CUNNINGHAM: 'POŚLIZGNĄŁEM SIĘ TYLKO'

Michal Koper, Informacja własna

2008-12-19

Były mistrz świata wagi junior ciężkiej federacji IBF Steve Cunningham (21-2, 11 KO) wciąż nie może pogodzić się z porażką z Tomaszem Adamkiem (36-1, 24 KO) i przekonuje, że jak najszybciej powinna odbyć się walka rewanżowa. Amerykanin winą za swoją przegraną obwinia sędziów, śliski ring i… kibiców zgromadzonych w hali Prudential Center.

„Tomasz mógłby tam po prostu stać, a publiczność i tak by wiwatowała. Cokolwiek by nie zrobił, oni nagradzali to okrzykami i brawami… Arbiter punktowy, który dał Adamkowi zwycięstwo w stosunku 116:110 nie powinien być więcej dopuszczony do sędziowania walk.”- mówi w ostatnim wywiadzie radiowym Cunningham.

Co ciekawe, pięściarz z Filadelfii sobie ma niewiele do zarzucenia. „Zaprezentowałem się świetnie i według mnie zrobiłem wystarczająco dużo, by zasłużyć co najmniej na remis.”- ocenia.

Trzy nokdauny, które (faktycznie!) kosztowały go utratę mistrzowskiego pasa, Cunningham określa jako tzw. „flashe” [przypadkowe, niegroźne], przy czym jeden z nich był według Amerykanina bardziej konsekwencją poślizgnięcia niż zainkasowanego ciosu.

„Chwiałem się po dobrym uderzeniu, ale to było tylko poślizgnięcie. Ring był mokry jeszcze po poprzedniej walce.”- komentuje sytuację z 8. rundy ex-czempion.    

Chociaż obóz Cunninghama podobnie jak większość obserwatorów za Oceanem najbardziej chciałby zobaczyć teraz Adamka w starciu rewanżowym z Filadelfijczykiem, „Góral” w kolejnej walce najprawdopodobniej zmierzy się z „Niebezpiecznym” BJ Floresem (21-0-1, 13 KO)- dokumenty w tej sprawie zostały już przekazane federacji IBF. „Najprawdopodobniej”, bo w boksie, dopóki nie zabrzmi pierwszy (lub ostatni) gong niczego w 100 procentach pewnym być nie można.