OCZY NA OLIMP #6: PAPA STAMM I ZAPOWIEDŹ NOWEGO CYKLU

Janusz Stabno (gościnnie), Opracowanie własne

2020-11-26

Dziś odcinek autorstwa wyjątkowego gościa. Bardzo miło mi jest poinformować, że niebawem swój autorski cykl na łamach naszego portalu rozpocznie Janusz Stabno. Sędzia klasy międzynarodowej, kilkuletni redaktor naczelny miesięcznika „Bokser”. Pasjonat i ekspert w dziedzinie historii boksu olimpijskiego w Polsce oraz autor kilku książek o tematyce pięściarskiej. Dlatego dziś w bardzo ciekawym tekście o Feliksie Stammie zapowiedź tego, czego możemy oczekiwać za kilka tygodni. Zapraszam do lektury tekstu mojego gościa.

FELIKS STAMM – TWÓRCA POLSKIEJ SZKOŁY BOKSU – KOŃCZYŁBY WŁAŚNIE 119 LAT

Postać Feliksa Stamma i efekty jego pracy trenerskiej nieodłącznie wiążą się ze złotym okresem polskiego pięściarstwa. Niezapomniany „Papa” już za życia stał się człowiekiem-legendą, wzorem godnym do naśladowania o nieprzeciętnej osobowości i wielkiej fachowości. W kontekście tego anegdotycznym wydaje się być fakt, że swój los z szermierką na pięści związał on przez przypadek.

Feliks Stamm urodził się 14 grudnia 1901 roku w wielkopolskim Kościanie. Pierwszą wielką pasją, którą Pan Feliks realizował również zawodowo były konie. W związku z tym, w wieku 19 lat podjął się obowiązków instruktora jazdy konnej w Centralnej Szkole Kawalerii w Grudziądzu.

W 1920 r. do Grudziądza przybyła grupa oficerów amerykańskich, którzy w chwilach wolnych od zajęć wojskowych zajmowali się popularyzacją kultury fizycznej. Istotną rolę w tych działaniach odgrywała YMCA, czyli Stowarzyszenie Młodzieży Chrześcijańskiej, które użyczało swoich pomieszczeń dla imprez sportowych organizowanych przez Jankesów. 

Prawdę powiedziawszy, owe „zawody” przeprowadzane były dla uciechy oficerów zza Oceanu, którzy popołudniami szukali mocniejszych, choć kulturalnych wrażeń. Nie wiadomo już, który z nich wpadł na pomysł organizowania walk na pięści. Potencjalni uczestnicy tych zmagań zachęcani byli do wstępów talonami, upoważniającymi do odbioru w kantynie oficerskiej filiżanki kakao lub tabliczki czekolady. Na początku lat 20. ubiegłego wieku były to nie lada rarytasy, stąd też i chętnych do walk nie brakowało. Smak ciepłego kakao skusił też i Feliksa Stamma do nałożenia rękawic i wyjścia do prowizorycznego ringu. Po pewnym czasie przyszły „Papa” był już stałym bywalcem sal walk i kantyny. Po latach tak wspominał te czasy:

„Byłem bardzo zacięty. Oczywiście nie miałem wtedy zielonego pojęcia o boksie. Owszem, bić się umiałem, ale nie boksować. Po tygodniu wpadłem w oko jednemu z Amerykanów, który udzielił mi kilku wskazówek, jak wyprowadzać niektóre ciosy”.

W 1923 r. Feliks Stamm został przeniesiony do Centralnej Szkoły Gimnastycznej i Sportu. W dwa miesiące po jego przeniesieniu, do programu nauczania w poznańskiej szkole wprowadzono boks. Wykładowcą pięściarskich zagadnień w CSGiS był kpt. Leon Berski. Zauważył od razu, że Stamm miał kontakt z boksem wcześniej i mimo pewnych oporów ze strony Pana Feliksa, do jego książeczki specjalizacyjnej dokonano wpisu: Instruktor boksu.

Zanim jednak Feliks Stamm został pięściarskim szkoleniowcem przez trzy sezony: 1924 – 1926 występował w ringu jako zawodnik. W okresie tym – startując najczęściej w wadze piórkowej – stoczył 13 walk, z których 11 wygrał, 1 zremisował i 1 przegrał. Jego pogromcą był śląski pięściarz Zygfryd Wende, jedyny w historii podwójny mistrz naszego kraju z jednego turnieju – co miało miejsce w 1925 r. – oraz nasz jedyny reprezentant na inauguracyjnych mistrzostwach Europy, które w 1925 r. odbyły się w Sztokholmie. 

W okresie zawodniczym Feliks Stamm reprezentował barwy poznańskiego „Pentathlonu”. Z kolei po zawieszeniu rękawic na kołku – jeszcze w 1926 r. – otrzymał angaż instruktorski w Warcie Poznań z miesięczną gażą 25 zł, które w następnym sezonie – po zdobyciu przez Wartę drużynowego mistrzostwa Polski – zostało podniesione do 30 zł. Z poznańskim klubem  przyszły „Papa” związany był do 1932 r., kiedy to objął funkcję trenera w Centralnym Instytucie Wychowania Fizycznego na Bielanach.

Wcześniej – bo w 1928 r. podjął współpracę z Otto Nispelem, ówczesnym trenerem kadry Polski. Współpraca miała na celu przygotowanie drużyny narodowej do pierwszego oficjalnego meczu międzypaństwowego Polski z Austrią, który odbył się w 1928 r. Podczas walk były były zawodnik „Pentathlonu” występował jako sekundant naszej reprezentacji, która zwyciężyła 10:6.

Sześć sezonów później Feliks Stamm objął funkcję pierwszego trenera naszej kadry narodowej. Czas pokazał, że związek „Papy” z reprezentacją był nie tylko wieloletni, ale obfitował również we wspaniałe sukcesy, które dały Polakom wielu wzruszeń i powodów do dumy. Już w na mistrzostwach Europy w Mediolanie w 1937 r. nasi pięściarze nie tylko zdobyli dwa tytuły mistrzowskie – Aleksander Polus w piórkowej i Henryk Chmielewski w średniej – ale zwyciężyli także w klasyfikacji drużynowej.

Największy triumf w rywalizacji kontynentalnej podopieczni legendarnego „Papy” odnieśli  na ME rozegranych w 1953 r. w Warszawie. Aż pięciu biało-czerwonych udekorowano wówczas pasami mistrzów Starego Kontynentu. Byli to: Henryk Kukier, Henryk Stefaniuk, Józef Kruża, Leszek Drogosz i Zygmunt Chychła. Tytuły wicemistrzowskiego zdobyli: Tadeusz Grzelak oraz Bogdan Węgrzyniak. Natomiast brązowe medale wywalczyli: Aleksy Antkiewicz i Zbigniew Pietrzykowski.

Równie wspaniałym sukcesem – tyle, że w skali światowej – był występ polskich pięściarzy pod wodzą Feliksa Stamma na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio w 1964 r., gdzie tytuły mistrzowskie wywalczyli: Józef Grudzień, Jerzy Kulej i Marian Kasprzyk. Wicemistrzem olimpijskim został Artur Olech. Natomiast z brązowymi medalami z Igrzysk wracali: Józef Grzesiak, Tadeusz Walasek  Zbigniew Pietrzykowski.

W swojej szkoleniowej kolekcji Feliks Stamm – poza pierwszym tytułem mistrza Europy – ma także pierwszy medal olimpijski – Aleksy Antkiewicz (brąz - 1948) – oraz pierwsze mistrzostwo olimpijskie – Zygmunt Chychła (1952).

Aż do 1971 r. - do mistrzostw Europy w Madrycie – Feliks Stamm był przy swoich zawodnikach z orłem na piersiach. Służył im pomocą, kierował ich ringowymi poczynaniami. Krótko mówiąc sprawiał, że zawodnicy w biało-czerwonych strojach najczęściej zwyciężali.

Feliks Stamm nie posiadał dyplomu żadnej uczelni. Był samoukiem. Swoją przebogatą wiedzę czerpał z obserwacji wszelkich nowinek pięściarskich, które po prostu chłonął. W treningu pięściarskim  „Papa” chyba jako pierwszy szkoleniowiec na świecie zastosował w praktyce tzw. indywidualizację treningu, czyli dostosowanie metod nauczania boksu do psychofizycznych predyspozycji zawodników. Właśnie ten element legł u podstaw tzw. „polskiej szkoły boksu”, której salami wykładowymi – poza klubami – były ośrodki w Cetniewie, Wiśle, czy w Zakopanem. Nieodmiennie jednak głównym wykładowcą tych zajęć – wraz ze swoim sztabem – był Feliks „Papa” Stamm.

Po przejściu na emeryturę twórca potęgi polskiego pięściarstwa nie zerwał ze swoją pasją. Widywano go na zgrupowaniach, wizytował kluby. Na początku 1976 r. ten pełen energii człowiek przeżył poważny wstrząs chorobowy. Wylew krwi do mózgu przykuł go do łóżka. Kilka miesięcy później – 02.04.1976 r. – zmarł. Miał 75 lat.

Począwszy od 1977 r. do chwili obecnej – z pewną przerwą na początku lat 90. ub wieku oraz w roku bieżącym – organizowany jest międzynarodowy turniej poświęcony pamięci Feliksa Stamma. Zawody te – cieszące się w międzynarodowym środowisku pięściarskim dobrą sławą – są dobrą okazją do uczczenia pamięci wielkiego trenera. Tak jak kolejne urodziny pozwalają na refleksję nad życiowym dziełem jubilata. W przypadku Feliksa Stamma – z okazji 119 urodzin „Papy” - refleksja ta wiedzie nas przez największe ringi świata, na których legendarny szkoleniowiec prowadził do wielkich zwycięstw swoich zawodników.  

JANUSZ STABNO