SZEREMETA-GOŁOWKIN: PROKSA, URBAŃSKI I GŁAŻEWSKI WSPOMINAJĄ CIOSY KAZACHA

Redakcja, Informacja własna

2020-12-18

Dziś w nocy Kamil Szeremeta (21-0, 5 KO) spotka się z legendą wagi średniej i panującym mistrzem świata federacji IBF - Giennadijem Gołowkinem (40-1-1, 35 KO). Kazach w przeszłości dał się już we znaki trzem innym Polakom. Jak oni wspominają ciosy otrzymywane przez bombardiera z Karagandy?

TU KUPISZ DOSTĘP DO DAZN ZA JEDYNE 7,99 ZŁOTYCH MIESIĘCZNIE >>>

Paweł Głażewski - październik 2000. Gołowkin wygrał przez RSC w czwartej rundzie.
Przegrałem z Gołowkinem przed czasem w czwartej rundzie. W tamtym czasie w boksie amatorskim obowiązywała zasada, że jeżeli jeden z zawodników do przedostatniej rundy włącznie uzyska przewagę 20 punktów, to walka musi zostać przerwana. Nie pamiętam, bym jakoś szczególnie odczuł ciosy Gołowkina. Pamiętać jednak trzeba, że obaj byliśmy wówczas jeszcze juniorami. Poza tym boksowaliśmy w limicie wagowym do 67 kg. Natomiast chcę podkreślić, że był on już wtedy bardzo dobry pod względem technicznym. Właśnie nienaganna technika w połączeniu z dużą szybkością i dobrą kondycją były jego głównymi atutami.

Daniel Urbański - 22 sierpnia 2006. Gołowkin wygrał przez TKO w trzeciej rundzie.
Wtedy byłem na początku kariery zawodowej, byłem świeży, dobrze wytrenowany, fajnie wyboksowany i naprawdę ciężko jeszcze trenowałem. Wszystko grało, co potem nie było już takie oczywiste. Do niektórych walk wychodziłem później prawie nic nie robiąc, lecz wtedy byłem w gazie. Nie mogę powiedzieć, że zapamiętałem jakoś bardzo siłę ciosu Gołowkina. Oczywiście bił mocno, ale nie utkwił mi w pamięci jakoś wyjątkowo. Byłem jeszcze wtedy bardzo dobrze przygotowany, przegrałem, lecz nie utkwiła mi w pamięci jakaś nadzwyczajna siła ciosu. Gołowkin rozciął mi wtedy łuk brwiowy. Ja akurat schodziłem rotacją, a on uderzył w tempo prawym hakiem. Naszły na siebie dwie siły, nadziałem się i pękł mi łuk. Zaboksowaliśmy jeszcze do końca trzeciej rundy, a w przerwie zostałem poddany przez lekarza. Na pewno nie bije byle gdzie, tylko trafia w punkt. Gołowkin bił mocno, ale nie jakoś nadzwyczajnie mocno.

Grzegorz Proksa - 1 września 2012. Gołowkin wygrał przez TKO w piątej rundzie.
Siła Gołowkina jest ogromna, niepowtarzalna, a przynajmniej była taka w 2012 roku. Nie spotkałem się wcześniej z niczym podobnym. Inna sprawa, że on boksował w "Grantach", a ja w jakichś "poduszkach". Warto jednak zwrócić uwagę nie tylko na jego moc uderzenia, lecz również odporność na ciosy, bo kilka razy czysto trafiłem, a nie zrobiło to na nim większego wrażenia. Gołowkin bije też często za głowę. Jeśli rywal ma szczelną gardę, on bije za ucho, natomiast robi to tak szybko, że sędziowie nawet tego nie widzą. Jeśli byś dobrze prześledził moje nokdauny, to raz byłem trafiony na brodę, a pozostałe nokdauny to były nie do końca czyste ciosy. Gołowkin poza mocną bombą ma również niesamowitą umiejętność znajdywania luki w obronie przeciwników. Bije w punkt, doskonale celuje. Szuka miejsca i tam bije. Jedynym elementem, w który miałem nad nim przewagę, to była szybkość. Zaczął więc bić po bicepsach, ja z rundy na rundę byłem wolniejszy i po walce tak naprawdę godzinę leżałem w lodzie. Tak mi porozbijał mięśnie, że na dobrą sprawę nie mogłem się sam ubrać.

Galę z Hollywood na żywo pokaże platforma streamingowa DAZN. Początek od 23:00. Polak i Kazach powinni zjawić się w ringu około godziny 2:00.

Jeśli zwycięży faworyzowany przez bukmacherów Kazach, po raz dwudziesty pierwszy obroni tytuł mistrza świata wagi średniej i na zawsze zapisze się w historii boksu. Póki co jest na pierwszym miejscu razem z Bernardem Hopkinsem (obaj po 20 skutecznych obron).