BEST I FACED: MICHAEL MOORER

Redakcja, The Ring

2020-05-04

Michael Moorer (52-4-1, 40 KO) - były mistrz świata wagi półciężkiej i trzykrotny mistrz świata wagi ciężkiej, jako kolejny odpowiedział na pytania magazynu The Ring z cyklu "Best I Faced".

Zdaniem wielu to jeden z najbardziej niedocenianych pięściarzy. Są i tacy, którzy uważają go za najlepszego zawodnika w historii dywizji półciężkiej (wszystkie 22 walki wygrane przed czasem). Jedno jest bezsprzeczne - jako pierwszy w historii został mistrzem świata wagi ciężkiej boksując z odwrotnej pozycji. Ale co ciekawe tak naprawdę jest praworęczny, został tylko przestawiony na pozycję mańkuta.

Młody Michael wychowywał się bez ojca. Jego dziadek Henry Smith zabrał go w wieku jedenastu lat do lokalnego klubu bokserskiego, pomimo iż Michael podobno bardziej marzył o karierze w futbolu amerykańskim. Szybko okazało się, że ma do tego sportu smykałkę i jeszcze będąc młodym amatorem przeniósł się do sławnego Kronk Gym w Detroit, gdzie trafił pod rękę legendarnego Emanuela Stewarda. I praktycznie z marszu został głównym sparingpartnerem "średniego" Darnella Knoxa (26-1, 20 KO) przed jego walką ze sławnym Michaelem Nunnem. Potem Steward wspominał potem, że młody sparingpartner, czyli Moorer, tak naprawdę bił Knoxa. Bił tak mocno, że w sumie ułatwił Nunnowi zadanie.

Michael w wieku dwudziestu lat rozpoczął karierę zawodową z rekordem amatorskim 48-16 i wygranymi nad Svenem Ottke czy Thomasem Tate'em. Po zaledwie dziewięciu miesiącach(!) i jedenastu "czasówkach" przystąpił do walki o mistrzostwo świata. W piątej rundzie zastopował Ramzi Hassana i sięgnął po wakujący pas federacji WBO wagi półciężkiej. Warto dodać, że ten sam Hassan pół roku wcześniej zaboksował na pełnym dystansie z mistrzem WBA Virgilem Hillem, kradnąc mu nawet u jednego z sędziów cztery rundy. Pas World Boxing Organization obronił dziewięć razy. Gdy nie potrafił już utrzymać limitu 79,4 kilograma postanowił przeskoczyć od razu kategorię cruiser i przenieść się na stałe do wagi ciężkiej. Jak widać zbijał bardzo dużo, bo w swoim debiucie w wadze ciężkiej - cztery miesiące po obronie pasa WBO dywizji półciężkiej, ważył już 96,6 kg. Wciąż bił równie mocno i już w drugiej rundzie odprawił Terry'ego Davisa (24-1-2), późniejszego rywala Andrzeja Gołoty. Byli już jednak tacy w krainie olbrzymów, którzy potrafili dotrwać do ostatniego gongu. Po serii 26 nokautów, naprzeciw Moorera stanął mierzący 208 centymetrów i ważący 125 kilogramów Mike "The Giant" White, etatowy sparingpartner Franka Bruno. Olbrzym już w pierwszej rundzie został ścięty z nów mocnym sierpem, ale podniósł się i wytrzymał pełne dziesięć starć.

W maju 1992 roku Moorer sięgnął po wakujący pas WBO wagi ciężkiej. Do dziś jest to jedna z lepszych walk, jakie możemy Wam polecić. Zastopował w piątej odsłonie innego punchera, Berta Coopera, lecz po drodze dwukrotnie zapoznał się z matą ringu. Zaraz potem porzucił pas WBO, ścigając tych największych, jak Holyfield, Bowe czy Lewis (Tyson miał już wtedy "urlop"). Rozstał się też wówczas ze Stewardem. Sławny trener zarzucał mu, że po przejściu do wagi ciężkiej spadła jego etyka pracy. Pięściarz natomiast zarzucał trenerowi, że ten ma za dużo gwiazd w swoim zespole i nie poświęca mu wystarczająco czasu. W jego narożniku na krótko stawali Tony Ayala, George Benton i Lou Duva, aż w końcu znalazł sobie nowego mentora w osobie Teddy'ego Atlasa. Chciał wrócić do agresywnego stylu i Atlas miał mu to zapewnić. Wspólne treningi rozpoczęli w październiku 1993 roku.

W kwietniu 1994 dopiął swego. Pokonał Evandera Holyfielda. - Moorer miał najlepszy jab z wszystkich zawodników, z jakimi współpracowałem. On przecież prawym prostym odebrał Holyfieldowi tytuł mistrza świata wagi ciężkiej. To o czymś świadczy - mówił niedawno Atlas. Michael przegrał jednak sensacyjnie siedem miesięcy później z George'em Foremanem. Odzyskał jeszcze pas IBF po wygranej nad Axelem Schulzem, obronił go dwukrotnie (Botha i Bean), ale Teddy Atlas odszedł po drugiej obronie, zarzucając swojemu podopiecznemu brak skupienia wyłącznie na boksie. W rewanżu z Holyfieldem kilka miesięcy później został mocno pobity. Już nigdy nie odzyskał mistrzostwa świata. Wspomniany już dziadek pozwał go, domagając się w sądzie części pieniędzy (w sumie nie wiadomo za co...). Moorer oczywiście sprawę wygrał, ale pogrążał się coraz bardziej. Przytył do 125 kilogramów, dużo pił... Po niemal dokładnie trzech latach wrócił do boksu. Zaczął wygrywać, lecz jego marsz brutalnie zatrzymał David Tua (nokaut w pół minuty). Ostatnim poważnym zwycięstwem Moorera była "czasówka" na Wasiliju Żirowie. Po ośmiu rundach Michael przegrywał wyraźnie na punkty, jednak pomimo wieku i sporej nadwagi potężna bomba w obu rękach została mu do końca. Trafił i wygrał. Po Żirowie wygrał jeszcze pięć walk, aż w końcu zdecydował się zawiesić rękawice na kołku i zajął się trenowaniem innych.

Michael był szorstki nie tylko w ringu, ale i poza nim. Dziennikarze - delikatnie mówiąc, nie przepadali za nim. I z wzajemnością. Brutalnie traktował sparingpartnerów, nokautując jednego za drugim. W pewnym momencie nikt nie chciał już z nim sparować i trzeba było płacić zawyżone ceny. - Byłem kiedyś arogancki, zarozumiały, nieuprzejmy, a wręcz brutalny. Boks w tamtych czasach był po prostu dla dupków i musiałeś być dupkiem, żeby się liczyć. Do tego nigdy nie gryzłem się w język. Należy też pamiętać, gdzie i kiedy się wychowywałem. To mnie ukształtowało. Byłem bardzo niemiły dla innych, lecz dziś jestem już innym człowiekiem. Czy nie zasługujemy na drugą szansę w życiu? - mówi po latach. Po części ma się też po co tłumaczyć. Nie tylko on mówi o tym, że gdyby tak szorstko nie traktował ludzi, już dawno znalazłby się w Międzynarodowej Galerii Sław Boksu. Był mistrzem świata wagi półciężkiej, trzykrotnym mistrzem świata w ciężkiej, ale rok w rok jest pomijany w głosowaniu, choć zawsze jest w czołówce.

BEST I FACED: EVANDER HOLYFIELD >>>

Oto jak Moorer wspomina swoich najlepszych rywali z przeszłości.

Najlepszy jab: Wasilij Żirow
"Prezentował typowy europejski styl boksowania. Sam był mańkutem, więc wiedział jak walczyć z innym mańkutem. Każdą akcję zaczynał jabem, czy był ustawiony akurat na mańkuta, czy z normalnej pozycji"
Najlepszy w obronie: George Foreman
"Bardzo ciężko było go czysto trafić. Miał długie ramiona i wielkie barki. Żeby go trafić, musiałeś najpierw przedrzeć się przez jego wyciągnięte ręce"
Najszybsze ręce: Bert Cooper
"Zawsze miałem przewagę szybkości nad rywalami, ale z tych, z którymi się mierzyłem, najszybsze ręce miał Cooper"
Najszybszy na nogach: Leslie Stewart
"Był świetnym pięściarzem i zawsze sprawiałby mi problemy. Po raz pierwszy spotkałem na swojej drodze tak dobrego boksera. Bardzo dobrze poruszał się w ringu i wiedział jak boksować z mańkutem"
Najtwardsza szczęka: Frans Botha
"Foreman przyjął bardzo dobre uderzenia i pomyślałem sobie w pewnym momencie "Czym do cholery muszę go jeszcze uderzyć"? Ale jeszcze twardszą szczękę miał Botha. Trafiałem go czystymi ciosami na punkt, a one nie robiły na nim wrażenia. Wyglądał jak facet w transie. W końcu sędzia Mills Lane przerwał pojedynek w dwunastej rundzie"
Najinteligentniejszy w ringu: Evander Holyfield
"Za każdym razem, gdy walczył z kimś po raz drugi, był lepszy od tego kogoś. Może z wyjątkiem Lennoxa Lewisa, ale też wyglądał lepiej niż w pierwszej walce. Był uczniem przedmiotu pod nazwą boks i ciągle się doskonalił. Zawsze szanowałem jego spryt i mądrość ringową"
Najsilniejszy fizycznie: Bert Cooper
"Zawsze byłem silniejszy od innych. Bert Cooper jako pierwszy dał mi taką wojnę, ostro we mnie wszedł i wskazałbym właśnie na niego. Był bardzo silny w tej walce. Po niej rozwinąłem się i lepiej już radziłem sobie z taką siłą rywala"
Najmocniej bijący: David Tua
"Dużo zawodników wspominam jako mocno bijących. Botha bił mocno, Foreman bił mocno, podobnie Holyfield, ale Tua wiedział jak we właściwy sposób dostarczyć moc w swój cios. Stał twardo na nogach, całymi stopami i potrafił bardzo mocno uderzyć. Miał też dobrą szczękę"
Najlepiej wyszkolony: Evander Holyfield
"Miał najlepsze umiejętności w porównaniu do innych zawodników. Wiedział jak boksować, ale wiedział też jak pójść na wymiany. Do tego mocno bił. Najlepiej też potrafił się zaadaptować i dostosować do walki. Był prawdziwym zawodowcem, wiedział wszystko o boksie"
Najlepszy ogółem: Evander Holyfield
"Evander był najlepszym zawodnikiem jakiego spotkałem na swojej drodze. Zawsze był w szczycie formy i gotowy do walki. I nawet jeśli przegrał z tobą za pierwszym razem, to mógł cię pobić w rewanżu"