Mateusz Tryc (16-3, 8 KO) wiedział w kwietniu, że w Niemczech nawet będąc lepszym, na punkty tam nie wygra. Zaskoczył wtedy i pokonał Nicka Hanniga przed czasem (TKO 10). Teraz wiedział, że zasada będzie ta sama...
Polak był zobowiązany kontraktem do jeszcze jednej walki w Niemczech. Na rywala wybrano mu Artura Reisa (16-1, 9 KO), a Mateusz bronił pasa WBO European wagi półciężkiej.
Tryc znów zaskoczył, znów pobił reprezentanta gospodarzy, ale nie zdołał go skończyć przed czasem. A w związku z tym zostawił sprawy w rękach sędziów, którzy "wykonali robotę". Stosunkiem głosów dwa do jednego - 94:96, 96:94 i 93:97, zwyciężył Reis. Trycowi zostało tylko tyle, że ów werdykt wybuczeli sami niemieccy kibice, ale to przecież małe pocieszenie...