DILLIAN WHYTE: CELEM WCIĄŻ MISTRZOSTWO ŚWIATA WAGI CIĘŻKIEJ

Redakcja, Sky Sports

2024-03-13

- Sam chciałem zawalczyć z Ngannou i próbowałem tego już cztery lata temu - przyznaje Dillian Whyte (29-3, 19 KO), który po długiej przerwie powróci w najbliższą niedzielę podczas gali w Irlandii.

W piątkową noc Francis Ngannou został ciężko znokautowany w drugiej rundzie przez Anthony'ego Joshuę (28-3, 25 KO). Rywalem Dilliana w niedzielę będzie solidny Christian Hammer (27-10, 17 KO).

- Ngannou nie ma odpowiedniego doświadczenia, by móc rywalizować z najlepszymi bokserami na świecie. Po walce z Furym popadł w samozadowolenie. Owszem, dobrze wtedy się spisał, ale tylko dlatego, że Fury nie potraktował go poważnie. Jemu się zdawało, że bez treningu wyjdzie i po prostu go wyboksuje. Ngannou sprawił Fury'emu problemy, ale to okazało się jego zgubą, bo zyskał zgubną pewność siebie. Uwierzył, że może przyjmować ciosy od najlepszych. Wiedziałem, że polegnie w walce z Joshuą, bo AJ to wielki puncher, naprzeciw którego nie możesz po prostu stanąć z opuszczonymi rękami. Byłem pewien, że siła ciosu Joshuy, w połączeniu z jego bokserskim doświadczeniem, będzie czymś nieosiągalnym dla Ngannou. Nie mam wątpliwości, że i ja bym go znokautował. Już wcześniej oferowałem, że mogę z nim najpierw zawalczyć w boksie, a potem w MMA. To dobry wojownik, ale nie bokser - kontynuował były pretendent do pasa WBC wagi ciężkiej. Jego mistrzowskie aspiracje zgasił jednak Tyson Fury (34-0-1, 24 KO). - Fury zawsze obawia się rywalizacji z puncherami - kontynuował "Łajdak" z Brixton.

- Moim celem nadal jest mistrzostwo świata wagi ciężkiej oraz toczenie walk z największymi nazwiskami. Chcę, aby moje imię wróciło na tapetę, bo przede mną jeszcze sporo fajnych pojedynków. Udowodnię, iż nadal mogę rywalizować i pobić tych gości ze światowej czołówki - dodał Whyte.