WALKA: John L. Sullivan - Jake Kilrain

Mieliście już, drodzy Czytelnicy, okazję przeczytać na łamach bokser.org o kilku słynnych walkach rozgrywanych na zasadach firmowanych nazwiskiem markiza Queensberry, a więc takich, w których używano już rękawic i stosowano podział na 3-minutowe rundy z 1-minutową przerwą. Teraz czas na zapoznanie się z jedną z najgłośniejszych batalii ery walk na gołe pięści, starciem legendarnego Johna L. Sullivana z Jake’em Kilrainem. Był to ostatni w historii mecz o mistrzostwo świata wagi ciężkiej toczony zgodnie z London Prize Ring Rules.

W latach 80-tych XIX wieku pochodzący z Roxbury w stanie Massachusetts Sullivan był najlepszym bokserem, jakiego znał świat. Jego ogromna, wrodzona siła fizyczna, szybkość, a także duża ringowa inteligencja prowadziły go do kolejnych zwycięstw przed czasem i tym sposobem przez długie lata pozostawał niepokonany, ciesząc się przez cały ten okres wielką popularnością w Stanach Zjednoczonych.

W lutym 1882 roku pokonując gładko potwornie silnego Paddy Ryana John L. sięgnął po tytuł mistrza Ameryki, choć zdaniem obywateli USA był to tytuł światowy. Obiekcje co do tego mieli jednak eksperci z Wielkiej Brytanii i Australii i na oficjalny championat „Silny chłopiec z Bostonu” musiał jeszcze trochę poczekać. Wśród znawców tematu nie ma pełnej zgodności co do daty jego wywalczenia bowiem niektórzy twierdzą, że miało to miejsce w marcu 1888 roku, gdy po 39 starciach Amerykanin zremisował z Anglikiem Charlie Mitchellem, inni z kolei uważają, że mistrzem globu John został pokonując rok później Jake’a Kilraina.

Urodzony w 1859 roku w Greenpoint w Nowym Jorku Kilrain był bardzo twardym i szanowanym zawodnikiem mającym na koncie kilka efektownych zwycięstw, między innymi nad Johnem Ashtonem, Frankiem Heraldem czy Joe Lannonem. W roku 1887, po tym jak wyzwania Jake’a nie przyjął Sullivan, właściciel budzącej w niektórych kręgach kontrowersje „Gazety Policyjnej” (sporo miejsca, poza kryminalnymi i seksualnymi historiami, poświęcano w niej pięściarstwu) Richard Kyle Fox ogłosił Kilraina mistrzem świata wagi ciężkiej i w dowodzie uznania przyznał mu imponujący, wysadzany diamentami pas championa. W odpowiedzi na ten gest sympatycy Johna L. szybko przeprowadzili zbiórkę pieniędzy i wkrótce uhonorowali swego pupila jeszcze bardziej drogocennym trofeum, które ten widząc oznajmił, że przy nim pas Kilraina wygląda jak „nędzna psia obroża”. Warto tutaj nadmienić, że Fox żywił do pochodzącego z Roxbury zawodnika urazę (z wzajemnością) za to, że przed laty ten publicznie go znieważył w jednym z nowojorskich salonów. Teraz miał nadzieję mu się zrewanżować poprzez osobę Kilraina, który po tym jak został spławiony przez ulubieńca Ameryki dużo podróżował po świecie chcąc w ten sposób zdobyć uznanie w innych krajach i zbliżyć się do oficjalnego tytułu najlepszego zawodnika na Ziemi. Nie próżnował jednak również Sullivan i jego także mieli okazję podziwiać kibice w Wielkiej Brytanii oraz Francji, gdzie we wspomnianym boju zremisował z Mitchellem.

W końcu na początku 1889 roku obie strony doszły do porozumienia i ustalono, że 8 lipca tego roku w miejscowości Richburg w stanie Mississippi dojdzie do długo oczekiwanej konfrontacji tych dwóch wyśmienitych zawodników. Stawką pojedynku miał być ufundowany przez „Gazetę Policyjną” pas mistrzowski oraz zawrotna jak na tamte czasy suma 20,000 dolarów.

Sullivan do walki przygotowywał się w nowojorskim Belfaście pod czujnym okiem uwielbiającego wszelkie ćwiczenia fizyczne trenera Williama Muldoona. Panowie mieli jednak nieco inny pogląd na temat treningu, gdyż wiodący już wtedy bardzo zabawowe życie John L. skupiał się przede wszystkim na ćwiczeniu własnej wątroby poprzez częste spożywanie napojów wyskokowych, podczas gdy jego szkoleniowiec wtórował bardziej tradycyjnym metodom, których celem było przywrócenie dawnej formy „Silnego chłopca z Bostonu”. I tak Muldoon rozbił wszystkie butelki, jakie składały się na bagaż, z którym pięściarz przyjechał na obóz treningowy, przegonił jego równie skłonnych do hulanek towarzyszy i w końcu zagonił do ostrego treningu, mówiąc do Johna: „Albo zrobię z ciebie prawdziwego championa, albo zabiję”.

Starania Muldoona bardzo się opłaciły bowiem w dniu walki Sullivan, jak za dawnych lat, prezentował imponującą muskulaturę i wydawał się być w wysokiej formie, co sprawiło, że był faworytem w przedmeczowych zakładach.

Ósmego lipca o godzinie 10:12 obaj bohaterowie dnia byli już w ringu i mecz o tytuł najlepszego ciężkiego na na naszej planecie mógł się rozpocząć. Ring otoczyło ponad 5,000 żądnych wrażeń kibiców, którzy mieli być świadkami ostatniej w dziejach walki o mistrzostwo świata wag ciężkiej rozgrywanej na zasadach London Prize Ring Rules.

Kilrain rozpoczął pojedynek od gwałtownych ataków i już w pierwszej rundzie zapaśniczym chwytem powalił rywala na ziemię. W drugim starciu sytuacja się odwróciła, a po upływie kolejnych kilku minut można było dostrzec coraz większą przewagę Sullivana, który raz po raz fundował przeciwnikowi nokdaun, solidnie rozbijając mu przy okazji twarz. W siódmej rundzie Jake wyglądał już na zupełnie wyczerpanego, ale ani myślał się poddać i po każdym upadku dzielnie się podnosił z nadzieją, że zdoła odmienić losy toczonego przy upalnym lipcowym słońcu meczu.

Zadanie jednak łatwe nie było, gdyż świetnie dysponowany przeciwnik nie pozwalał pupilowi redaktora Foxa na rozwinięcie skrzydeł i z minuty na minutę powiększał swoją przewagę. Kilrain często ratował się padaniem bez ciosu, co mimo protestów Sullivana nie spotkało się z reprymendą arbitra Johna Firzpatricka.

Ale i Jake dysponował bronią, która stanowiła zagrożenie dla „Silnego chłopca z Bostonu”. Były nią ciosy na tułów, a po jednym z nich, w 44 rundzie, John L. zaczął wymiotować. Zupełnie wyczerpany trudami tego jakże heroicznego pojedynku Jake nie wykorzystał jednak chwili słabości rywala i odsunąwszy się na bok zaproponował, aby walkę przerwano i ogłoszono remis. Oczywiście wielka duma nie pozwalała pięściarzowi z Roxbury nawet rozważać takiej możliwości i mecz, mimo że w jego trakcie obaj zawodnicy niejednokrotnie musieli być wręcz znoszeni do swoich narożników, był kontynuowany.

Sullivan zdołał przetrwać trudne chwile i wkrótce ponownie objął wyraźne prowadzenie dając wszystkim do zrozumienia, że nie wypuści już zwycięstwa z rąk. Wycieńczonego Kilraina pojono w przerwach między kolejnymi starciami whiskey, która miała zmniejszyć ból (podobne metody stosowano w przeciwległym narożniku), trunek ten nie był jednak w stanie zdziałać żadnego cudu i po 75 rundach sekundujący Jake’owi Mike Donovan rzucił na ring gąbkę, co było równoznaczne z poddaniem pięściarza. Walka trwała 2 godziny, 16 minut i 23 sekundy.

Kilrain, mimo że był potwornie poobijany i całkowicie wyzuty z sił chciał kontynuować pojedynek i podobno nigdy nie wybaczył Donovanowi jego decyzji. Wydaje się jednak, że była ona słuszna, tym bardziej, że w 75 rundzie lekarz zwrócił się do Donovana z następującymi słowami: „Ten człowiek umrze, jeśli to dłużej potrwa”. Choć stawka była duża i składały się na nią nie tylko dobra materialne, nie była ona chyba warta aż takiego ryzyka.

Wkrótce po tym pojedynku obaj zawodnicy zostali aresztowani za udział w nielegalnej walce - Sullivan w Nashville (wypuszczono go następnego dnia, ale potem ponownie zatrzymano w Nowym Jorku), a Kilrain w Baltimore. Do Mississippi wrócili na proces sądowy. Zostali uznani winnymi i ten pierwszy musiał zapłacić grzywnę w wysokości 500 dolarów, Jake z kolei oprócz kary pieniężnej (200 dolarów) został skazany na 2 miesiące pozbawienia wolności. Karę odbył przebywając w domu niejakiego Charlesa Richa.

---
Źródła:
Jan Skotnicki - "Zawodowcy: Wielkie walki wszechczasów - waga ciężka"
Aleksander Reksza - "Słynne pojedynki"

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.