O TYM JAK MUHAMMAD ALI URATOWAŁ NIEDOSZŁEGO SAMOBÓJCĘ

Redakcja, face2faceafrica

2020-05-09

Muhammad Ali (56-5, 37 KO) dokonywał wielkich rzeczy nie tylko w ringu, ale i poza nim. Kilka tygodni po nieudanym powrocie i porażce z Larrym Holmesem uratował człowiekowi życie.

Wszystko rozegrało się 19 stycznia 1981 roku. Policyjne prośby nic nie dały. Psycholog też nic nie wskórał. To miał być samobójczy skok dziewiątego piętra. W ostatniej chwili na miejscu pojawił się "Największy".

Młody czarnoskóry mężczyzna wierzył, że jest na wojnie w Wietnamie i idzie po niego wróg. Przeszedł załamanie nerwowe. W tłumie gapiów stał Howard Bingham, przyjaciel Alego, który natychmiast do niego zadzwonił. A że wielki mistrz mieszkał niedaleko, bardzo szybko podjechał na miejsce swoim Rolls-Roycem.

- Jesteś moim bratem. Kocham cię i mówię szczerze, chciałbym abyś wrócił ze mną do domu i poznał moich przyjaciół - krzyczał Ali do potencjalnego samobójcy z okna obok. Potem, gdy już trochę przemówił młodemu mężczyźnie o imieniu Joe do rozsądku, poszedł do pomieszczenia za ścianą i sam wciągnął go do środka.

- Dlaczego w ogóle się o mnie martwisz? Jestem przecież nikim - powiedział niedoszły samobójca do pięściarza. - Nie jesteś nikim - miał mu odpowiedzieć Ali ze łzami w oczach. Wyszli razem z budynku, wsiedli do samochodu Alego i pojechali do szpitala dla weteranów wojny. Ten młody mężczyzna nie mógł sobie poradzić z tym, co widział i przeżył na wojnie w Wietnamie. Przynajmniej teoretycznie... Potem okazało się bowiem, że tak naprawdę ma 21 lat i nie mógł być na wojnie w Wietnamie. Nie ma to większego wpływu na całą historię. Pacjent był w bardzo złym stanie psychicznym i specjaliści nie mieli wątpliwości, że gdyby nie Ali, to skoczyłby z okna...

- Nie mam wątpliwości, że pan Ali uratował temu mężczyźnie życie - przyznał potem rzecznik policji.