Twarde dziesięć rund, a Martin Bakole (21-2-1, 16 KO) i Efe Ajagba (20-1-1, 14 KO) na remis.
Ajagba przejął kontrolę nad rywalem i pojedynkiem lewym prostym. Był szybszy, dokładniejszy, a gdy Kongijczyk chciał zaatakować, łapał go na kontrę prawym sierpowym. Od trzeciej rundy Bakole zmienił taktykę, podkręcił tempo, spychał Nigeryjczyka na liny, a tam wciągał go w ostre wymiany. W nich Ajagba wciąż był nieznacznie lepszy.
W czwartym starciu Bakole rzucił wszystko na jedną kartę i zapachniało nokautem. Ajagba udowodnił jednak, że potrafi przyjąć i oddać. Ten szturm kosztował Bakole trochę zdrowia i w kolejnych minutach boksował na zmianę - jedną rundę mocniejszą, kolejną już spuszczał z tonu. Kibice dostali dobre widowisko, choć w Rijadzie boks wciąż nie cieszy się wielkim zainteresowaniem.
W ostatnich dwóch odsłonach Bakole wywierał pressing, zadał kilka ciężkich bomb, nie zdołał jednak złamać twardego Ajagbę. Ukradł mu za to zwycięstwo, ratując rzutem na taśmę remis. Sędziowie punktowali 96:94 (Ajagba) i dwukrotnie 95:95.