Była mistrzyni świata w boksie zawodowym zakończyła karierę gdy wyszło na jaw, że urodziła się jako mężczyzna.
Sprawa niepokonanej Alejandry Jimenez (12-0-1, 9 KO) jest bardzo kontrowersyjna. Meksykanka, która w początkowej fazie kariery ważyła nawet po 107 kilogramów, w styczniu 2020 została mistrzynią świata federacji WBC i WBO kategorii super średniej (76,2kg), pokonując Franchon Crews Dezurn. Kilka tygodni później okazało się jednak, że podczas walki była "na koksie". Wynik unieważniono, a mistrzynią pozostała Amerykanka.
- Sparowałam w przeszłości z mężczyznami i wiedziałam od początku, że coś jest nie tak. Kobiety tak nie biją. Ona stosując te zakazane środki mogła mnie zabić - mówiła już w marcu Franchon Crews Dezurn.
Z kolei Carlette Ewell, którą Jimenez znokautowała już w pierwszej rundzie w kwietniu 2017 roku, zdradziła tajemnicę rywalki i wyjawiła, że ta urodziła się jako mężczyzna. Po tych rewelacjach Jimenez postanowiła nie wracać już do boksu i zakończyła karierę. Była mistrzynią świata wagi ciężkiej oraz przez chwilę w super średniej.
Poniżej walka Jimenez - wtedy jeszcze ważącej 101,9 kilograma, z Ewell sprzed paru lat.