- Jeśli szukasz nokautu to nigdy go nie znajdziesz, trzeba więc bawić się walką, wtedy nokaut przyjdzie sam, choć jednocześnie szybko skończy się dobra zabawa - mówi Maciej LUTA Grzegorzewski, który wszystkie trzy walki wygrał bardzo szybko, a kolejną stoczy 12 września na gali GROMDA 22.
- Który z dotychczasowych pojedynków był najtrudniejszy?
Maciej "LUTA" Grzegorzewski: Mentalnie najtrudniejsza druga, a rywalem był Liam "English Wolf" Wilson, mistrz organizacji KOTS. Kilka miesięcy wcześniej na jakiejś rolce instagramowej wleciała mi jego walka. Wtedy pomyślałem: chętnie sprawdziłbym się z takim zawodnikiem. Później sprawy potoczyły się szybko, dowiedziałem, że istnieje opcja bitki na piąchy z Wilsonem. Nie chciało mi się specjalnie wierzyć, bo miałem tylko jedną walkę na GROMDZIE, a każda organizacja na takiego przeciwnika chce wystawić kogoś z czołówki. Tymczasem marzenie się ziściło i stanęliśmy oko w oko w ringu.
- Przebieg jednostronnej walki pamiętamy, Anglik był wielokrotnie liczony, kompletnie bez szans.
Ale był cwany, bowiem dostawał cios, który odczuwał i natychmiast przyklękał. Nie chciał dostać po raz drugi i trzeci. Wstał i znowu to samo.
- Na razie zwyciężał pan - kolejno - w 1., 3. i znów 1. rundzie.
Tak jak mówi trener Krzysztof Humenczyk z klubu Human Białystok, skupiać się trzeba w pierwszej kolejności na swoich atutach. A potem należy ocenić mocne i słabe strony rywala. Mocne trzeba zneutralizować, słabsze wykorzystać. To wszystko wychodzi w walce, już podczas zabawy. Wcześniej nie ma co skupiać się na pogłębionej analizie, nie jestem jej zwolennikiem.
- Co jest pańską siłą w ringu GROMDY?
Nie mogę zdradzać takich spraw, zdecydowanie wolę je skrzętnie maskować. Nawet przestałem już wrzucać nagrania z moich treningów, tarcz itd. Część osób wskazała mi, abym tego nie publikował, gdyż rywale to mogą wykorzystać. Zresztą sam zauważyłem podobne rzeczy u zawodników, u których bym się tego nie spodziewał.
- Już nikt nie będzie kozaczył na prezentacji do "Luty"?
Nie wiem, zobaczymy. Przecież pajacowanie jest teraz w modzie w różnych organizacjach. W GROMDZIE coś się zaczęło pojawiać, ale od razu staramy się takie zachowania tłamsić. GROMDA to miejsce zdecydowanie bardziej o wydźwięku elegancji, z zachowaniem szacunku. W walce jesteśmy jak bestie, ale po niej znów dżentelmeni, z elegancją i klasą. To się podoba ludziom, którzy chętnie oglądają pojedynki federacji Mariusza Grabowskiego.
- Przebieg walki był sportową zemstą na rywalu o pseudonimie "HeavyHeart"?
Poniekąd tak, chociaż i tak bym go w ten sam sposób załatwił. Wchodząc na wku***u do ringu wiem, że przeciwnik będzie dodatkowo tego żałował, a ja zrobię swoje.
- Jest pan liderem rankingu Nitro. Więc kiedy walka o pas?
Wydaje mi się, że najbliższa będzie tzw. półfinałem. Obaj z Damianem "Kiwim" Kiwiorem mamy bilans 3-0, dlatego bardzo możliwe, że wygrywając swoje walki 12 września następnie staniemy do pojedynku o pas.
- Z kim pan się zmierzy na GROMDZIE 22: ULICZNE IGRZYSKA?
Mógłby to być znów obcokrajowiec. Zawsze nastawiam się na to, żeby walki skończyć jak najszybciej, chociaż bijąc się na gołe pięści można łatwo się nadziać. Należy zachować spokój. Przede wszystkim chciałbym dobrej, czystej walki, takiej super do oglądania. A nie szarpanki jak pod monopolowym.
- W jakim miejsce widzi pan siebie za rok w GROMDZIE?
Marzeniem i celem podwójny Mistrz GROMDY. Bo jeśli zdobyłbym pas niższej kategorii, to naturalne, że chciałbym zunifikować tytuły. Wiem, że różnica warunków fizycznych mogłaby być duża, jednak jestem w stanie konkretnie się przygotować. W moim narożniku jest Radosław Mularczuk.
- Gdzie pan na co dzień pracuje?
Jestem trenerem boksu i kickboxingu w klubie Metalowiec Białystok, ale też zajmuję się treningiem motorycznym i siłowym.
GROMDA 22: ULICZNE IGRZYSKA już 12 września
Na żywo w PPV na GROMDA.tv
Limitowana pula biletów na eBilet