Timothy Bradley sugeruje, iż Devin Haney (32-0, 15 KO) nadal nie pozbierał się po biciu z rąk Ryana Garcii (24-2, 20 KO), a w jego oczach widać strach.
Jak wiadomo, porażka z "King Ry'm" została wymazana z rekordu, nie zmienia to jednak faktu, że Haney ma na swoich barkach trzy nokdauny, sporo przyjętych ciosów i ponad roczną przerwę. Postawa Amerykanina w wygranym boju z Jose Carlosem Ramirezem (29-3, 18 KO) również pozostawiła nieco do życzenia.
- Czas, aby Devin się już pozbierał. Jego obecna wersja nie będzie trudna do złamania. Patrząc na to, jak prezentował się mentalnie w ostatnim pojedynku, wiem, jak go pokonać. Musisz po prostu na niego najechać - stwierdził Bradley.
- Cokolwiek można powiedzieć o jego ostatnim występie, jeśli ktoś nazywa to boksem, to niech sobie ogląda to gówno sam. Ja nie chcę tracić czasu. Chcę mu pomóc, być z nim szczery. To po prostu nie jest boks. Przez dwie i pół minuty w rundzie biegasz dookoła. Widzieliście jego oczy? Wielkie jak butelki po Coli.
- Devin był po prostu zesrany. Ktoś powie, że po walce z Garcią ma zespół stresu pourazowego. Ale czy ja miałem to samo po Prowodnikowie? Czas najwyższy, aby Devin zapanował nad swoją głową - podsumował były mistrz dwóch wag.