SAUNDERS: TO, CZY WRÓCĘ, TO KWESTIA 50 NA 50

Redakcja, talkSPORT

2021-06-10

Billy Joe Saunders (30-1, 14 KO) całkiem słono zapłacił za swoją dobrą postawę w boju z Saulem Alvarezem (56-1-2, 38 KO). Brytyjczyk pozostał na stołku pomiędzy ósmą a dziewiątą rundą, a badania wykazały złamania oczodołu w kilku miejscach. Teraz Saunders przerwał milczenie.

W rozmowie z Michaelem Bensonem "Superb" opowiedział o majowym pojedynku. Poruszone zostały tematy decyzji o przerwaniu walki, samej kontuzji, czy przyszłości, która czeka byłego mistrza dwóch kategorii wagowych. Poniżej cytujemy słowa Saundersa.

- Schodzę z emocji towarzyszących walce, miałem czas na długie i dobre przemyślenia, cieszę się obecnością dzieci. Poszedłem na operację, miałem złamany w trzech miejscach oczodół. Mam w sobie kilka metalowych płytek, niczym Terminator. 

- Widziałem mnóstwo ludzi, którzy mówili, "dobrze sobie radziłeś, prowadziłeś u nas jedną rundą, dla nas to była walka remisowa, przegrywałeś jedną rundą i tak dalej". Alvarez to jednak zawodnik światowej klasy i złapał mnie światowej klasy uderzeniem, więc trzeba oddać temu człowiekowi szacunek. (...) To bardzo, bardzo dobry pięściarz. Bardzo dobry, bardzo podstępny. Kiedy stanąłem z nim w ringu, pomyślałem, "czy to jest to?". Spodziewałem się więcej, ale przypuszczam, że każdy będzie czuł to samo, wchodząc do pojedynku tego kalibru.

- Kiedy mnie trafił, zostałem uderzony ciosem, który pamiętam bardzo wyraźnie. Pomyślałem, "oo, to był dobry strzał". Zacząłem dalej podskakiwać, ale moje oko opadało w dół. (...) To zła kontuzja, której się nie spodziewałem, ale nigdy nie wiesz, co się stanie w boksie.

- Jako zawodnik chciałem kontynuować walkę. Usiadłem i usłyszałem Bena Davisona mówiącego mi w narożniku, że to koniec, zanim jeszcze usiadłem. Kręciłem głową, aby powiedzieć, "nie ma mowy". To było prawidłowe zatrzymanie, nie mogę się kłócić, wiem, że odpowiedni rezultat był w zasięgu ręki. Oczywiście to przykre i nikt nie chce przegrać, ale taki jest sport i taki jest boks. Można tylko powiedzieć, że tego wieczoru wygrał lepszy, to wszystko.

- Mam 31 lat, jeśli nie chcę już więcej pracować, chcę usiąść i się wyluzować - mogę to zrobić. Tak powinno być, włożyłem w sport dużo czasu i zapłaciłem swoje należności. Ten sport był dla mnie bardzo, bardzo dobry. Mam 31 lat, nie poniosłem większych obrażeń, nie zostałem ciężko poturbowany, mój mózg jest w porządku i mogę sklecić normalne zdanie, muszę zatem usiąść i spojrzeć na moje możliwości. Opcje muszą się ważyć - myśl o tym, że po prostu wejdę do ringu i będę walczył o pozycję w rankingu czy cokolwiek, pasy nie nakarmią moich dzieci. Wszystko musiałoby się zgadzać. Schodzenie z takich walk jest bardzo trudne. Będę miał rozmowę z moim tatą, gdyż będzie miał dużo do powiedzenia w tej sprawie. Będąc szczerym, będzie miał w rozmowie więcej do powiedzenia, niż ja. To jeden z tych momentów 50 na 50. Czy myślę, że będę miał jeszcze jedną walkę, lub więcej, będą to musiały być pojedynki o odpowiednim kalibrze. Jeśli tata powie, "zostaw to synu, nie wracaj po więcej", tak prawdopodobnie postąpię.