Kiedy Michael Hunter (24-1-2, 17 KO) zapowiedział powrót na rynek brytyjski, wyobraźnia kibiców podpowiadała walkę z Mosesem Itaumą. Tymczasem skończy się na zaskakującej walce. I zaskakującym rywalu.
Amerykanin długo był pretendentem z ramienia federacji WBA, ale kto się z Donem Kingiem miłuje, ten od Dona Kinga często ginie. Hunter padł ofiarą konfliktu z byłym już - chyba - promotorem, ale teraz - chyba - może rozpocząć nowy etap kariery. Bo King już nie raz i nie dwa blokował zawodników, którym zdawało się, że są już "wolni".
Dziś ogłoszono występ Huntera 5 grudnia w sławnej York Hall w Londynie. A naprzeciw niego ma stanąć niejaki Eli Frankham (3-0), który ostatnią walkę stoczył... blisko sześć lat temu w Polsce.
Dla Huntera będzie to z kolei powrót na rynek brytyjski po siedmiu latach. W ostatniej takiej walce pokonał Martina Bakole (TKO 10).