ARUM: WOLAŁBYM HANEYA ZOBACZYĆ Z ŁOMACZENKĄ NIŻ ZNÓW Z KAMBOSOSEM
George Kambosos (20-1, 10 KO) ma pierwszeństwo rewanżu, ale promotor Bob Arum nie ukrywa, że teraz najchętniej wystawiłby Devina Haneya (28-0, 15 KO), bezdyskusyjnego mistrza świata wagi lekkiej, naprzeciw Wasyla Łomaczenki (16-2, 11 KO).
- Mogę walczyć z Łomaczenką. Będę walczył z każdym, jestem prawdziwym wojownikiem - mówił po wielkim tryumfie w Australii mistrz WBC/WBA/IBF/WBO na granicy 61,2 kilograma.
Mistrz świata i szef grupy Top Rank mają otwarte różne furtki. Ale po dość jednostronnym widowisku w niedzielny poranek trudno będzie znów ściągnąć na trybuny 40 tysięcy kibiców. Młody Amerykanin podpisał niedawno kontrakt na współpromocję z Lou DiBellą i właśnie Arumem.
- Te klauzule rewanżowe szkodzą boksowi. Rozumiem stanowisko zawodników i promotorów, to część biznesu, ale to szkodzi tej dyscyplinie. Teraz wolałbym zobaczyć Haneya przeciwko Łomaczence niż znów z Kambososem - nie ukrywa Arum.
Ukraiński geniusz szermierki na pięści może liczyć na przychylność ze strony promotora, ale szybko też musi określić się co do swojej przyszłości. Bo wciąż pozostaje w ojczyźnie napadniętej przez Rosję.
Rewanże powinny być wtedy kiedy pierwsza walka jest na styk, mamy do czynienia z paskudnym wałem, kontrowersją przy przerwaniu, ewentualnie ktoś dominuje cały pojedynek i nadziewa się gonga..
A nie jak w tym przypadku kiedy Kambossos na swoim terenie przegrywa walkę wyraźnie. Po co mu ten rewanż skoro wynik będzie identyczny. To samo Canelo, jakie on ma podstawy do rewanżu skoro walkę przegrał 10-2. Takie sytuacje niepotrzebnie wstrzymują kolejne fajne walki do zrobienia.
Oczywiście rozumiem, że zawodnicy zgodzili się na te klauzule, ale z punktu widzenia kibica jest to kiepskie. Zresztą ze sportowego punktu widzenia też: weźmy taką sytuację, że Canelo decydue się ponownie zatakować Biwoła. Przcież tam było zdecydowane zwycięstwo Ruskiego, nie było nawet żadnych szans dla Canelo. Po co rewanż?