NELSON: FURY FAWORYTEM, PYTANIE TYLKO, CZY WCIĄŻ JEST W NIM TEN GŁÓD

Redakcja, iFL

2021-09-09

Za dokładnie 30 dni dopełni się trylogia pomiędzy Tysonem Furym (30-0-1, 21 KO) a Deontayem Wilderem (42-1-1, 41 KO). Faworyt jest niby wyraźny, ale swojego rodaka przestrzega sławny przed laty Johnny Nelson.

- Wilder miał trochę czasu, by przełknąć gorycz porażki i dojść do siebie. Rywalizacja z nim to jak walka z wulkanem, który cały czas aż kipi. Moim faworytem wciąż jest Fury, jednak to będzie dużo trudniejsza walka niż ludziom się wydaje. Tyson już wie, że może go pokonać, pytanie tylko, czy za bardzo nie wpadł w samouwielbienie? Bo Wilder wciąż nie może pogodzić się z tamtą porażką, a jemu naprawdę wystarczy jeden dobry cios, by pokonać każdego. Nie wiem co robił przez cały ten czas Fury, ale Wilder szykował się do rewanżu. Jeżeli Tyson pozostał tak samo skupiony i zmobilizowany, skończy się tak samo jak ostatnio, jeśli jednak rozproszył się, wówczas może czekać go przykra niespodzianka - ostrzega analityk stacji Sky i były mistrz świata kategorii cruiser.

FURY ATAKUJE JOSHUĘ I HEARNA: UNICESTWIĘ KULTURYSTĘ >>>

- Fury cały czas musi wracać do podstaw i mam nadzieję, że nie był na tyle głupi, by rozproszyć się w ostatnich kilkunastu miesiącach. Wilder mógłby zrobić postępy, ale tylko wtedy, gdy zaakceptowałby fakt, że dwa razy przegrał. Bo ten remis w pierwszej walce był naciągany. Ale on nadal obwinia wszystkich i wszystko, nie wierzę więc, by mocno zmienił się jako pięściarz i swój plan taktyczny. Jeśli Fury wciąż odczuwa ten głód i nadal ma respekt do siły ciosu Wildera, to wygra po raz kolejny - zakończył Nelson.

W walce 9 października znów w stawce będzie tytuł mistrza świata wagi ciężkiej federacji WBC, tylko tym razem to "Król Cyganów" wystąpi w roli mistrza, zaś "Brązowy Bombardier" w roli challengera.