ŁASZCZYK: ZLEKCEWAŻYŁEM TROCHĘ RYWALA, WYCIĄGNĘ WNIOSKI

Redakcja, Łaszczyk Team

2020-10-25

- Chciałem rywalowi urwać głowę, a potem go trochę zlekceważyłem - przyznaje Kamil Łaszczyk (29-0, 10), który teoretycznie pewnie pokonał Kevina Escanez (8-3-1), lecz chwila nieuwagi kosztowała go deski i liczenie.

- Za bardzo się rozluźniłem, trochę nawet zlekceważyłem rywala. Nigdy nie lekceważę nikogo, nie czułem jednak siły jego ciosów, a on trafił mnie na punkt i stało się jak się stało. Teraz już czasu nie cofnę. Na pewno za to wyciągnę wnioski i taka sytuacja się już nie powtórzy. Trochę ucierpiała moja duma, napędziłem niepotrzebnie stresu innym, lecz na sto procent wyciągnę z tego swoje wnioski. To była dobra lekcja pokory. Przede mną jeszcze ostry opierdziel od trenera, ale w dłuższej perspektywie wyjdzie mi to na dobre - mówi wrocławianin.

- Zobaczycie mnie mocniejszego niż w tej walce. Wiem co zrobiłem źle i nad czym muszę wciąż pracować - dodał Łaszczyk, który ma wrócić na ring na początku grudnia.

Wczoraj kibice Łaszczyka przez chwilę zamarli, gdy po jednej z akcji Francuz doprowadził do nokdaunu i sędzia ringowy zaczął polskiego pięściarza liczyć. Pod ringiem Kamila dopingował mocno Mariusz Wach, a w narożniku trener Wilczewski grzmiał, żeby Łaszczyk podniósł ręce.

- Ambicja wzięła górę, po trzeciej rundzie byłem naprawdę rozluźniony, no i przyznaję, że jednak troszeczkę zlekceważyłem przeciwnika, chociaż nigdy nie dopuściłbym do takiej sytuacji - dodaje "Szczurek", który zdaje sobie sprawę z tego, że w następnych występach nie może tak opuszczać rąk podczas akcji i stać w miejscu. 

- Do każdego rywala mam szacunek i nigdy nie lekceważę nikogo, kto stoi naprzeciwko mnie w ringu. Nie zamierzam się tłumaczyć, zdaje sobie sprawę co poszło nie tak, ale na pewno wyciągnę z tej walki wnioski, przeanalizuję z trenerem każdą minutę walki. Wrócę mądrzejszy, silniejszy o nowe doświadczenie. Jednak wierzę, że dałem sporo emocji kibicom, kontrolowałem całą walkę, ale zdarzył się wypadek, trafił w punkt przez moją nieuwagę. Nie martwcie się. Tych, co we mnie wierzą, na pewno nie zawiodę, jeszcze dam się nacieszyć swoim boksem. Pozdrawiam i do zobaczenia wkrótce - zakończył 30-letni zawodnik. 

Łaszczyk oczywiście wygrał zdecydowanie na punkty, ale w pewnym stopniu dostał lekcję i musi wyciągnąć wnioski. Kolejny pojedynek prawdopodobnie w grudniu. Czas, aby Kamil nareszcie zawalczył z kimś z szerokiej czołówki w swoim limicie, ale najwcześniej może do tego dojść pod koniec 2021 roku. Najbliższy plan to grudniowa walka, potem potencjalne starcie o mistrzostwo Unii Europejskiej, a dalej potyczka o czempionat Starego Kontynentu.