Sporo ciekawych walk odbyło się w ten weekend, o których nie napisaliśmy szerzej. Teraz jednak nadrabiamy zaległości.
Yoenis Tellez (11-1, 8 KO) udanie powrócił po pierwszej porażce w karierze. Obijany przez pięć rund Kendo Castaneda (21-13, 9 KO) nie wyszedł do kolejnej odsłony.
Szokującej porażki doznał mocny przecież Chris Kongo (17-4, 7 KO), który ostro ruszył na słabiutkiego - nie tak bardzo jak się okazuje - Elliota Eboigbe (2-18, 2 KO), ten skontrował i było po wszystkim. Wszystko oczywiście już w pierwszym starciu.
Jose Salas (17-0, 11 KO) trafił w siódmej rundzie lewym sierpowym, poszedł za ciosem, zasypał Landile Ngxeke (16-2-1, 8 KO) kolejnymi uderzeniami i dal pretekst sędziemu na przerwanie, chyba zbyt wcześnie walki. Tym bardziej, że w jej stawce był wakujący pas IBF wagi koguciej.
Eugeniusz Makarczuk (13-0, 6 KO) zdominował, przewracał Kastriota Sopę (9-1, 4 KO), a w trzeciej rundzie po prawym sierpowym i kolejnym nokdaunie sędzia zatrzymał walkę.
W amerykańskim debiucie Joe Cordina (19-1, 9 KO), były mistrz świata wagi super piórkowej, pokonał pomimo ostrzeżenia Gabriela Floresa Jr (27-3, 8 KO). Sędziowie punktowali 114:113, 115:112 i 117:110.
Po dwóch kolejnych porażkach na zwycięską ścieżkę powrócił uważany swego czasu za prospekta kategorii cruiser Cheavon Clarke (11-2, 8 KO). Jego rywal - Anthony Hollaway (9-10-3, 7 KO), nie został dopuszczony do piątej rundy.
Alex Leapai Jr (7-0-1, 6 KO) - syn byłego pretendenta do mistrzowskich pasów wagi ciężkiej, zastopował w połowie trzeciego starcia Caleba Tialu (3-6, 3 KO).
David Nyika (12-1, 10 KO) wygrał pewnie każdą z dziesięciu rund, nie zdołał jednak zastopować Nuerlanga Wuzhati (17-5-2, 13 KO).
Diego Pacheco (25-0, 18 KO) z kolejnym cennym zwycięstwem. Czołowa postać wagi super średniej spotkała się z innym niepokonanym prospektem - Kevinem Lele Sadjo (26-1, 23 KO). Po ostrych dwunastu rundach sędziowie punktowali na korzyść Pacheco 115:112, 116:111 i 117:110. Dodajmy jednak, że Diego był liczony w ósmej odsłonie.