OCZY NA OLIMP #9: BĘDZIE DOBRZE?! (SZEREMETA-GOŁOWKIN)

Łukasz Famulski, Opracowanie własne

2020-12-17

Co prawda ten cykl dedykowany jest boksowi olimpijskiemu, jednak dzisiaj pozwolę sobie podzielić tematykę. Przy czym zapewniam, że powyższy tytuł będzie w pełni adekwatny do obu podjętych wątków.

Na początek małe wspomnienie. 13 sierpnia 2015 roku napisałem tekst, w którym wyrażałem spory entuzjazm co do to szans Krzysztofa Głowackiego z Marco Huckiem. Po czym odczytałem ten tekst i żeby nie narazić się na śmieszność nigdy go nie opublikowałem. Dziś tego błędu nie popełnię i spróbuję wlać odrobinkę optymizmu przed walką Szeremeta-Gołowkin.

Nie jest tak, że porównuję Hucka do Gołowkina, bo byłoby to sporym dyletanctwem. Nie jest też tak, że przepowiadam pewny triumf Kamila Szeremety. Chciałbym jednak uciec od nastrojów rodem sprzed walki Szpilka-Wilder, kiedy to przeważały opinie, że pierwszy prawy Wildera skończy to starcie. Pomiędzy szybką klęską a spektakularnym zwycięstwem jest sporo przestrzeni i właśnie w tej niej powinien rozstrzygnąć się ten pojedynek. Ciężko wyobrazić sobie zwycięstwo Kamila Szeremety, jednak za tym, że (jak pisałem w tytule) będzie dobrze przemawia kilka faktów. Przede wszystkim spokój i pewność siebie Kamila, a to w walce z zawodnikiem słynącym z mocnego ciosu daje bardzo dużo, zwłaszcza w początkowej fazie walki.

Po drugie: nie szukałbym analogii do Nikodema Jeżewskiego, bo uważam Szeremetę za lepiej przygotowanego do dużej walki pod każdym względem niż zawodnik z Kaszub. Po trzecie: liczę, że jak Grzegorz Proksa wychodzący do Gołowkina (kiedy wydaje się, że tamten był w swoim „najostrzejszym” momencie) z trenerem Łapinem w narożniku starał się zmienić w tej walce tyle, ile tylko się dało i nie wywiesił białej flagi. Na koniec po czwarte: (nieco mało optymistyczne) to fakt, że głowa Kamila Szeremety jest gotowa na zwycięstwo. I choć ciało pewnie ustąpi jej w tej rywalizacji to głęboko wierzę, że ta walka nie skończy się w pierwszej czy (chyba najgorszej w naszym boksie) drugiej rundzie, ale wyjdzie poza połowę i Kamil będzie miał swoje momenty, a może nawet swoje rundy.

Swoją drogą widziałem spod ringu chyba osiem walk Kamila Szeremety. Jak chociażby walkę bez historii w początkowej fazie kariery z Robertem Talarkiem czy pojedynek z Łukaszem Wawrzyczkiem, który po zejściu z ringu wyrażając swoje niezadowolenie z werdyktu w prywatnej rozmowie ze mną i Piotrem Fajksem rzucał słowami, które nie nadają się do publikacji. Warto też zauważyć, że na ten moment Kamil Szeremeta jest chyba jedynym pięściarzem z krajowej czołówki, którego nie widzieliśmy nawet liczonego.

Trzeba przyznać, że przez krótki czas ośmiu lat zawodowej kariery, zawodnik z Podlasia pokonał szybką i ciekawą drogę. Zmiany trenerów, zmiana promotora (w dość naturalny sposób), kilka słabych walk. Kroczek po kroczku od zwycięstwa do zwycięstwa, ale jednak bez entuzjazmu. Po raz pierwszy dźwignął presję - co prawda nieporównywalną z jutrzejszą - kiedy to wytrzymał ciśnienie we wzajemnych zaczepkach z Rafałem Jackiewiczem. Kolejnym stemplem było wyjazdowe starcie o mistrzostwo Europy. Pewnie długo można by jeszcze pisać. Jednak skupiłbym się na tym, że Szeremeta zawsze podchodził do boksu świadomie i dojrzale i to też rodzi nadzieje, że będzie dobrze. 

Drugim wątkiem, który chciałbym poruszyć jest wybór nowego prezydenta AIBA. Został nim Rosjanin Umar Kremlow. Dotychczasowy prezes federacji rosyjskiej zastąpił na tym stanowisku cieszącego się niezbyt dobrą opinią Uzbeka Gafura Rachimowa. Przede wszystkim trzeba mieć nadzieję, o czym mówił w kilku wywiadach nowo wybrany prezydent, że AIBA wróci do łask MKOL i to pod jej auspicjami zostaną rozegrany pięściarski turniej w Paryżu w roku 2024. Na pewno nowy prezydent ma sporo trudnych wyzwań, od relacji z MKOL o której wspomniałem, ale również kwestie finansowe, co do których też zapewnia, że sobie z nimi poradzi.

Warto zauważyć, że większość krajów zrzeszonych pod AIBA mocno stawiają na Kremlowa o czym świadczy wyraźna wygrana w wyborach przeprowadzonych podczas wirtualnego kongresu.

Co ciekawe, nasi działacze w rodzimym związku bokserskim również cieszą się z wyboru Kremlowa i są przekonani, że będzie to z korzyścią dla boksu. Podzielam ten entuzjazm i tak jak w tytule wierzę, że będzie dobrze. Jednak nie mam wątpliwości, że o nasze sprawy musimy walczyć sami, bo pewnie tak jak cztery lata temu Uzbecy wrócili z igrzysk z workiem medali tak w Paryżu (jeśli AIBA wróci na swoje miejsce) przy równych walkach łatwiej będzie o to Rosjanom. Wszelkie zmiany w szeroko rozumianej polityce sportowej nie sprawią, że ktoś za nas coś wygra. Optymizm? Tak! Jednak na gratulacje trochę za szybko.