LEGENDARNY 'CESARZ' CHAVEZ WSPOMINA PIERWSZĄ PORAŻKĘ

Miguel Rivera, Boxingscene

2020-08-03

Legendarny "Cesarz" - Julio Cesar Chavez (107-6-2, 85 KO), to jeden z najwybitniejszych, a zdaniem wielu najwybitniejszy pięściarz w historii. Sam jednak przyznaje, że w pewnym momencie kariery pycha go zgubiła.

Osiemdziesiąt siedem kolejnych zwycięstw. Dopiero inny geniusz - Pernell Whitaker, splamił jego rekord kontrowersyjnym remisem. Pierwszą porażkę w 91. starcie(!) zadał mu Frankie Randall, któremu zresztą wielki Meksykanin dwukrotnie się potem zrewanżował.

Przełomowym momentem i krachem wielkiego championa była wygrana nad Hectorem "Macho" Camacho (wtedy 40-1) w obronie pasa WBC kategorii junior półśredniej we wrześniu 1992 roku. Niespełna półtora roku później przyszła pierwsza porażka.

- Kiedy pokonałem "Macho" Camacho poczułem, że osiągnąłem już wszystko. Tej walce towarzyszyło istne szaleństwo, wszędzie mówiło się i pisało tylko o tym. Po tym sukcesie zacząłem się źle prowadzić i straciłem respekt dla tego sportu, ale także szacunek do samego siebie. Przestałem wtedy ciężko trenować. Wciąż wygrywałem, gdyż byłem wojownikiem, stworzonym do boksu, ale nie trenowałem już jak kiedyś. Aż w końcu przyszła porażka z Frankie Randallem. Nie chciałem z nim nawet walczyć, skusiły mnie jednak pieniądze. W grudniu 1993 roku pokonałem Andy'ego Holligana, a już w styczniu mierzyłem się z Randallem. Nie miałem w ogóle czasu na odpoczynek. Zresztą byłem już wtedy uzależniony od alkoholu i narkotyków, nie trenowałem należycie i zrozumiałem, że prędzej czy później przydarzy mi się wpadka. Nie chciałem brać tamtej walki, lecz przekonały mnie kolejne miliony. Tak oto pierwszy trening odbyłem dopiero na dwa tygodnie przed starciem z Randallem - wspomina obchodzący niedawno 58. urodziny "Cesarz".

- Przez piętnaście lat i dziewięćdziesiąt kolejnych walk byłem niepokonany. Bardzo więc przeżyłem porażkę z Randallem. To był dla mnie trudny i smutny czas. Zatraciłem się. Miałem wtedy problemy osobiste, czy to z żoną, czy uzależnieniami. Nie czułem się już tak wielki jak wcześniej - przyznaje Chavez.