MANUEL CHARR OSKARŻA KINGA I SZEFA FEDERACJI WBA

Redakcja, Bad Lef Hook

2022-07-15

Od długiego czasu cicho już o ringowych popisach Manuela Charra (33-4, 19 KO), ale ten dał o sobie przypomnieć. Wytoczył bowiem naprawdę ciężkie działa przeciwko Donowi Kingowi, federacji WBA i stojącemu na jej czele Gilberto Mendozie Jr.

Przypomnijmy - Syryjczyk dzierżył tytuł regularnego mistrza WBA i miał go bronić z podopiecznym Kinga, czyli Trevorem Bryanem (22-1, 15 KO). Mieli oni się bić na początku zeszłego roku, ale Charr nie dostał wizy, oskarżając słynnego amerykańskiego promotora, iż ten mocno się do tego przyczynił. Do boju dwóch ciężkich nie doszło, Charrowi zabrano tytuł, pozwalając Bryanowi, by ten zawalczył ze skończonym już Bermanem Stiverne'em (25-5-1, 21 KO) o pas wakujący.

Jakie są zatem zarzuty wysuwane przez zespół urodzonego w Libanie pięściarza? Oskarżają oni federację WBA i jej prezydenta Gilberto Mendozę Jr, iż ten od 2015 roku przyjmuje od Dona Kinga łapówki, zarówno bezpośrednio, jak i przez grupę Sports Consulting Services, z którą jest powiązany. W zamian Panamczyk miał ciągnąć za uszy wybranych przez Kinga zawodników w rankingach. To właśnie w ten sposób Bryan - będący w styczniu 2017 roku na dziewiątym miejscu - awansował w półtora roku na czwartą lokatę, obijając przy okazji dwóch anonimów o łącznym rekordzie 4-44. Pozwolono mu wtedy stoczyć bój o pas tymczasowy z BJ Floresem (34-4-1, 21 KO), który sam pojawił się nagle w rankingach (i to na jedenastej pozycji) po wygranej ze znanym w Polsce journeymanem Jeremym Batesem (26-19-1, 22 KO).

Wróćmy do stycznia 2021 i boju Bryana ze Stiverne'em. Jakim cudem pięściarz, który od sześciu lat nie potrafił zanotować choć jednej wygranej, pojawił się w drabince WBA? To samo tyczy się Jonathana Guidry'ego (18-1-2, 11 KO), który przegrał z Bryanem w styczniu bieżącego roku. Ten ni stąd, ni zowąd pojawił się w rankingu - na trzynastej pozycji, między Josephem Parkerem i Tony Yoką - zaraz po tym, jak w ogóle otrzymał telefon od Dona Kinga. Niezależnie jak to się skończy, Mendoza będzie miał trochę do wyjaśniania...