PROMOTOR: USYK ZAROBIŁBY ZA FURY'EGO 3X MNIEJ NIŻ ZA REWANŻ Z JOSHUĄ!

Redakcja, SecondsOut

2023-03-22

- Słyszę, ile to mieliśmy zarobić na walce z Furym, ale dostalibyśmy za nią trzy razy mniej niż za rewanż z Joshuą - mówi Aleksander Krasjuk, promotor Aleksandra Usyka (20-0, 13 KO). Przy okazji wytłumaczył szczegóły nieudanych negocjacji z obozem Tysona Fury'ego (33-0-1, 24 KO).

- Po raz pierwszy ta walka została skasowana, kiedy byłem jeszcze w Londynie, by osobiście porozmawiać z Frankiem Warrenem i jego synem George'em. Wtedy usłyszeliśmy Fury'ego mówiącego o podziale 70 do 30. Usyk zagrał więc w tę grę i przyjął ofertę, wiedząc, że Fury po prostu blefuje. Nie chcę wchodzić w szczegóły z racji etyki biznesowej, ale to wszystko byłoby możliwe do podpisania tylko wtedy, jeśli Frank wziąłby udział w debacie publicznej. My zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy i Frank Warren również zrobił co mógł. On naprawdę chciał tej walki i robił wszystko, żeby przekonać do niej nas oraz Fury'ego. Ale my, promotorzy, działamy w imieniu naszych zawodników, dlatego miał trochę związane ręce. On chciał tej walki, Fury jej nie chciał. W niedzielę odbyliśmy bardzo fajną i długą rozmowę, podczas której załatwiliśmy większość problemów. Obie strony poszły na kompromis. Od 2013 roku, czyli od kiedy zajmuję się zawodową karierą Aleksandra, zawsze byliśmy elastyczni w negocjacjach, zawsze robiliśmy wszystko, by walki dochodziły do skutku. Szliśmy na różne ustępstwa, żeby zadowolić kibiców bokserskich, tak działamy od samego początku. Aż w końcu mój zawodnik powiedział mnie wprost: "Jestem zunifikowanym mistrzem wagi ciężkiej, ile jeszcze razy muszę chować głowę i godzić się na wszystkie ustępstwa? Koniec tego". Kolejne problemy narastały, w końcu więc odpuściliśmy. Ciągle słyszę, jak świetnie byśmy zarobili za walkę z Furym, tylko wiecie co? Za ten pojedynek z Furym Usyk dostałby mniej więcej trzy razy mniej niż za rewanż z Joshuą. Nie była to więc wypłata życia dla Aleksandra, co niektórzy próbują wmówić opinii publicznej. Ale mój zawodnik i tak zgodził się na takie warunki, bo chciał zunifikować ostatni pas wagi ciężkiej. Szczególnie dla swoich rodaków, bo jest w Ukrainie naprawdę znaczącą postacią oraz inspiracją dla wielu ludzi. Podział pieniędzy z rewanżu to nie był czynnik decydujący o zerwaniu rozmów, tylko jeden z wielu elementów. Bo nieustannie musieliśmy iść na jakiś kompromis. Kiedy zgodziliśmy się na niekorzystny podział 70 do 30, Fury uznał, że może z nami zrobić po prostu wszystko. Powiedzieliśmy temu stanowcze "Nie". Fury powinien wiedzieć, że chciwość prowadzi do ubóstwa - stwierdził Krasjuk.

- Z naszej perspektywy walka unifikująca wszystkie tytuły wagi ciężkiej pozostaje priorytetem. Będziemy więc toczyć obowiązkowe obrony i starali się jednocześnie cały czas doprowadzić do takiego pojedynku. Nie obchodzi nas Fury sam w sobie, tylko należący do niego pas WBC. Tak więc bez względu na to, kto będzie właścicielem tytułu WBC, będzie na naszym celowniku. Niestety w tym momencie pas WBC trzyma Fury, a z nim wszystko jest skomplikowane i trudne do zrobienia. Na początku negocjacji sam Frank Warren mówił o tym, że obaj panowie są mistrzami, łatwo więc będzie znaleźć porozumienia. Należy podzielić pieniądze po równo i robimy walkę. My również tak do tego podchodziliśmy. Zgodziliśmy się na podział 50/50 w pierwszej walce, ale również 50/50 w rewanżu. To był nasz postulat. Wiedzieliśmy oczywiście, że Fury nie lubi rewanżów. Raz wymigał się z rewanżu z Władimirem Kliczką, a potem próbował wymigać się z rewanżu z Deontayem Wilderem, jednak zmusił go do tego sąd arbitrażowy. Możemy zgodzić się na jedną walkę, bez klauzuli rewanżowej, ale wtedy pieniądze muszą być dzielone po równo, 50 na 50. Fury zaczął to całe gadanie, że to on jest wielką postacią, że to on ściąga pieniądze, zgodziliśmy się więc na podział 70 do 30, Aleksander jednak uznał, że w razie zwycięstwa w rewanżu to on dostanie korzystny podział 70 do 30. Co jeszcze mogliśmy zrobić? - pyta retorycznie promotor ukraińskiego championa.

- Przed nami obowiązkowe obrony. Przy okazji walki z Danielem Dubois znów będziemy pracować z Frankiem Warrenem, ale my nie mamy problemu z nim ani grupą Quensberry, my mieliśmy problem z Furym. Zresztą jeśli nie dogadamy się przy obowiązkowej obronie, to i tak o wszystkim zadecyduje przetarg. A być może pod koniec roku będziemy mogli wrócić do tematu walki z Furym o wszystkie pasy wagi ciężkiej. Może wtedy wrócić temat walki na Bliskim Wschodzie - zakończył Krasjuk.