RAFALE, JUŻ WYSTARCZY

Redakcja, Informacja własna

2021-10-03

Smutny obrazek widzieliśmy na wczorajszej gali w Kościerzynie. Swego czasu jeden z najważniejszych pięściarzy polskiego boksu zawodowego, były mistrz EBU, pretendent do tytułu mistrza świata wagi półśredniej, Rafał Jackiewicz (51-29-3, 22 KO) zmierzył się w pojedynku W WADZE SUPER ŚREDNIEJ i przegrał przed czasem z Kevinem Gruchałą (8-0, 3 KO). 

Jedenaście lat temu na Słowenii Jackiewicz bił się o mistrzostwo świata IBF wagi półśredniej z Janem Zaveckiem. Dwanaście lat temu wygrał walkę życia z Delvinem Rodriguezem, zwyciężając pięściarza z Dominikany w eliminatorze IBF. Trzynaście lat temu jako underdog pokonał w Kielcach faworyzowanego Bonsu i zdobył upragniony pas EBU. Ostatnie walki Rafała to jeden z najsmutniejszych obrazów polskiego boksu.

Jackiewicz nadal boksuje, ale to już drugi z rzędu pojedynek, który kończy się przed czasem. W ciągu ostatnich trzech lat wyszedł do ringu dwanaście razy - raz wygrał i zremisował, dziesięć razy przegrał, ale warto pamiętać, że odebrano mu zasłużone zwycięstwo nad Rico Mullerem. W lutym tego roku "Wojownik" przegrał boleśnie przed czasem z Łukaszem Staniochem. Wczoraj w Kościerzynie zawalczył z młodym Gruchałą, ta walka miała się odbyć już kilkanaście mięsięcy wcześniej, ale była przekładana. 

Po czterech rundach były rywal Zavecka i Bonsu po prostu się poddał. Gdy usłyszał to jego trener, Krzysztof Drzazgowski, wściekły opuścił ring. 

- Nienawidzę takiego traktowania sportu. Tragedia. Można w boksie przegrać, ale nie przyjeżdżać po pieniądze bez przygotowania - skwitował ringową postawę Jackiewicza Mateusz Borek.