WILDER SIĘ NIE ZATRZYMUJE, ATAKUJE HEARNA I MAYWEATHERA

Redakcja, Barbershop Conversations

2020-11-02

Trwa festiwal oskarżeń i wyrzutów byłego mistrza świata WBC Deontaya Wildera (42-1-1, 41 KO), który po lutowej porażce z Tysonem Furym (30-0-1, 21 KO) i utracie pasa długo milczał, aż wreszcie przemówił i budzi coraz większą konsternację. Wczoraj i dziś przedstawiliśmy Wam część tyrad Amerykanina, teraz przedstawiamy kolejną, tym razem ataki na Eddie'ego Hearna i Floyda Mayweathera. A to wciąż nie wszystko...

WILDER POPADA W SZALEŃSTWO, GROZI FURY'EMU SĄDEM I ŚMIERCIĄ >>>

- Eddie Hearn chce być sławny, nieustannie występuje przed kamerą. Mogłem walczyć z promowanym przez niego Anthonym Joshuą, ale on i jego ludzie uciekli, a kontrakt przedstawiony przez platformę DAZN nie był odpowiedni. A potem ludzie AJ'a stwierdzili, że i tak nie mają w planach walki ze mną. Nie myślę już o tym pojedynku, zostawiłem ich za sobą - stwierdził Wilder.

- Floyd Mayweather chce być moim trenerem, ale przed każdą moją walką stawiał na mojego rywala. A teraz chce mi pomóc? Kiedy Mark Breland (trener oskarżany przez Wildera o udział w ''spisku Fury'ego'' - przyp.red.) był w moim teamie, nikt nie mówił, że coś jest nie tak. Nagle każdy jest mądry i pomocny. Nikt zresztą nie odezwał się bezpośrednio do mnie. Robią to tylko publicznie, dla reklamy (...) Floyd Mayweather nie ma dla mnie miłości, nie widać tego w jego czynach. On zawsze gada tylko o sobie, chodzi mu o swój interes (...) - dodał ''Bronze Bomber''.

- Będę walczył jeszcze przez pięć lat, a potem będą za mną tęsknić. Zrozumieją, że bez Wildera, bez mojej osobowości jest nudno. Nikt nie wnosi do ringu takich emocji jak ja, nikt nie wypowiada się w taki sposób i nie walczy o rzeczy, które ja reprezentuję, także poza ringiem - tako rzekł artysta nokautu z Alabamy.