HOLYFIELD WSPOMINA: POPEŁNIŁEM BŁĄD KUMPLUJĄC SIĘ Z BOWE'EM

Redakcja, Vlad TV

2024-03-19

Evander Holyfield i Riddick Bowe stworzyli jedną z najwspanialszych trylogii w historii boksu. Za pierwszym razem, gdy wyszli wspólnie do ringu, to Holyfield był absolutnym championem wagi ciężkiej, ale gdy z niego schodzili, pasy należały już do Bowe'a.

Obaj panowie doskonale się znali. Wojownik z Atlanty regularnie zatrudniał osiłka z Brooklynu jako swojego sparingpartnera, potem panowie się zakumplowali, a wręcz zaprzyjaźnili. I to właśnie, zdaniem Evandera, kosztowało go porażkę w pierwszej z trzech potyczek z "Big Daddym" w listopadzie 1992 roku.

- Mama powtarzała mi przez całą bokserską karierę, bym nie zaprzyjaźniał się z kimś, z kim potem będę mógł walczyć. Pierwszy raz, kiedy to zrozumiałem, okazała się potyczka z Riddickiem. Pomagałem już jeszcze wtedy, gdy on walczył w boksie olimpijskim, a ja byłem już znany i miałem sporo pieniędzy. Powiedziałem mu wtedy i zdradziłem rzeczy, których zdradzać nie powinienem. Byliśmy dobrymi kumplami, rozmawialiśmy prawie cały czas, aż nagle przyszło nam walczyć między sobą. Wciąż żartowaliśmy, aż nagle stanęliśmy naprzeciw siebie w ringu, a on mi mówi "Jeśli nie będziesz uciekać, to zaraz cię znokautuję"! On zawsze był bardzo mocny, bo potrafił walczyć zarówno z daleka, jak i w półdystansie. Można było go zamęczyć, ale wtedy przegrałem, bo miałem w głowie walkę z kumplem, podczas gdy on podszedł do naszej rywalizacji zupełnie inaczej. Kiedy zabrzmiał ostatni gong, wiedziałem już, że on wygrał i pozbawił mnie tytułów mistrzowskich - wspomina Holyfield, jedyny w historii boksu czterokrotny mistrz świata królewskiej kategorii.

Więcej o tamtym pamiętnym pojedynku pisaliśmy TUTAJ >>>