Dillian Whyte (31-3, 21 KO) podjął się dużego ryzyka. Wziął walkę z zaledwie 20-letnim Mosesem Itaumą (12-0, 10 KO), którego inni unikają jak mogą. Wygrana nad młokosem ma mu otworzyć furtkę do rewanżu z Anthonym Joshuą (28-4, 25 KO).
To jest oczywiście plan Whyte'a, lecz mało kto daje mu szansę z kapitalnym i wciąż bardzo młodym rodakiem. Rekordu Mike'a Tysona już nie pobije i nie zostanie najmłodszym mistrzem w historii wagi ciężkiej, ale sam Usyk namaścił go już na swojego następcę. Walka Whyte vs Itauma będzie daniem głównym gali w Rijadzie 16 sierpnia.
"Łajdak" z Brixton nie wyklucza również batalii z Deontayem Wilderem (44-4-1, 43 KO), cały plan się jednak posypie, jeśli za kilka tygodni nie pobije 20-letniego prospekta.
- Nie lubię Wildera, więc z nim również chętnie spotkam. Chciałbym go znokautować. Nie będę już wdawał się z nim w żadne internetowe pyskówki, jak chce mi coś powiedzieć lub udowodnić, niech mi to powie prosto w twarz. Ludzie zdążyli już mnie skreślić w walce z Itaumą. Słyszę, że będę dla niego za wolny, ale ja tak nie uważam, widzę to zupełnie inaczej. Jestem przecież wielkim, bardzo silnym gościem i również szybkim. Moim rywale przyznają również, że gdy już są ze mną w ringu, okazuję się dużo bardziej trudny do boksowania i niewygodny dla nich niż się spodziewali. Wierzę, że pokonam Itaumę, a potem dostanę Joshuę lub Wildera - powiedział Whyte.