Oscar De La Hoya proponował Canelo (63-3-2, 39 KO) odpowiedni matchmaking i zmianę trenera, Ronnie Shields idzie dalej - czas na emeryturę Meksykanina.
Renomowany amerykański szkoleniowiec jest zdania, że Alvarez udowodnił już swoje między linami, a lata ringowych wojen i drenażu organizmu znacząco wpłynęły na jego dzisiejsze możliwości.
- Canelo miał świetną karierę, ale kiedy nadchodzi czas, jest koniec. Na teraz uważam, że już nie powinien wracać między liny. Miał jedną z najlepszych karier, jakie pięściarz może sobie wymarzyć. Osiągnął to, co miał osiągnąć. Komu jeszcze musi coś udowadniać? Zrobił już swoje. Teraz, gdy drzwi się dla niego zamykają, sam powinien je domknąć i powiedzieć, "miałem świetną karierę, ale już wystarczy".
- Nie wygrasz z czasem. Młodszy czy starszy trener nie mają znaczenia i nie pomogą mu zmienić obecnego stanu rzeczy. Widzieliście już jego najlepsze lata, teraz widzicie najsłabsze. Jego ciało podpowiada mu, że to koniec, że powinien się już cieszyć życiem. Crawford jest starszy, ale ma na koncie mniej wojen, ma mniejszy przebieg. Canelo z kolei jest już po prostu stary jeżeli chodzi o bokserskie realia - podsumował były trener Mike'a Tysona, Evandera Holyfielda, Pernella Whitakera czy Tomasza Adamka.