KAJETAN KALINOWSKI: WYJDĘ DO RINGU ŻEBY POKONAĆ JAKUBOWSKIEGO

Redakcja, Informacja prasowa

2021-09-20

- Niesamowicie przyłożyłem się do rehabilitacji po ciężkiej kontuzji. Każdy dzień był swoistą walką, ale wiedziałem, że nie mogę odpuścić, bo stracę wielką szansę - mówi Kajetan Kalinowski (1-0, 1 KO), który będzie walczył z Igorem Jakubowskim (3-1, 2 KO) w półfinale turnieju wagi cruiser. Do tego pojedynku dojdzie 2 października na gali Rocky Boxing Night 10 w Kościerzynie. Transmisja w kanałach sportowych Polsatu. Bilety do nabycia w "Autohandel Olbia".

To będzie najmocniejsza karta w historii teamu Krystiana Każyszki. W głównych pojedynkach wieczoru zmierzą się Mateusz Cielepała i Kamil Sokołowski (8 rund) oraz Adrian Szczypior i Ukrainiec Vladyslav Gela o Międzynarodowe Mistrzostwo Polski (średnia, 10 rund). Kewin Gruchała spotka się z Rafałem Jackiewiczem (super średnia, 6 rund), Kacper Meyna z Jackiem Chruślickim (ciężka, 8 rund), Dominik Harwankowski z Gruzinem Dato Nanavą (super piórkowa, 6 rund) i Kubańczyk Yaniel Evander Rivera z Gruzinem Zazą Amiridze (junior średnia, 4 rundy).

W sobotę, 2 października minie równo rok od zawodowego debiutu Kajetana Kalinowskiego. W Wielkim Klinczu w ćwierćfinale pokonałeś przed czasem Alana Jachimowskiego.
Kajetan Kalinowski:
2 października 2020 roku wygrałem walkę ćwierćfinałową, a 2 października 2021 roku postaram się zwyciężyć również w półfinale. Nie mam wątpliwości, że wejdę do ringu w Kościerzynie z jednym konkretnym postanowieniem - chęcią pokonania Igora Jakubowskiego.

Jak zmienia się skala trudności?
- Wszyscy interesujący się boksem olimpijskim i zawodowym wiedzą, że Igor Jakubowski po prostu jest dobrym zawodnikiem, byłym wicemistrzem Europy i uczestnikiem Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Dla mnie przeskok jest ogromny, z walki ze słabszym rywalem na pojedynek z dużo, ale to dużo mocniejszym. Nastawienie i wiara są jednak takie same - zadaniem jest wygrana.

Ostatni rok nie był jednak udany, mówiąc w największym skrócie.
- No cóż, wkrótce po zwycięstwie z Alanem Jachimowskim stoczyłem jeszcze jedną walkę, tym razem amatorską, która zakończyła się poważnymi kłopotami. W trakcie akcji ofensywnej źle stanąłem i doznałem ciężkiej kontuzji zerwania więzadła krzyżowego przedniego oraz złamanie kości w stawie kolanowo-udowym. Straszny pech, ale widocznie tak musiało być. Każde wydarzenie i nie tylko w życiu sportowca jest lekcją. Dla mnie kolejną lekcją był okres leczenia i rehabilitacji.

Wielu sportowców mówi o wyciąganiu wniosków.
- W moim przypadku chodziło o coś więcej, musiałem sobie wszystko od nowa poukładać w głowie. Wiedziałem, że muszą walczyć o zdrowie, o powrót do boksu, bo może koło nosa przejść mi szansa w Polskim Turnieju Wagi Junior Ciężkiej. Dlatego zacisnąłem zęby i czekałem na operację.

Kiedy doszło do zabiegu?
- Pod koniec poprzedniego roku, kiedy już wszystkie rany się zagoiły, mogłem pojechać do miasta Krasnystaw, ok. 60 km od rodzinnego Lublina. Tam trafiłem pod opiekę bardzo dobrego lekarza. Operacja się udała i mogłem przygotowywać się do żmudnej rehabilitacji.

Powrót do sportu po takiej kontuzji zazwyczaj trwa wiele miesięcy.
- A ja sobie tak wszystko poukładałem w głowie, że już w maju byłem w dobrej formie. Wiedziałem, że tylko ode mnie zależy, kiedy wrócę na ring, dlatego nie zmarnowałem ani jednego dnia rehabilitacji. Regularnie ćwiczyłem, niczego nie zaniedbywałem, dlatego efekty przyszły tak szybko. Byłem niesamowicie zmotywowany, by wrócić do pięściarstwa. Przecież czekała na mnie najważniejsza jak dotąd walka w karierze.

Żadnego pojedynku na „przetarcie” nie było?
- Nie, z nikim nie boksowałem, skupiłem się na przygotowaniach do półfinału. Trenowałem pod okiem Władysława Maciejewskiego, a sparowałem z Michałem Soczyńskim. To były mnóstwo mocnych rund. Michał przekazał mi kilka wskazówek co do sposobu walki Igora, ale zachowam je dla siebie.

Obecny Igor Jakubowski to ten sam bokser, który odnosił sukcesy na ringach olimpijskich, z powodzeniem walczył w lidze WSB?
- Nie chcę porównać Jakubowskiego, zamierzam skupić się tylko i wyłącznie na sobie. Zresztą kiedy on walczył z najlepszymi na świecie w World Series of Boxing czy na Igrzyskach w Rio, ja aż tak nie interesowałem się boksem i nie widziałem tych pojedynków. Doceniam jego osiągnięcia, ale między liny wejdę jak po swoje - po zwycięstwo!

Rok temu, również w Wielkim Klinczu, Igor Jakubowski pokonał innego lublinianina Pawła Nowaczyńskiego, a potem przegrał w tej samej miejscowości ze Słowakiem Michalem Plesnikiem.
- Igor zdeklasował Pawła, dla którego na taką walkę było za wcześnie. Uważam, że Jakubowskiego można pokonać. Będę gotowy na bój w dniu 2 października. Mój przeciwnik jest doświadczony, ale pojadę do Kościerzyny bez żadnych obaw.