ŁAPIN: NIE MA MOŻLIWOŚCI, ŻE ZARAZIŁEM BOKSERÓW KORONAWIRUSEM

Redakcja, TVP Sport

2020-12-04

Po tym, jak Krzysztof Głowacki (31-2, 19 KO) wypadł z walki o mistrzostwo świata z Lawrence'em Okoliem (14-0, 11 KO) z powodu koronawirusa (chorobę wykryto również u Fiodora Czerkaszyna), konflikt promotora Polaka, Andrzeja Wasilewskiego z trenerem pięściarzy - Fiodorem Łapinem - staje się coraz bardziej napięty, padają mocne słowa z obu stron.

Głowacki niestety ciężko przechodzi chorobę, a Wasilewski zarzucił podczas rozmowy w programie Ring TVP Sport brak profesjonalizmu Łapinowi. Promotor twierdzi, że wyjazd Łapina na niedawną galę grupy Queensberry Polska w Gniewie był nieodpowiedzialny. Według Wasilewskiego nie da się udowodnić, że to Łapin odpowiada za zakażenie ww. zawodników wirusem, ale promotor ma do trenera - rozstającego się ze swoim pracodawcą w nieprzyjemnej atmosferze i angażującego się w projekt QP - spore pretensje. 

- Walki Głowackiego i Szeremety to m.in. wielorundowe sparingi z wieloma zawodnikami. Nasza sala była pełna ludzi z różnych krajów, a zarazić można się tak naprawdę wszędzie. Kontaktowałem się z lekarzem, który pracuje z chorymi na COVID-19. Powiedział mi wprost, że nie ma możliwości, by po gali w Gniewie można było zakazić Krzysztofa Głowackiego. Ten lekarz może to udowodnić testami i swoją wiedzą. Przypomnę, że Krzysiek w sobotę miał negatywny wynik testu. Krzysiek i Fiodor Czerkaszyn rozchorowali się jako ostatni, wcześniej chorobę przechodzili Adam Balski i Kamil Szeremeta (...) Bądźmy poważni, jest nam bardzo przykro, ale teraz przed nami walka Kamila Szeremety - odpowiedział Wasilewskiemu Łapin.

- Odnoszę wrażenie, że co bym nie zrobił, byłoby to ''podciągnięte'' pod pozytywny wynik testu (...) Kłamstwem jest, że pięściarze namawiali mnie, bym nie jechał do Gniewu (...) Z chronologii chorób w naszej grupie wynika, że nie ma możliwości, by ktokolwiek z Gniewu zaraził Głowackiego i Czerkaszyna. Mam na to dowody i fachowe oceny lekarzy - dodał wybitny trener.

- Takich lekarzy to ja znam wszędzie. Na palcach świetnie liczę dni w kalendarzu i wychodzi, że dwa plus dwa to dokładnie cztery. Gdyby nie bokserzy, to wymieniłbym zamki w drzwiach i nie wpuściłbym sztabu trenerskiego na salę - ostro odpowiedział Wasilewski.