JOHN FURY BRONI SYNA: NA ŚWIECIE NIE BRAKUJE ZAZDROŚNIKÓW

Redakcja, Express Sport

2023-07-16

Na kogo liczyć, jak nie na własną rodzinę? John Fury broni decyzji swojego syna Tysona (33-0-1, 24 KO), który zamiast unifikować tytuły z Aleksandrem Usykiem (20-0, 13 KO), zdecydował się na starcie z byłym mistrzem UFC Francisem Ngannou.

- Cóż, Tyson pobił już każdego, jest najlepszy na świecie. Myślę, że ludzi to po prostu boli, ponieważ na świecie nie brakuje zazdrośników. Każdy, kto ma mózg, wie, że to dobry ruch biznesowy, dobra wypłata.

- Wiesz, myślę, że ludzie, którzy komentują, to goście, którzy i tak nic nie znaczą. Wiem, że kibice są tym, czego pragniemy, ale co Tyson może zrobić? Nikt nie chce się z nim bić. Nadarzyła się okazja, więc wziął ją obiema rękami, dlaczego nie? Tego typu wydarzenia może organizować tylko wielki kraj Saudów, ponieważ potrafią dokonać cudu.

- Reszta świata nie może konkurować z Arabią Saudyjską, nie ma szans. Ludzie komentują rzeczy, których nie rozumieją. Muhammad Ali robił to samo, gdy był mistrzem linealnym. Jaki błąd popełnia Tyson? Nie może dostać walki, nie ma żadnych obowiązkowych obron. Co robi? Powinien siedzieć z założonymi rękoma, by przypodobać się publiczności? Nie sądzę, by miał zamiar to robić. Dlatego właśnie to wszystko nazywa się boksem zawodowym. Chodzi o pieniądze i biznes, to tyle. Powodzenia dla niego, nic więcej nie można dodać - podsumował 59-latek.

Warto przypomnieć, że Muhammad Ali faktycznie zdecydował się raz na próbę z przedstawicielem innej dyscypliny. Mowa o japońskim wrestlerze Antonio Inokim, a wszystko miało miejsce w czerwcu 1976 roku. Po piętnastu rundach ogłoszono remis, a przebieg akcji nie został odebrany zbyt dobrze przez widownię. Należy jednak dodać, że w przeciągu dwóch lat przed starciem z Inokim, Ali odbył osiem zwycięskich pojedynków bokserskich, kończąc przed czasem takich tuzów jak Joe Frazier, George Foreman czy Ron Lyle.