CZERNINA: WIECZNY POWRÓT

Jakub Biłuński, Opracowanie własne

2021-01-03

WIECZNY POWRÓT

I tak Platoński Rok
Powraca w stary krąg
Wirując w nowym - słusznym czy też nie;
Ludzie są tancerzami i stosują krok
Do dźwięku, jaki daje barbarzyński gong.

W.B. Yeats

 

Istniejący od zarania dziejów boks osiągnął najgłębszą głębię historyczną ze wszystkich sportów (jeżeli można go w ogóle nazwać sportem). Widać to w pięściarskich dowodach na koncepcję wiecznego powrotu, lansowaną zarówno przez pitagorejczyków i Platona, jak i przez Nietzschego i Marksa. Hegel powiada gdzieś, że wszystkie wielkie historyczne fakty i postacie powtarzają się, rzec można, dwukrotnie. Zapomniał dodać: za pierwszym razem jako tragedia, za drugim jako farsa (fragm. ''18 brumaire'a Ludwika Bonaparte''). W boksie owe rozróżnienie między tragedią a farsą nie istnieje, każde powtórzenie jest nowoczesnym odcieniem jakiejś tragifarsy. 

18.02.1954, Olympic Auditorium, Los Angeles

Zapach hot dogów z musztardą miesza się z zapachami potu i krwi. Narasta zgiełk wściekłego tłumu. 27-letni ''Złoty Chłopiec'' wchodzi do ringu w złotych spodenkach i złotym szlafroku. Napawa się gwizdami i wyzwiskami. Uwielbia prowokować kmiotków, zwłaszcza meksykańskich pastuchów. Gardzi tym pieprzonym bydłem. Jego rodzice też pochodzą z Meksyku, ale mieli ambicję i rozmach. Wysłali syna spod granicy do rodziny w Los Angeles, by został gwiazdą. I teraz nią jest, żaden inny bokser z Kalifornii nie przyciąga na trybuny więcej ludzi. Żaden inny nie jest ''wiecznie młody'', nie romansuje z hollywoodzkimi gwiazdami, nie zdradza żony tak stylowo. Złota skóra i kruczoczarne, kręcone włosy. Najlepsza gadka w tym biznesie. Kilka walk ustawionych we współpracy Frankiem Carbo, mafijnym ''carem boksu''. Kilka prawdziwych, dużych zwycięstw, takich jak nokaut na ulubieńcu Meksykanów, Enrique Bolanosie w 1950 roku. ''The night of brutal Art''. Moc w obu pięściach, drapieżność, wyborny lewy sierpowy, oryginalne kombinacje. Światowy poziom w wadze lekkiej.

Aragon jest już między linami i czeka na ''Dżentelmena z Wysp'', urodzonego w Detroit Chucka Daveya, mańkuta o irlandzko-brytyjskich korzeniach i twarzy księgowego. Chuck był najlepszym bokserem w historii uniwersyteckiej ligi NCAA, rezerwowym kadry USA na igrzyskach w Londynie w 1948 roku. Po przejściu na zawodowstwo stał się ulubieńcem telewizji CBS, która pokazywała jego walki w środowej serii Pabst Blue Ribbon Bouts, podkreślając w zapowiedziach ''bokserską klasę oddanego męża i ojca''. Pokonał m.in. Ike'a Williamsa, Carmena Basilio i Rocky'ego Graziano, ale w najważniejszej walce swojej kariery poległ przed czasem z Kidem Gavilanem (1953), a potem przegrał dwa wyrównane pojedynki z Alem Andrewsem. Do walki ze ''Złotym Chłopcem'' przystępował mając nadzieję na powrót do gry o mistrzowski tytuł. 

Od pierwszej rundy Art nie mógł sobie poradzić ze stylem rywala. Davey boksował jak w przedwojennych filmach instruktażowych dla amatorów. Zawsze w ruchu, zawsze na paluszkach, zawsze zaczynając akcje od przedniej ręki. Kombinacje ciosów prostych niemal całkowicie sparaliżowały ''Złotego Chłopca'', który trafił kilkoma mocnymi uderzeniami, ale według relacji prasowych przegrał co najmniej sześć z dziesięciu rund. Tymczasem dwóch z trzech sędziów przyznało zwycięstwo Aragonowi, za co zostali wybuczeni, obrzuceni butelkami i zawieszeni. 

''Złoty Chłopiec'' (90-2-6, 62 KO) przeszedł na sportową emeryturę w 1960 roku. Zagrał m.in. w bokserskim filmie ''Fat City'' (1972) Johna Hustona i został zawodowym poręczycielem kaucji. Miał pięć żon, sześcioro dzieci, zero sentymentów. Powiedział kiedyś, że ''boks to straszny sport, harujesz i dostajesz po łbie, a promotorzy cię okradają, ale brakuje mi damulek i gwizdów. Kiedy gwiżdże na ciebie dziesięć tysięcy ludzi, przechodzi cię prąd''. Zmarł na zawał w 2008 roku.

''Dżentelmen z Wysp'' (42-5-2, 26 KO) skończył z boksem już w 1955 roku, w wieku trzydziestu lat. Niedługo później dorobił się milionów w branży ubezpieczeniowej i kolejnych dzieci (razem miał ich dziewięcioro). Pozostawał aktywny sportowo, po siedemdziesiątce biegał maratony i pływał w oceanie. W 1998 roku porwała go fala i wylądował na brzegu z połamanymi kręgami szyjnymi. Od tego czasu leżał w łóżku przez cztery lata, po czym odszedł we śnie.

02.01.2021, American Airlines Center, Dallas

W szatni młodego króla nie czuć żadnego zapachu, to wina urządzeń do dezynfekcji powietrza i masek na twarzach. Ale nawet pandemiczna rzeczywistość nie jest w stanie wysterylizować boksu. 22-letni ''Kingry'' pojawia się na arenie i sunie do ringu w lektyce, w złotym szlafroku. Jego złotą skroń i kruczoczarne, zaczesane w latynoskim stylu, pokryte pomadą kosmyki zdobi złoty wieniec laurowy. Ceremonię dopełnia numer ''American Boy'' Estelle z udziałem Kanye'ego Westa, disco-funkowa opowieść o spotkaniu Brytyjki z Amerykaninem. Nie ma dziś bardziej amerykańskiego chłopca niż Ryan. Jego rodzice stracili dorobek życia podczas kryzysu finansowego i postawili wszystko na karierę syna. W kalifornijskim słońcu wypalili glinę i tchnęli w nią wojowniczego ducha, by chudy dzieciak został gwiazdą. I teraz nią jest, żaden inny bokser w Ameryce - oprócz Floyda Mayweathera i Mike'a Tysona - nie ma takiej (ponad osiem milionów obserwujących) popularności na Instagramie, nie budzi takich emocji wśród nastolatków, nie daje się przyłapać na zdradzie ciężarnej partnerki z kubańską piosenkarką. Ryanowi wybaczono by morderstwo, łączy beztroską ekspresję z wrażliwością godną Achillesa. Walczy z atakami niepokoju, z przerostem ego, z ciężarem oczekiwań. Płonie na stosie sławy w imieniu swojej generacji, ale wciąż brakuje mu znaczących zwycięstw. Nastała godzina ostatecznej próby. Moc w obu pięściach, elektryczność, wyborny lewy sierpowy, oryginalne kombinacje. Światowy poziom w wadze lekkiej.

Garcia jest już między linami i czeka na dżentelmena z Wysp, urodzonego w Hull Luke'a Campbella, mańkuta o nienagannych manierach. Luke był złotym medalistą igrzysk olimpijskich w Londynie (2012), wicemistrzem świata z Baku (2011) i mistrzem Europy z Liverpoolu (2008). Otrzymał od królowej Order Imperium Brytyjskiego najwyższej klasy i stał się ulubieńcem tabloidów, jednym z niewielu sportowców przedstawianych jako wzory do naśladowania. Przykładny mąż, ojciec dwójki dzieci, dobry chłopak z sąsiedztwa. Na zawodowstwie otarł się o mistrzostwo świata, jednak w najważniejszych walkach przegrał na punkty z Jorge Linaresem (niejednogłośna decyzja, 2017) i Wasylem Łomaczenką (2019). Do walki z Garcią przystępował mając nadzieję na powrót do gry o mistrzowski tytuł. 

Od pierwszej rundy Ryan wywierał ostrą presję. Trafiał w tułów lewym prostym i mocnym prawym, stosował sugestywne zwody i bez wahania strzelał seriami. Campbell zachował jednak spokój i lepiej pracował na nogach. Jego przednia stopa częściej pozostawała na zewnątrz przedniej stopy Garcii, co ułatwiało trafianie długim lewym na korpus, odpowiednio zabezpieczonym przed kontrami. Garcia się śpieszył, tracił koncentrację w obronie i drogo za to zapłacił. W połowie drugiego starcia ''Cool Hand'' Luke zamarkował kolejny długi lewy na dół i huknął tą samą ręką na górę, centralnie na szczękę. ''Kingry'' padł jak ścięty, ale natychmiast powstał. Rzucił się do odrabiania strat i ulokował bezpośredni lewy sierpowy na korpus. Wybił Campbella z rytmu, a potem zaczął go terroryzować elektrycznymi kombinacjami. Często bił w gardę, jednak Brytyjczyk odczuwał te uderzenia coraz bardziej, choć nadal realizował wiele elementów planu taktycznego. Walka była bardzo wyrównana do ostatniej akcji piątej rundy, w której Garcia skontrował lewym sierpowym równo z gongiem i Luke zatoczył się na liny. W szóstej rundzie ''Kingry'' nie zdołał wykończyć roboty, ale nieustannie szukał mocnych ciosów, zachowując stabilną pozycję. Koniec nastąpił w starciu siódmym, gdy zaatakował obszernym lewym sierpowym z doskoku. Nie obniżył pozycji i zdawał się celować w głowę. Campbell uniósł ręce, przyjął cięcie na wątrobę, uklęknął i został wyliczony.

Młody król utonął w objęciach bogów, oddając się pederastii na oczach tłuszczy.