TIM WITHERSPOON WSPOMINA NAJWIĘKSZE WALKI I RYWALI

Redakcja, The Ring

2022-02-26

Stara gwardia kibiców bokserskich z Polski z pewnością pamięta Tima Witherspoona (55-13-1, 38 KO), byłego mistrza świata WBA i WBC wagi ciężkiej, który przez lata utrzymywał się w czołówce królewskiej kategorii. Amerykanin był rywalem Andrzeja Gołoty (41-9-1, 33 KO) w jego pierwszej walce zawodowej na terenie Polski.

"Straszny" pojedynkował się o tytuły już na początku lat 80, a jeszcze na przełomie wieków testował ówczesnych pięściarzy, takich jak wspomniany już Gołota, a także Brian Nielsen, Larry Donald, Monte Barrett czy Lou Savarese. 64-latek dwukrotnie sięgał po mistrzostwo, opowiedział także reporterom magazynu The Ring o swoich największych bojach.

Larry Holmes (maj 1983, porażka stosunkiem głosów dwa do jednego)
- To, co dodawało mi pewności siebie przed walką, był mój trener. Z początku wątpiłem w wygraną, gdy Don King powiedział, byśmy wzięli ten pojedynek. W zasadzie pierwszą rzeczą, która powiedziałem mojemu trenerowi Jimowi Robinsonowi było, "nie sądzisz, że to trochę za wcześnie?". Odpowiedział, "Tim, skopiemy mu tyłek!". To dodało mi śmiałości i zaczęliśmy ostro trenować. Przyjaźniłem się z Michaelem Dokesem, Leonem Spinksem, Davidem Beyem, Mitchem Greenem, Azumah Nelsonem. Wszyscy byliśmy razem na jednym obozie treningowym. Każdy cieszył się z mojej radości, gdy trenowałem do pojedynku z Holmesem. Byłem też pewny siebie z powodu tego, skąd pochodzę. To południowa Filadelfia, niedaleko włoskiego targu, gdzie Sylvester Stallone kręcił swój film "Rocky". Jestem prawdziwym dwukrotnym mistrzem wagi ciężkiej z Filadelfii. Nie zamierzałem dać zastraszyć się Holmesowi, bo miał większe doświadczenie. Nie miałem zamiaru pozwolić, by mnie zwyciężył i tak się nie stało.

James Tillis (wrzesień 1983, wygrana przez TKO w pierwszej rundzie)
- Miałem z nim walczyć rok wcześniej, ale złamałem szczękę. Na sparingach zabawiałem się z półciężkim Bobem Smithem. Pokazywałem mu, jak bić lewym sierpowym i gdy rozmawialiśmy, wyprowadził ten cios i złamał mi szczękę. Wypadłem przez to z gry na cały rok. Później stałem w jednej windzie z Tillisem, a on powiedział, że boję się z nim boksować i że jestem gnojem. Odpowiedziałem, "dobra, poczekaj do następnego razu". Trenowałem naprawdę ciężko, rąbałem drewno i naprawdę dobrze boksowałem. Spodziewałem się dobrego boksu z jego strony, ale on mówił rzeczy, które wprawiały mnie w zdenerwowanie i sprawiały, że byłem agresywny. Dlatego właśnie podszedłem do niego w taki sposób. Obowiązywała zasada trzech nokdaunów, więc powaliłem go trzy razy i zraniłem. Odpowiednio wyprowadziłem ciosy, które wylądowały prosto na jego szczęce. Był dobrym bokserem, potem przeboksował 10 rund z Tysonem.

Greg Page (marzec 1984, wygrana stosunkiem głosów dwa do remisu)
- Ta walka mnie ekscytowała, ale obaj mieliśmy ten sam problem, a był nim Don King. Jak można trenować do walki mistrzowskiej, kiedy nie wszystko jest w porządku? Chodziło o pieniądze. Większość pięściarzy Dona Kinga narzekała na kasę, tylko nielicznym się ona zgadzała. Chciałem tytułu, więc parłem i udało mi się wygrać, ale nie byłem zadowolony z tego pojedynku. Obaj zmagaliśmy się z problemami psychicznymi związanymi z negocjacjami kontraktowymi i obaj byliśmy wściekli. Page miał być tym, który wygra tytuł, ale mimo tego, że zwyciężyłem, to nie mogłem cieszyć się z wygranej, bo osoba, która organizowała imprezę, wzięła pieniądze. To był wstyd dla ówczesnych zawodników, ponieważ uważam, że byliśmy jednymi z najlepszych wschodzących pięściarzy wagi ciężkiej w Ameryce. Pieniądze były przed nami, po nas, ale nie dla nas.

Tony Tubbs (styczeń 1986, wygrana stosunkiem głosów dwa do remisu)
- Był bardzo inteligentnym pięściarzem, trudnym do trafienia. Myślę, że gdyby odpowiednio trenował i miał za sobą wsparcie odpowiednich ludzi, mógłby osiągnąć o wiele więcej. Był facetem, który zmuszał cię do myślenia, do ruchu, był sprytny i śliski. Nie mogłeś go trafić, a on już trafiał cię lewym prostym i punktował. Będąc w dobrej formie, był naprawdę bardzo dobrym zawodnikiem, ale wywierałem na nim presję, bo wiedziałem, że jest poirytowany biznesową stroną boksu i Donem Kingiem. Nadal miałem problemy z Donem, ale obaj musieliśmy walczyć. Tubbs zadał wiele ciosów, ale nie trafił na tyle mocno, by mnie znokautować. Byłem przygotowany, ale mój umysł znów był w innym miejscu. Ponownie wygrałem tytuł, ale nie dostałem tego, co powinienem. Nie dostałem pieniędzy. Otrzymałem jedynie 50 tysięcy, potem zgłosił się Urząd Skarbowy, zabrał wszystkie pieniądze i musiałem pożyczyć 10 tysięcy od Dona.

Frank Bruno (lipiec 1986, wygrana przez TKO w jedenastej rundzie)
- Nie zdawałem sobie sprawy z wielkości tego pojedynku, dopóki nie dotarłem do Wielkiej Brytanii. Zawsze chciałem pojechać na cudze podwórko i bronić tytułu, więc było to dla mnie spełnieniem marzeń. W innym kraju traktowano mnie jak wielką gwiazdę, na lotnisku były tłumy, jeździłem limuzynami. To był pierwszy raz, kiedy naprawdę coś poczułem, pierwszy raz, kiedy naprawdę poczułem, że jestem mistrzem. Byłem przygotowany do boju, ale to były niemal wakacje, więc zrelaksowałem się, zwolniłem i nabrałem kilku kilogramów. Podczas treningów w Stanach byłem bojowy nastawiony, ale kiedy pojawiłem się w Wielkiej Brytanii, zacząłem jeść nieco więcej. Przysyłali do mnie nawet kobiety i wtedy mój trener powiedział, że czas z tym skończyć. Mieliśmy trenować w Londynie, ale przenieśliśmy się do Basildon w Essex i spaliśmy nad barem. To było wielkie zwycięstwo w mojej karierze, za które byłem tam szanowany. Byłem dobrze wychowany, więc ludzie byli dla mnie bardzo mili.

Jorge Luis Gonzalez (maj 1996, wygrana przez TKO w piątej rundzie)
- Wielu ludzi nie lubiło Gonzaleza i dodawało mi to energii. Miał aroganckie podejście, ale kiedy po znokautowaniu go poszedłem do jego szatni, był naprawdę w porządku. Przed pojedynkiem ludzie podchodzili do mnie i mówili, abym go znokautował, gdyż nie podobało im się jego zachowanie. To też dodawało mi energii. Jeśli spojrzycie na powtórki, wszystko zaczęło się od lewego podbródkowego. Weszliśmy w zwarcie, a gdy uwolniłem się, trafiłem lewym podbródkowym. Po tej walce mówiło się, że obozy Tysona, Lewisa i Holyfielda unikały mnie. Nie wydaje mi się, aby pięściarze mnie unikali, walczyliby ze mną nawet jutro, ale ich menedżerowie bali się, bo nigdy nie wiedzieli, co może pokazać Tim Witherspoon.