BEST I FACED: KOSTYA TSZYU

Redakcja, The Ring

2020-04-16

Znakomity Kostya Tszyu (31-2, 25 KO), były dwukrotny i bezdyskusyjny mistrz świata kategorii junior półśredniej, jako kolejny zawodnik odpowiedział na pytania magazynu The Ring z cyklu "Best I Faced".

Syn Koreańczyk i Rosjanki trafił na salę w wieku dziewięciu lat. I od razu eksplodował jego talent. W boksie olimpijskim zdobył złoto Mistrzostw Świata i Europy. Był pewniakiem do złota olimpijskiego w Barcelonie, ale rok wcześniej, tuż po zdobyciu złota mistrzostw globu rozgrywanych w Sydney, gdzie w finale zdominował Vernona Forresta, opuścił w wieku 22 lat drużynę ZSRR i nie wrócił do kraju. Pozostał w Australii, tam zamieszkał i rozpoczął karierę zawodową. Przygodę z boksem olimpijskim kończył z bajecznym rekordem 259-11!

Jako zawodowiec zadebiutował w marcu 1992 roku podczas wielkiej gali Azumah Nelson vs Jeff Fenech II. W zaledwie 70 sekund odprawił wtedy Darrella Hilesa (wtedy 7-1). Niecałe trzy lata później - w styczniu 1995, stopując w szóstej rundzie Jake'a Rodrigueza sięgnął po pas IBF. Choć startował na granicy 63,5 kilograma, jego pomiary wychodziły ponad wszelkie normy. Okazywało się bowiem, że bije równie mocno jak czołowi zawodnicy wagi ciężkiej. Uznano to za błąd przy pomiarach i zbadano go jeszcze raz. Wyniki były znów te same.

W swoim CV ma wygrane nad Livingstone'em Bramble'em, Rogerem Mayweatherem, Rafaelem Ruelasem, Diosbelysem Hurtado, Miguelem Angelem Gonzalezem, legendarnym "Cesarzem" Julio Cesarem Chavezem, Sharmbą Mitchellem (x2) czy Jesse Jamesem Leiją, a gdy zastopował w drugiej rundzie Zaba Judah, pozbierał wszystkie trzy (wtedy pas WBO nie miał jeszcze takiej rangi) tytuły mistrzowskie. To był rok 2001 i szczyt jego kariery. Nadal wygrywał, ale nękały go kontuzje i walczył raz do roku.

Po zakończeniu kariery sportowej zajął się biznesem. Potem trenowaniem innych. Stał w narożniku Aleksandra Powietkina i Denisa Lebiediewa. Dziś znów mieszka w Rosji ze swoją drugą żoną. Mają syna. Z pierwszego małżeństwa Kostya doczekał się trójki dzieci. Jeden z synów - Tim Tszyu (15-0, 11 KO), boksuje w wadze junior średniej (6 kilogramów wyżej niż ojciec) i jest szykowany do walki z Jeffem Hornem.

Tszyu mierzył się z najlepszymi w swojej erze. Oto jak wspomina dawnych rywali w ankiecie "Best I Faced".

BEST I FACED: OSCAR DE LA HOYA >>>

Najlepszy jab: Miguel Angel Gonzalez
"Tak naprawdę żaden z moich rywali nie pracował tak jak powinien jabem, ale największe problemy w tym aspekcie sprawił mi właśnie Gonzalez. Zajęło mi trochę czasu żeby przejść ten jego lewy prosty i wygrać z nim przed czasem"
Najlepszy w obronie: Livingstone Bramble
"Ciężko było przejść przez jego defensywę. Był naprawdę dobry"
Najszybsze ręce: Zab Judah
"Bił szybko i mocno, ale popełnił błąd, a ja go wykorzystałem"
Najlepszy na nogach: Sharmba Mitchell
"Fajnie się ruszał. W naszym pierwszym pojedynku był naprawdę niewygodny, ale z biegiem czasu złapałem swój rytm i zacząłem lepiej ścinać ring"
Najtwardsza szczęka: Vince Phillips
"Co prawda przede mną zranił go Ike Quartey, ale ja nie dałem rady go przewrócić"
Najinteligentniejszy w ringu: Ricky Hatton
"Zdecydowałem się na niego przez wzgląd na to, jak zaboksował przeciwko mnie. On miał plan, za którym podążał. Było trochę zapasów, ale taki był właśnie jego plan. Ten styl mi nie pasował, ja nie byłem dobry w przepychankach jak on. Obrał dobrą taktykę i to przeważyło o jego zwycięstwie"
Najsilniejszy fizycznie: Ricky Hatton
"To był po prostu silny facet. Inna sprawa, że podczas przygotowań popełniliśmy wtedy sporo błędów. Pamiętajmy, że walka odbyła się o drugiej w nocy. Ja o takiej porze spałem. Przyleciałem też za późno do Anglii i nie zdążyłem się odpowiednio zaaklimatyzować. Tym bardziej, że dwukrotnie zmieniłem strefę czasową, bo wcześniej z Australii poleciałem na obóz do USA, a potem z USA do Europy. Wychodząc do ringu byłem najzwyczajniej śpiący. Wierzyłem, że pomoże mi adrenalina, ale zgubiło mnie moje doświadczenie. Bo stoczyłem już wcześniej tyle walk, że nie specjalnie czułem już tę adrenalinę"
Najmocniej bijący: Vince Phillips
"Jedna sprawa, że nie był to mój dzień, bo byłem chory, ale z drugiej strony czułem jego uderzenia. Wydaje mi się, że gdybym był zdrowy, to bez większych problemów bym go pokonał, natomiast bił dość mocno"
Najlepiej wyszkolony: Zab Judah
"Mitchell był bardzo inteligentny, ale Judah był niezwykle utalentowany. Jego problemem był natomiast brak dyscypliny"
Najlepszy ogółem: Julio Cesar Chavez
"To wielka legenda. Kiedy mierzył się ze mną, nie był już w najlepszym momencie swojej kariery. Tak jak ja nie byłem już w najlepszym miejscu, gdy walczyłem z Hattonem. I tak wydawało mi się, że poradzę sobie z Hattonem. A Chavez wierzył, że poradzi sobie ze mną. Jemu bardzo zależało wtedy na odzyskaniu mistrzostwa świata. Problem polegał na tym, że w tamtym momencie byłem nie do zatrzymania przez kogokolwiek"