VALENTIN PRZED GALĄ W ZGORZELCU: POLACY TO TWARDZIELE

Paweł Sawicki, Informacja własna

2023-04-10

Słowacki pięściarz, Adrian Valentin (4-1, 3 KO) dobrze rozpoczął karierę w Polsce, jednak w ostatniej walce został zatrzymany prze Michała Soczyńskiego (6-0, 3 KO). Reprezentant naszych południowych sąsiadów postanowił jednak nie odwieszać rękawic na kołek i wprowadzić kilka zmian przed nadchodzącą walką z Sebastianem Ślusarczykiem (9-1, 6 KO) na MB Boxing Night 15 w Zgorzelcu. Zapraszamy do lektury wywiadu ze Słowakiem, z którego dowiecie się co sądzi o polskich fighterach, a także trenerach, z którymi miał okazję współpracować.

Paweł Sawicki: Cześć Adrian! Jak przygotowania do walki z Sebastianem? Gdzie i z kim trenujesz?
Adrian Valentin:
Witam czytelników serwisu bokser.org. Na początek chciałbym podziękować kibicom boksu w Polsce, którzy byli na moich walkach. Dziękuję za doping i wiadomości, jakie otrzymuję od was po moich pojedynkach. Jesteście naprawdę świetną publiką, która rozumie boks i go mocno kocha. Nawet po ostatniej porażce pojawiły się miłe wiadomości. Dzięki temu wiem, że Polska jest świetnym miejscem do rozwijania kariery jako pięściarz, nawet mimo tego, że jestem Słowakiem. Tak jak wspomniałeś przygotowuję się do walki z Sebastianem Ślusarczykiem na gali MB Boxing 15 w Zgorzelcu. Wiem od dłuższego czasu o walce i trenuję naprawdę ciężko. Niedaleko swojego domu mam klub pięściarski, w którym odbywa się lwia część mojego obozu. Przed tą walką postanowiłem również odwiedzić Szczecin i miejscowy klub BKS Skorpion Szczecin. Miałem możliwość trenować z Karolem Chabrosem i mogę się o nim wypowiadać w samych superlatywach. Rzadko spotyka się trenera, który kocha boks i jednocześnie jest tak sumienny jeśli chodzi o przygotowanie pięściarza. Mimo, że wpadłem na gościnne występy to trenera Karola to przyjął mnie jak swojego. Poprawiał moje błędy, które też mogą być wynikiem mojej kariery kickboxingu. Byłem pod wrażeniem jego profesjonalizmu i myślę, że polski boks będzie miał jeszcze wiele powodów do dumy przy trenerze Karolu. Ponadto miałem możliwość posparować z mocną ekipą pięściarzy boksu zawodowego i olimpijskiego, która trenuje pod jego okiem. Nie będę ukrywał, było to naprawdę cenne doświadczenie, które zaprocentuje najlepszym Adrianem Valentinem w historii na ringu w Zgorzelcu.

PS: Jak idzie proces zbijania wagi bo pierwszy raz będziesz boksował w półciężkiej. Jest trudniej niż myślałeś czy waga schodzi jak trzeba?
AV
: Dokładnie, po raz pierwszy będę schodził do kategorii półciężkiej i nie ukrywam, że jest to kolejny nowy element na mojej drodze w zawodowym boksie. Michał Soczyński pokazał mi, że kategoria cruiser może nie być dla mnie najlepsza, że mam pokłady by rywalizować w niższej kategorii. Jak na razie wszystko idzie zgodnie z planem. Odżywiam się odpowiedzialnie i w połączeniu z ciężkimi treningami waga konsekwentnie leci w dół. Spodziewam się jednak ciężkiej walki z ostatnimi kilogramami, bowiem ostatni raz ważyłem w okolicach 80 kg będąc w szkole średniej. Jestem jednak profesjonalistą i na pewno wypełnię zakontraktowany limit wagowy na ten pojedynek.

PS: W ringu spotkasz się z Sebastianem Ślusarczykiem. Co możesz powiedzieć o swoim przeciwniku? Jak go oceniasz na tle dotychczasowych rywali w boksie zawodowym?
AV:
Przede wszystkim spodziewam się na pewno wielkiej wojny w ringu. Sebastian wygrał dziewięć walk, walczył w Anglii i w Polsce z naprawdę świetnymi przeciwnikami. To nie będzie spacerek. Na pewno będzie bardzo twardy, wytrzyma wiele ciosów, ponadto imponuje mobilnością. Nie ukrywam, że taki rywal bardzo mi pasuje na debiut w nowej kategorii wagowej. Mógłbym walczyć z jakimś ogórkiem i cieszyć się potem ze zwycięstwa, publikować fotki na instagramie i udawać mistrza świata, faktycznie będąc mistrzem podwórka i okolic. Nie tędy droga. Poważnie podchodzę do boksu zawodowego i interesują mnie największe możliwe walki. Pojedynek z Sebastianem taki będzie. To będzie wojna, wyjdę do ringu z takim nastawieniem i dam z siebie wszystko, by po raz kolejny zaskoczyć polskich kibiców i wrócić na zwycięską ścieżkę.

PS: Boksowałeś i kickboksowałeś z wieloma Polakami. Jak wspominasz te boje? Kto był Twoim najtrudniejszym rywalem z Polski zarówno w boksie jak i w kickboxingu?
AV:
Zawsze wspominam te walki jako cholernie ciężkie boje. W każdej z tych walk musiałem wznieść się na wyżyny swoich umiejętności i być gotowym na poświęcenie zdrowia w ringu. Polacy to twardziele. Jesteście niezwykle walecznym narodem, co jest zresztą zapisane również w waszej historii. Najtrudniejszy pojedynek w kickboxingu miałem z Aleksandrem Krukiem, obecnie trenerem Muaythai w klubie Kruk Gym Kalisz. Udało mi się wtedy zwyciężyć. Bardzo twarde walki stoczyłem również ze znanym z Superkombat i DSF Kickboxing Challenge Dawidem Kasperskim oraz obecnie walczącym w KSW Radosławem Paczuskim. Obie te walki przegrałem, ale były to prawdziwe ringowe wojny. W boksie najtrudniejszą walkę stoczyłem z Michałem Soczyńskim. Zaskoczył mnie sposobem walki, nie będę tego ukrywał. Naprawdę wróżę mu wielką karierę, jeśli dalej będzie się tak rozwijał.

PS: Dużo boksujesz w Polsce. Z czego to wynika? Czy na Słowacji nie jesteś w stanie rozwijać zawodowej kariery jako pięściarz?
AV:
Nie zaklinajmy rzeczywistości, boksu zawodowego na Słowacji chyba nie ma. Nie ma nawet porządnego klubu dla zawodowych pięściarzy. Wszystkie kluby pięściarskie, które odnoszą sukcesy to klubu boksu olimpijskiego. Zupełnie inaczej jest z innymi sportami walki. Kickboxing, Muaythai, MMA można trenować praktycznie wszędzie, mamy wielkich zawodników w sporcie zawodowym, mnóstwo gal i zawodów. Bardzo wierzę, że pozycja boksu zawodowego na Słowacji się zmieni. Wy mieliście Gołotę, Adamka, Głowackiego, Włodarczyka, a my miejmy nadzieję będziemy mieli Adriana Valentina.