Anthony Joshua (24-3, 22 KO) ma ambitny plan trzech tegorocznych walk, ale plan ten nie uwzględnia w żadnym wypadku Joe Joyce'a (15-0, 14 KO). - Jakoś się temu nie dziwię - mówi "Juggernaut".
Wicemistrz olimpijski z Rio (2016) to obowiązkowy pretendent do pasa WBO wagi ciężkiej, lecz wobec planowanej unifikacji Fury vs Usyk, z zapisem rewanżu, długo poczeka na swoją szansę. W podobnym położeniu jest AJ, mistrz olimpijski z Londynu (2012). Dlaczego więc nie skonfrontować ich z sobą?
- Od kiedy zdobyłem srebro olimpijskie i podpisałem zawodowy kontrakt, ani Joshua, ani promujący go Eddie Hearn, ani razu nie wymienili mojego nazwiska. Ale to nawet mnie nie dziwi, bo ja nie mam milionów obserwujących w mediach społecznościowych. Joshua nie zawalczy ze mną dopóki nie będzie musiał tego zrobić - kontynuował Joyce.
- Joshua wie już co to znaczy być znokautowanym i obawia się powtórki. Dlatego woli boksować na nodze zakrocznej, minimalizując zagrożenie. Dużo pokaże jego rewanż z Dillianem Whyte'em. W pierwszej walce potrafił przyjąć i cały czas szedł naprzód. Zobaczymy, jak będzie wyglądał teraz. To wciąż bardzo dobry zawodnik, jednak porażka z Andym Ruizem dużo w nim zmieniła. Chętnie z nim zawalczę - dodał "Juggernaut".
JOSHUA W KWIETNIU, POTEM WHYTE, A NA KONIEC ROKU WILDER LUB FURY >>>
Joyce ma wrócić na ring w marcu. Na ten moment nie znamy jeszcze nazwiska jego przeciwnika.