KOSTECKI: 'WALKA O WBC TO JUŻ NIE MARZENIA'

Michal Koper, Informacja własna

2009-02-05

Zapraszamy, do lektury zapisu rozmowy z Dawidem Kosteckim (29-1, 21 KO), w której „Cygan” ocenił rok 2008 w swoim wykonaniu i opowiedział o swoich planach na najbliższe 12 miesięcy.

Kibice po raz kolejny półciężkiego Bullit KnockOut Promotions będą mieli okazję zobaczyć podczas planowanej na 28 lutego gali w Lublinie, której główną atrakcją będzie starcie mistrza Europy wagi półśredniej Rafała Jackiewicza z Luciano Abisem.

Michal Koper: Dawid, w 2008 roku stoczyłeś 3 walki. Między występem w Lublinie, a startem w Kielcach odpoczywałeś jednak 7 miesięcy, zabrakło cię w kwietniu w Katowicach, co było powodem przerwy?
Dawid Kostecki: Urodził mi się dzieciak, trzeci syn, chciałem w tym momencie być z rodziną i wszystko inne zeszło na drugi plan. Chciałem pomóc żonie, bo przy trójce dzieci to nie jest takie proste- mam jeszcze dwójkę starszych synów, którzy chodzą do szkoły, na treningi, na baseny i byłem potrzebny w domu. Dlatego wystąpiłem tylko w trzech walkach, choć moim zdaniem tych walk naprawdę było dwie, bo pojedynek w Kielcach był jednym wielkim nieporozumieniem. Skończył się, jak się skoczył, ale nie będę nad tym już ubolewał, takie rzeczy się zdarzają. Potem była walka w Kętrzynie, moim zdaniem dobra. Przeboksowałem pięć rund z zawodnikiem, o którym wiedziałem, że się nie wywraca, nigdy nie przegrał przed czasem. Miałem wielką ochotę palnąć go jako pierwszy przed czasem i udało się. Muszę przyznać, że przynajmniej przyjął walkę, raz, w pierwszej rundzie, naprawdę mocno mnie trafił czysto na szczękę. Jak było jednak widać, nie zrobiło to na mnie dużego wrażenia i ostatecznie walkę wygrałem. Ogólnie wydaje mi się, że robię postępy i rozwijam się. Formę trzymam cały czas. Tutaj, do Zakopanego, też przyjechałem, mając już formę, więc góry jakiegoś większego wrażenia na mnie nie zrobiły. Niestety złapała mnie choroba, jakieś problemy z oskrzelami i teraz przez trzy dni będę musiał się podkurować. Potem zaczynam przygotowania do gali w Lublinie. Mam nadzieję, że będzie to 10 rund i jakiś zawodnik, który te 10 rund ze mną wytrzyma, bo później, z tego co wiem, mam zaboksować dwunastorundówkę o tytuł IBC. Dlatego chciałbym się sprawdzić na dłuższym dystansie i liczę na to, że Andrzej [Wasilewski] znajdzie mi jakiegoś dobrego, wytrzymałego przeciwnika, który postawi mi wysoko poprzeczkę. Najważniejsze jest jednak to, żeby się zbyt szybko nie wywrócił, chociaż wiadomo, że w boksie wszystko jest możliwe i jak mówi Jurek Kulej, jeśli się czysto trafi na szczękę, to znokautować można każdego.

MK: Wrócmy do walki z Onyango. Kętrzyńska publiczność bardzo ciepło przyjęła twój występ. Pokazałeś bardzo agresywny boks, widać było, że czułeś głód walki po wpadce z Da Silvą, który w Kielcach poddał się w 1. rundzie…
DK: Powiem szczerze, że chciałem mu urwać głowę, choć nic złego mi nie zrobił, ale ja właśnie po to wchodzę do ringu. Kibice faktycznie dopisali, stworzyli fajną atmosferę, myślę, że pojedynek podobał im się dlatego, że widać było w moim boksie agresję. Ja tak teraz będę walczył- od pierwszej rundy do ostatniej. Stąd przygotowuję się teraz mocno pod względem kondycyjnym, bo miałem z tym do tej pory mały problem. Chciałbym móc teraz boksować tak ostro, w takim tempie od pierwszego gongu do ostatniego. Mam nadzieję, że udowodnię, że to jest wykonalne z moim następnym przeciwnikiem, który wytrzyma ze mną w ringu dłużej.

MK: W tym roku kończysz 28 lat, wchodzisz już w wiek dojrzały jak na swoją kategorię wagową. Możemy oczekiwać, że rok 2009 będzie przełomowy w twojej karierze?
DK: Mam nadzieję, że będzie. Zobaczymy, jakie walki zostaną mi zorganizowane. Mam teraz boksować o pas IBC- przez chwilę co prawda był jego posiadaczem Roy Jones Jr, ale wiadomo, że nie jest to żaden bardzo prestiżowy tytuł. Z resztą moim zdaniem prestiż walki zależy tak naprawdę nie od nazwy federacji, ale od nazwiska zawodnika, z którym się walczy. Można bić się o mniej ważny pas, ale jak spotyka się dwóch dobrych zawodników, wtedy można powiedzieć, że była to dobra, ważna walka. Zobaczymy… Ja nie chcę za bardzo wybiegać myślami w przyszłość, bo liczę, że jest jeszcze trochę tej kariery przede mną. Wszystko zależy od mojego trenera i promotora- oni ocenią, w jakiej będę formie, ja postaram się, by była jak najwyższa. Wydaje mi się, że jestem już w miarę blisko walki o poważny pas i gdyby nadarzyła się okazja, będę na to przygotowany psychicznie. Zobaczymy co się urodzi… Jeżeli chodzi o mnie, to mogę powiedzieć, że będę gotów w stu procentach- siłowo, fizycznie, psychicznie.

MK: Wytworzyła się teraz ciekawa sytuacja pomiędzy grupami Bullit KnockOut Promotions i OPI 2000- Rafał Jackiewicz broni pasa EBU z bokserem OPI Luciano Abisem, Krzysztof Włodarczyk walczy o tytuł WBC z Giacobbe Fragomenim, a na tej samej gali rozegrany pojedynek o WBC w twojej kategorii pomiędzy Adrianem Diaconu a Silvio Branco.* Gdyby wygrał Branco, być może byłoby łatwo dogadać się w sprawie starcia Branco – Kostecki…
DK: Możliwe. Jeśli chodzi o grupę OPI 2000 to ma ona mocną pozycję w WBC. Nie ukrywam, że Andrzej Wasilewski jest również ceniony przez tę organizację, dlatego uważam, że walka o pas WBC jest w moim zasięgu. To nie są jakieś odległe marzenia. Diaconu już wcześniej chciał ze mną walczyć w wolnej obronie pasa, więc mogę być też jego rywalem w kolejnej wolnej obronie. Również jeśli wygra Branco i nie dostanie jakiejś propozycji pojedynku za naprawdę duże pieniądze (nie oszukujmy się to jest już zawodnik mający ponad 40 lat i być może będzie chciał stoczyć np. jakąś walkę w Niemczech za dużą kasę), to wydaje mi się, że mój promotor Andrzej Wasilewski mógłby się dogadać z promującą Branco grupą OPI 2000 i można by było zorganizować pojedynek mistrzowski. Bardzo chcę pojechać do Włoch na walkę Krzyśka, nie tylko po to by wspomóc go jako kibic i kolega, ale chciałbym zobaczyć także walkę Diaconu z Silvio Branco. Branco znam dobrze, widziałem jego pojedynki, sparowałem z nim, nie jest to dla mnie zawodnik anonimowy. Jeśli chodzi o Diaconu, to widziałem jego pojedynek z Rico Hoye, znam mniej więcej styl jego boksowania, ale całkiem inaczej ogląda się walkę na żywo- można wynieść jakieś dodatkowe obserwacje w porównaniu z oglądaniem walki z taśmy, podpatrzeć coś, czego nie pokażą kamery. Dlatego prawdopodobnie wybiorę się na ten pojedynek, bo moja walka o tytuł mistrza świata WBC to już nie są marzenia, to się może spełnić w każdej chwili.    

*) ostatecznie Branco i Diaconu zmierzą się na innej gali niż Włodarczyk i Fragomeni, 10 marca w Rzymie.         

Dawid Kostecki: "Oglądałem Rocky’ego i schodziłem do piwnicy okładałeć worek" >>