 lutego w Prudential Center? Nie będę też opisywał, co dało sie podpatrzeć na treninu, bo obaj byli tak sprytni, że nie dało się podpatrzeć... zupełnie nic.  Szczególnie Banks, kiedy schodził z ringu zanosił się śmiechem,  pokazując dziennikarzom akcje  w bardzo zwolnionym  tempie i nie ukrywając, że – podobnie jak Tomek – na prawdziwy  trening dopiero się wybiera...

 

Tomek Adamek:  "Liczy się tylko ring"

- Gotowy na Banksa?
Tomasz Adamek:
Bardzo gotowy. Mógłbym, a nawet wolałbym, żeby zamiast środowej konferencji prasowej była od razu walka.  Mam wagę, jestem bardzo głodny boksu, takiego prawdziwego, na ringu i o coś, nie mogę się doczekać piątku i walki w obronie tytułu.

- Co powiesz tym, którzyu twierdzą, że walczysz za wcześnie, że za dużo ryzykujesz?
TA:
Dwie rzeczy – że mnie nie znają i że nie  wszystko w życiu można mieć tak, jak się chce. Przez 6-7 tygodni po walce z Cunninghamem nie robiłem zupełnie nic i już mnie nosiło  po domu. Moja żona Dorota zaczęła mnie nawet wyganiać z domu, mówiąc, że muszę się jak najszybciej zabrać za robotę. Akurat przyszła propozycja walki  na Showtime, więć się wziąłem  i  jestem wytrenowany w 100 procentach. Nie zabrakło mi tygodnia czy dwóch, wprost przeciwnie – zrobiliśmy z  Andrzej Gmitrukiem nawet trochę więcej niż było w planach. Dlatego mógłbym walczyć nawet za 24 godziny.  Co do terminu 27 lutego – takie zapadły ustalenia między moimi promotorami i stacją telewizyjną. Ja nie rzucam słów na wiatr, że mogę walczyć z każdym, wszędzie i kiedy tylko nadarzy się okazja. Nie będę rozpaczał nad tym, na co nie mam wpływu.  Wszystko jest bardzo dobrze – nie musicie się o mnie martwić.

- Andrzej Gmitruk powiedział, że to skandal, że możesz być mistrzem świata IBF, ale w rankingach WBA i WBC nie ma ciebie w pierwszej dziesiątce. Ale Steve Cunningham jest...
TA:
Andrzej ma rację, bo w organizacjach rankingowych chodzi tylko o układy, układziki i oczywiście kasę. Ale to mnie też bardziej śmieszy niż denerwuje, choć takie organizacje biorą pieniądze za nic, za prawo wypisania na pasie ich nazwy.  Mnie pociesza  fakt, że ci którzy decydują o tym, jak będzie przebiegać moja kariera wiedzą, kto jest najlepszy na świecie w junior ciężkiej.

-  Twoja kariera to według niektórych opinii, kariera kogoś, kto wybrał Amerykę, a mógł  zarabiać lepiej w Europie...
TA:
Mit, nic więcej. Te pieniądze o których mówi się w Europie i Polsce to są wirtualne pieniądze. W gazetach  i wywiadach promotorów padają sumy, które mają zero wspólnego z rzeczywistością czyli tym , ile naprawdę płaci się bokserom. Komu niby z tych bokserów co są teraz w  Polsce się powodzi? Którego z nich zarobki  można porównać do tego, ile zarabiam w Stanach jako mistrz świata? Do Europy można zawsze wrócić jak się zrobi karierę w Stanach. Nie jestem pewien, czy zrobienie kariery w Europie coś  daje w USA.  Wątpię. W każdym  razie – niczego nie żałuję.

- W swoich wypowiedziach sprawiasz wrażenie człowieka na   którego nazwiska wielkich, potencjalnych rywali, czy przeciwników takich jak Johnathon Banks, nie robią żadnego wrażenia. I przynajmniej patrząc z mojej strony, nie jest to sztuczna poza.
TA:
Nie jest, bo ja oceniam przeciwników w danej sekundzie, w chwili, kiedy jesteśmy twarzą w twarz w ringu. Co zrobił rywal kiedyś, jakie zdobywał mistrzostwa, to nie ma żadnego znaczenia kiedy walczymy. Oczywiście należy im się szacunek, tak jak Banksowi należy się szacunek za to, że z nikim nie przegrał, ale to nie ma  żadnego wpływu na to, jak będzie się ze mną bił. Dlatego nie robię cyrków  na konferencjach prasowych żeby kogoś zastraszyć , nie wygłupiam się, nie śpię po nocach  zastanawiając się  jak będę walczył. Nic z tego – w noc  poprzedzającą walkę z Banksem będę  spał jak dziecko, bo wiem, że nie ma co kombinować. Jestem przygotowany na wszystko, wyjdę na ring, zobaczę co potrafi i tak będę walczył. Nie ma się co denerwować – trzeba się  za to umieć skoncentrować na każdej sekundzie walki, bo jak się będzie myślało o dupie Maryni, to przecież nie ma co wychodzić na ring..

- Banks skłania się do opinii, że walka nie skończy się werdyktem na punkty.  Trudno mu się dziwić, że tak myśli, bo patrząc na jego umiejętności techniczne i twoje, tak  wygrać walkę byłoby praktycznie dla niego niemożliwością.
TA:
Może być wygrana przed czasem, ale nie musi. Można walczyć bardzo widowiskowo i wcale nie kończyć walk nokautem. Ja jestem gotowy walczyć 12 rund, a nawet jak za dawnych czasów 15 w szybkim tempie i dać piękne widowsko. Mogę też walczyć na gołe pięści. Nie ma znaczenia. Byłem i będę mistrzem świata. Dla siebie, dla rodziny i dla kibiców, bez których boks  byłby nic nie warty.



James Ali Bashir: „Adamek to bokserski mózgowiec”

-  Jak trudno jest dzielić boksera na trzech trenerów? Banks ma ciebie, Sugara Hilla i oczywiście Emanuela Stewarta.
James Ali Bashir:
Nie tak trudno, bo to zespół, dobrana grupa ludzi. Każdy ma swoje zdania, każdy wie, za co odpowiada, nie ma sprzeczek, niedomówień.

- Banks powiedział, że to lubi, choć nikt z waszej ekipy nie ma wątpliwości do kogo należy decydujący głos.
JAB:
Manny Stewart ma kontrolę nad wszystkim co się dzieje w ringu, nad wszystkim co robimy w sali treningowej. Nawet jak go nie ma w Kronk Gym, czy nawet w USA, to jesteśmy w ciągłym kontakcie, pyta się o każdy szczegół. Na końcu całość sprowadza się do tego, że ma do nas zaufanie.

-  Czy to jest najtrudniejsza walka w karierze Johnathona Banksa?
JAB:
Nie ma co do tego  żadnych wątpliwości. Trafia na bardzo dobrze wyszkolonego boksera, który doskonale wie co robić  w ringu, a do tego ma bardzo mocny cios. Z Adamkiem jest bardzo trudno walczyć, bo on jest bokserskim mózgowcem. Widać jak wyciąga wnioski z jednej rundy na drugą, czasami nawet w trakcie tych trzech minut walczy  na kilka sposobów. Wiem, że powszechnie uważa się, że największą zaletą Polaka jest jego szybkość, ale akurat to nie robi na mnie wrażenia. Znacznie większe jego ringowa inteligencja. A na dodatek Polak ma jeszcze serce do walki. To rzadka kombinacja, ma  ją tylko paru bokserów.  Ja wierzę, że jednym z nich jest Johnathon.

-  Obaj pięściarze podchodzą do walki z odwrotnych pozycji – Tomek niespełna trzy miesiące temu walczył do upadłego i wygrał po znakomitej walce  pas mistrza świata IBF, Johanthon nie walczył od siedmiu miesięcy, a walkę z Vincenzo Rossitto pewnie chciałby zapomnieć.
JAB: 
To nie nasza wina, że przerwa była taka długa – Maccarinelli trzykrotnie przekładał jej termin i w końcu przestaliśmy go traktować poważnie.   Walki Banksa były, tylko, że nie było przy nich kamer iodbywały się  za zamkniętymi drzwiami Kronk Gym. Co do Rossitto, to życzyłbym sobie, żeby trenerzy Adamka wierzyli w to, że Johnathon będzie tak słabo walczył z ich zawodnikiem. Ale nie wierzę, że są tacy naiwni.

Przemek Garczarczyk, ASInfo z Newarku

TOMASZ ADAMEK: SERWIS SPECJALNY >>

Andrzej Gmitruk i Tomasz Adamek

 


James Ali Bashir, Johnathon Banks, Javan Hill