CUNNINGHAM: FURY POKONA JOSHUĘ, ŚWIETNY USYK NIE ZDOBĘDZIE TYTUŁU

Redakcja, iFL

2020-06-15

Po trzech latach przerwy Steve Cunningham (29-9-1, 13 KO) zamierza wrócić na ring. I pojawia się od razu polski wątek.

"USS" otworzył swój własny gym i zajmował się ostatnio trenowaniem młodych pięściarzy boksu olimpijskiego. Ciągnie jednak wilka do lasu. Były dwukrotny mistrz świata kategorii junior ciężkiej szykuje się teraz sam do walki, a chętnie spotkałby się znów z Krzysztofem Włodarczykiem (58-4-1, 39 KO).

Panowie mierzyli się dotąd dwukrotnie na przełomie 2006 i 2007 roku. W obu przypadkach były to walki o mistrzostwo świata federacji IBF. Za pierwszym razem na punkty wygrał "Diablo", w rewanżu jednak stracił pas na rzecz wojownika z Filadelfii. Za trzecim razem tytuł raczej na pewno nie byłby w stawce, lecz 44-letni Amerykanin nie ma nic przeciwko takiej potyczce. W ostatnim występie przegrał po równej walce z Andrew Tabitim, choć czuł się pokrzywdzony tamtym werdyktem.

- Wyprowadzałem wtedy mocniejsze ciosy, dyktowałem tempo i robiłem po prostu więcej niż on. Na koniec wiedziałem jednak, że w Las Vegas nie dadzą mi wygranej z zawodnikiem Mayweathera. Dziś chcę rozpocząć ostatni etap kariery, być może zakończę ją nawet w wadze ciężkiej, bo łatwiej mi się boksuje z większymi rywalami. W tej chwili ważę około 91 kilogramów, ale jeśli zacznę odpowiednio się odżywiać, wspomagać odżywkami, to spokojnie wyjdę do ringu o prawie cztery kilogramy cięższy. Walcząc z większymi muszę oczywiście obawiać się siły ciosu, ale po sześciu rundach to wszystko się zrównuje i wtedy mogę włączyć wyższy bieg. Idealnym przykładem był mój pojedynek z Amirem Mansourem. Nikt nigdy nie uderzył mnie tak mocno jak on. Potem jednak o mały włos sam go nie zastopowałem i wygrałem na punkty. Dziwnym trafem nie ceni się w ogóle zawodników z kategorii cruiser, a oni są bardzo niebezpieczni. W czasach, gdy toczyłem mistrzowskie walki w limicie 90,7 kilograma, boksowało wielu znakomitych zawodników. W Ameryce jednak nie ma miejsca w telewizji dla walk "cruiserów". I właśnie dlatego podpisałem kontrakt z grupą Sauerland Event. Zanim to zrobiłem, dostałem ofertę zaboksowania o wakujący pas IBF na antenie stacji ESPN z Troyem Rossem za 25 tysięcy dolarów. Zwróciliśmy się więc do Niemców, a oni zaproponowali nam za pierwszą walkę w ich stajni od razu 100 tysięcy dolarów. Cztery razy więcej! To mi wystarczyło - wspomina Cunningham.

Amerykanin po zmianie wagi na ciężką radził sobie naprawdę dobrze. Czy z jeszcze lepszym skutkiem w krainie olbrzymów poradzi sobie Aleksander Usyk (17-0, 13 KO)?

- Usyk jest bardzo inteligentnym zawodnikiem i boksuje w sposób niezwykle niewygodny dla swoich rywali. Murat Gasijew z kolei jest bardzo silny fizycznie. Obaj są znakomitymi zawodnikami, nie wydaje mi się jednak, by jeden z nich mógł zdobyć mistrzostwo świata wagi ciężkiej. Powtórzę, Usyk jest świetnym pięściarzem, lecz trudno mi sobie wyobrazić jego wygrywającego z Joshuą, Furym czy Wilderem. Spodziewam się, że może pokonywać takich rywali jak na przykład Dillian Whyte czy Joseph Parker i zdobyć mistrzostwo świata, jeśli jakiś pas byłby wakujący, natomiast nie widzę go wygrywającego z nikim z tej wielkiej trójki. Każdemu dałby dobrą walkę i sprawił jakieś problemy, ale nie pokonałby Joshuy, Fury'ego ani nawet Wildera. Co do najbliższej walki Usyka, jestem przekonany, że pokona Chisorę. Dereck jest silny i sprytny, lubię oglądać jego walki, ale przegra z Usykiem - kontynuował "USS".

- Cały czas sparuję, nigdy nie przestałem tego robić. Czuję się wciąż znakomicie i zostały mi jeszcze dwie-trzy walki na wysokim poziomie, zanim odejdę na dobre. Nie jestem jeszcze wyboksowany i pozostaję w gotowości bojowej - zapewnia Cunningham, który chętnie spotkałby się z naszym "Diablo" po raz trzeci.

Bokserski świat czeka na unifikację Tysona Fury'ego (30-0-1, 21 KO) z Anthonym Joshuą (23-1, 21 KO) o wszystkie pasy wagi ciężkiej. Steve ma swojego faworyta, z którym zresztą przegrał ponad siedem lat temu przez nokaut w siódmej rundzie.

- Muszę iść w stronę Fury'ego. On ewoluował od czas walki ze mną i bardzo się rozwinął. Potrafił w trakcie potyczki zaadaptować się do mojego stylu i tego co robię. Wyciągnął wnioski i nie popełniał tych samych błędów. To był przełom w jego karierze. To, że posłałem go na deski, sprawiło, że stał się lepszym bokserem i bardzo rozwinął swoje umiejętności. Dzięki temu, że wstał po moim prawym overhandzie, pomogło mu potem wstać po nokdaunie z Deontayem Wilderem. I wciąż się rozwija, co pokazał w rewanżu z Wilderem. Zobaczył coś w pierwszym pojedynku, więc w drugim zaczął robić robotę swoim lewym sierpowym. Świetnie się rusza i moim zdaniem pokona zarówno Wildera, jak i Joshuę. On jest rozpędzony niczym lokomotywa - zakończył Cunningham.