- W końcu się doczekałem i dostaję swoją szansę - mówi zmotywowany Murodżon Achmadalijew (14-1, 11 KO), który, zdaniem wielu, jako jedyny może przerwać niesamowity marsz japońskiego "Potwora". Walka już 14 września w Nagoi.
Naoya Inoue (30-0, 27 KO) będzie bronił wszystkich czterech mistrzowskich pasów wagi super koguciej, czy też jak kto woli junior piórkowej.
- Długo i bardzo ciężko pracowałem, by w końcu z nim zawalczyć. Pokażę swoją najlepszą wersję, bo zbudowałem najlepszą formę. Biję bardzo mocno i mogę zranić w każdej chwili kogokolwiek na świecie, z Inoue włącznie. Mam wszystko, czego potrzeba, aby rywalizować na najwyższym poziomie i w każdej dziedzinie. Nie jestem tylko typem punchera i za dwa tygodnie udowodnię to całemu światu. Inoue umie wszystko, ale i ja to potrafię - kontynuował Uzbek.
- Inoue był nie do ruszenia w niższych kategoriach, kiedy jednak zaczął przechodzić wyżej, wszystko się zmieniło. W limicie 55,3 kilograma zaczęły się jego problemy, a przecież to moja naturalna dywizja. Jeśli więc któryś z nas trafi czystym ciosem, skończy się to nokautem. Nie mam wątpliwości, że ta walka skończy się nokautem, pytanie tylko, kto kogo trafi w wymianach? Ale mam wszystko co trzeba, żebym to ja zwyciężył. Co prawda pojedynek odbędzie się w Japonii, ale przecież każdy ring jest taki sam, a w nim będę tylko ja i on - zakończył Achmadalijew.