HAYE: TO NIE BYŁ 'LUCKY PUNCH', TO STAŁA AKCJA POWIETKINA

Redakcja, Sky Sports

2020-10-22

Pomimo iż Dillian Whyte (27-2, 18 KO) poległ w sierpniu przed czasem, David Haye obawia się, że wciąż może nieco lekceważyć umiejętności Aleksandra Powietkina (36-2-1, 25 KO). Rewanż już 21 listopada.

Zdaniem "Hayemakera", jego rodak wciąż uważa, że to, co stało się dwa miesiące temu, to nic innego niż "lucky punch".

- Ten rewanż to bardzo groźna i trudna walka. Wydaje mi się, że Dillian wciąż nie potrafi pogodzić się z tamtą porażką i nadal uważa, że wtedy był to zwykły "lucky punch". On wierzy, że skoro wygrywał walkę i miał rywala dwa razy na deskach, po prostu dostał przypadkowy cios. A ja widzę to inaczej. Takim samym lewym podbródkiem Powietkin znokautował Carlosa Takama, a to również była ostra walka. On regularnie bije tą akcją. Dereck Chisora opowiadał mi, że gdy razem sparowali, kilka razy zebrał taki cios. Tak więc to nie był przypadek, tylko przygotowana akcja - ostrzega były mistrz świata kategorii cruiser i ciężkiej, dziś menadżer wspomnianego Chisory.

- Moim zdaniem Whyte wygra ten rewanż, bo jest dużo świeższym zawodnikiem. Musi tylko poprawić pewne elementy techniczne, tak by wyeliminować błędy z pierwszego spotkania. Tak samo jak Joshua wyeliminował w rewanżu z Ruizem błędy z pierwszej walki. Pamiętajmy, że Dillian przyszedł do boksu z kickboxingu, bez doświadczenia amatorskiego. Wciąż się uczy i rozwija. Mimo wszystko niepotrzebnie toczył zbyt techniczną walkę, zamiast wykorzystywać swoje atuty, czyli siłę fizyczną. Zastanawiałem się wtedy podczas walki, po co on boksuje w ten sposób? To nie był jego boks, zabrakło tych mocnych ciosów, z jakich przecież słynie - dodał Haye.

- Wierzę, że na dziesięć walk z Powietkinem do mnie należy dziewięć i chcę to udowodnić w tym rewanżu - mówi sam Whyte.